Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu. Kennedy Hudner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu - Kennedy Hudner страница 27
– Jesteście tymi nieszczęśnikami, którzy pilnowali tylnych drzwi, gdy Atlas uciekał do Azylu. Tylko wy zostaliście z Zimowej Straży. – Spojrzał zimno na Emily. – Podobno pod koniec była pani gotowa rzucać kamieniami i taranować okręt flagowy Dezetów? To prawda, młoda damo, czy tylko takie gówniane wiktoriańskie gadanie?
– Zawsze jest pan taki uroczy, kapitanie? – zapytała słodko Emily.
– Nie, staram się dzisiaj wyjątkowo, ponieważ Brill twierdzi, że jest pani kimś ważnym. Proszę odpowiedzieć na moje pytanie.
– To prawda – przyznała Emily. Zdumiewające, ale nawet wzmianka o tamtym starciu zabolała. – Zamierzałam staranować okręt flagowy.
– Dlaczego? – zapytał ostro Lior. – Zabrakło wyobraźni, żeby wymyślić lepszą taktykę, niż zniszczyć własny okręt i zabić załogę?
Emily zerknęła na Hirama. Brill skinął głową. W głębi duszy młoda kobieta miała ochotę po prostu odwrócić się i wyjść, dalsza rozmowa z tym obrzydliwym typem wydawała się niepotrzebna. Emily przypomniała sobie jednak groginy. „Były o wiele bardziej zajadłe, a przecież je pokonałam”.
– Cóż, panie Lior, niezupełnie – stwierdziła rzeczowo. – Zostały mi trzy okręty, wszystkie mocno uszkodzone, i tylko kilka pocisków. Musieliśmy powstrzymać wroga na pół godziny, żeby „Atlas” zdołał dotrzeć do tunelu czasoprzestrzennego. Na stacji znajdowała się nasza królowa i cała nadzieja, aby potem odbić naszą ojczyznę. Dlatego podjęłam decyzję, żeby wykorzystać „Nową Zelandię” jako broń. Uznałam, że w ten sposób wypełnię powierzone mi zadanie.
– Więc dlaczego nie staranowała pani tego okrętu? – rzucił wojowniczo Lior. – Tchórz obleciał?
– Nie staranowałam go, ponieważ okazało się, że można zastosować inne rozwiązanie taktyczne. – Emily poczuła rumieniec na policzkach. – Dzięki niemu niewielu ludzi ryzykowało życie, a nie traciłam też możliwości, aby staranować okręt.
A potem nabrała tchu i pochyliła się przez stół do Liora tak, że musiał jej popatrzeć w oczy.
– Skoro już to sobie wyjaśniliśmy, zechce pan odczepić się od mojej taktyki i opowiedzieć mi o kanonierkach czy mam poszukać kogoś innego?
Lior nie stracił zimnej krwi.
– Posłuchaj, młoda damo. Straciłem reputację i karierę, ponieważ ośmieliłem się powiedzieć admiralicji, że jej ukochane kanonierki to tylko samobójcze zabawki, a nie prawdziwe jednostki bojowe. Przez piętnaście lat próbowałem przemówić do rozsądku Straży Kosmicznej i zapłaciłem za to wszystkim, co się dla mnie liczyło, więc nie wytykaj mi, że czepiam się taktyki.
Zaskoczona Emily zerknęła na Hirama, a Brill znowu odpowiedział tylko skinieniem głowy. Skupiła się na Liorze.
– W porządku, kapitanie. Oto, co wiem. Przejrzałam właśnie trzy starcia z Dominium. Kanonierki Azylu odparły ataki wroga, jednak poniosły przy tym niepowetowane straty. I kiedy mówię „niepowetowane”, mam na myśli, że nie można tego odrobić w ciągu paru tygodni, a nie miesięcy czy lat. Nie rozumiem jednak, dlaczego walczą w taki sposób? Żadnego szyku, żadnej taktyki, żadnego mobilnego zaopatrzenia…?
– Piloci kanonierek walczą tak, jak ich nauczono. A nauczono ich, że to bardzo odważnie i po męsku po prostu nacierać na wroga, nie troszcząc się o własne bezpieczeństwo lub przetrwanie. Nauczono ich, że próby przechytrzenia wroga to tylko gra na zwłokę, a stosowanie taktyki, żeby zwiększyć przewagę w boju i szanse na zwycięstwo, to zwykłe tchórzostwo, ponieważ prawdziwy wojownik po prostu walczy z wrogiem i miażdży go doszczętnie. Każdy, kto nie wyznaje takich kryteriów odwagi, zostaje odsunięty od służby i przeniesiony do rezerwy. A rezerwa to wstyd i hańba, bo wtedy piloci latają tylko tyle, aby nie zapomnieć umiejętności. Ludzie w aktywnej służbie spoglądają na rezerwistów z pogardą.
– Uroczo – skomentował oschle Grant Skiffington.
„Cóż, to przynajmniej wyjaśnia te wysokie straty” – pomyślała Emily.
– Ale dlaczego nie przeprojektowano kanonierek, aby dać załodze lepszą ochronę i lepsze możliwości niszczenia wroga? Po co tracić ludzi?
Lior prychnął.
– Och, błagam, droga pani komandor, na pewno w Victorii też zdarzyło się parę skandali korupcyjnych, nieprawdaż? Zwłaszcza gdy chodziło o zamówienia wojskowe? Nasze kanonierki zostały zaprojektowane przez Straż Kosmiczną Azylu wiele dekad temu. W przetargu na projekt i wykonanie kanonierek nieoczekiwanie wygrało przedsiębiorstwo zięcia komendanta Straży Kosmicznej. Pomimo że potrzebowaliśmy tylko kilku takich jednostek, zamówienie opiewało na tysiąc! Dopiero audyt wykazał, co się dzieje, ale do tego czasu mąż córki komendanta wyprodukował już setki kanonierek. A ponieważ ich nie potrzebowaliśmy, nadwyżka została zmagazynowana. Nie wprowadzono żadnych ulepszeń ani innowacji, ponieważ w magazynach składujemy mnóstwo tych przestarzałych jednostek. Zresztą uczciwie trzeba przyznać, że nie zachodziła potrzeba, aby coś z tym zrobić. Kanonierki miały przede wszystkim odstraszać piratów, a z tym radziły sobie nad podziw dobrze.
– A komendant Straży Kosmicznej? – zapytał z ciekawością Hiram.
Lior zaśmiał się bez radości.
– Wojsko troszczy się o swoich. Odsiedział pół roku w więzieniu, a potem dostał spore odszkodowanie, bo nabawił się odcisków na tyłku lub czegoś podobnego. Dzisiaj zapewne bawi się z wnukami na łące przed luksusową willą z widokiem na ocean.
Grant przysłuchiwał się rozmowie w zamyśleniu.
– Zastanawiał się pan nad ulepszeniami dla kanonierek? – wtrącił.
Lior posłał mu wściekłe spojrzenie.
– Oczywiście, że się zastanawiałem! Myśli pan, że czym się zajmowałem przez te piętnaście lat? – Wyciągnął z kieszeni kość pamięci. – Przygotowałem dokładne projekty ulepszeń niezbędnych, aby znacząco zwiększyć siłę uzbrojenia i przeżywalność załóg. Wszystko jest tutaj.
Pchnął nośnik przez blat do Skiffingtona. Grant podłączył go do swojego tabletu i zaczął przesuwać palcem po ekranie.
– Może pan streścić swoje propozycje? – poprosiła Emily.
– Oczywiście, ale na niewiele się to przyda. Siły Azylu utrzymują uparcie status quo. Obowiązki głównego dowódcy eskadr kanonierek Straży Kosmicznej pełni admirał Haim Razon. Awansował z oficera liniowego. Zdobył sławę w walkach z piratami i myśli, że kanonierki w obecnym stanie są doskonałe i nie potrzeba żadnych zmian.
– A co pan by zasugerował? – naciskała Emily.
– Obecnie kanonierki mają trzy pociski bliskiego zasięgu, które są niewiele lepsze niż zwykłe przeciwrakiety. To nie jest broń do niszczenia okrętów. Proponuję zastąpić ją wyrzutnią czterech pocisków średniego lub dalekiego zasięgu z o wiele silniejszym ładunkiem. I zastąpiłbym trzycalowe lasery dziesięciocalowymi z zasilaniem, które