Odyssey One Tom 7 W cieniu zagłady. Evan Currie

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Odyssey One Tom 7 W cieniu zagłady - Evan Currie страница 7

Odyssey One Tom 7 W cieniu zagłady - Evan Currie

Скачать книгу

– potwierdził chłopak. – Jak Odyseusz, król Itaki, który walczył, aby podbić Troję. Sama mnie pani tak nazwała.

      – Na to wygląda. – Skinęła głową. – Podoba ci się to imię?

      Pytanie chyba zmieszało chłopaka, bo na jego twarzy pojawił się wyraz głębokiego namysłu.

      – Nie wiem. Powinno mi się podobać?

      – Niektórym ludziom się podoba, niektórym nie – wyjaśnił Eric. – W tym pytaniu nie ma żadnego ukrytego sensu, Odyseuszu, chodziło po prostu o brzmienie tego imienia.

      – Och – westchnął chłopak i znowu się zamyślił.

      Gracen przyłapała się na refleksji, że nie ma pojęcia, jak radzić sobie w sytuacji, która wydawała się całkowicie nierzeczywista. Mimo wszystko admirał nie potrafiła spojrzeć na tę istotę czy byt z dystansu. Wydawało się niemożliwe, żeby ten chłopak był zarazem… gwiezdnym okrętem.

      Co gorsza, w duchu uważała, że „Odyseusz” to najpotężniejszy okręt w historii obu cywilizacji, z których jedna podbijała kosmos, zanim druga w ogóle zaczęła zapisywać swoje dzieje. Na dodatek okręt ten stanowił w Galaktyce symbol ludzkiej potęgi.

      A jednak wzmiankowany okręt wydawał się szczerze zmieszany, bo nie wiedział, czy jego imię mu się podoba, czy nie.

      „Ta sytuacja jest tak niewiarygodna, że nawet nie wiem, od czego zacząć”.

      Gracen zmusiła się do opanowania myśli, wolała bowiem nie zdradzać swojego oszołomienia i zdumienia. Zamierzała zostawić to sobie na potem, gdy znajdzie się w prywatnej kwaterze, najlepiej z butelką ginu jako wsparciem dla rozmyślań o niemożliwościach. Na razie jednak nie życzyła sobie wystawiać się na pośmiewisko.

      – Myślę… – Chłopiec zwrócił na Gracen zaskakująco głębokie spojrzenie, podkreślone brokatowym cieniem. – Myślę, że podoba mi się to imię. To dobrze, prawda?

      Gracen zauważyła, że chłopak zerknął na Erica z miną trochę niepewną, ale pełną ufności.

      – Tak, zgadzam się, że to dobrze. – Weston uśmiechnął się lekko. – Imiona mogą mieć wpływ na nasze życie… albo nie mieć żadnego wpływu.

      – Dziwne. – Chłopiec zmarszczył brwi. – Skoro czasami są ważne, dlaczego nie zawsze?

      – Bo ludzie są dziwni, Odyseuszu – odpowiedziała Gracen, zanim zdążyła to przemyśleć. – Niektórzy pozwalają, aby imię ich opisywało. Inni wolą uczynkami nadać znaczenie własnemu imieniu. Wszyscy podchodzimy do życia w bardzo różny sposób, dlatego nie spodziewaj się, że jedna osoba zareaguje tak samo, jak inna.

      Odyseusz wyglądał na szczerze zaniepokojonego tymi słowami.

      – Wydaje mi się, że to… niedobrze. Matematyka opisuje wszechświat, prawda?

      – Na to wygląda – potwierdził Eric.

      Matematyka nie była specjalnością Gracen, ale trochę się na niej znała ze względu na piastowane stanowisko. Wiedziała także, że Weston potrafi w pamięci wykonywać obliczenia kursu szybciej niż jakikolwiek komputer, choć oczywiście nie tak precyzyjnie. Jako pilot myśliwca wykorzystywał ten talent w walce.

      Często zmieniał kurs we właściwą stronę, gdy komputer dopiero wyświetlał dokładne parametry potrzebne do wydostania się z trudnej sytuacji, dzięki czemu zyskiwał dwie lub trzy sekundy przewagi. Sekundy, które w walce decydowały o życiu lub śmierci.

      Jednak matematyka, o której mówił Odyseusz, wykraczała daleko poza umiejętności Gracen czy talenty Westona, z czego oboje doskonale zdawali sobie sprawę.

      – Na matematyce można polegać, ale na ludziach nie można? – Odyseusz znowu zmarszczył brwi. – Ale przecież ludźmi tak naprawdę też rządzi matematyka… Nie rozumiem.

      Gracen już miała odpowiedzieć, ale Weston dotknął jej ramienia. Kiedy się na niego obejrzała, skinął głową i admirał pozwoliła się odprowadzić nieco dalej od Odyseusza.

      – Każda rozmowa z nim wcześniej czy później kończy się w ten sposób – wyjaśnił cicho Eric. – Odyseusz uczy się bardzo szybko, ale doświadcza i poznaje wszechświat z wielu perspektyw, które dla nas są niedostępne. Każda kamera na pokładzie to jego oczy. Wydaje się, że komputery pokładowe to jego umysł, ale… nie jestem pewien. Wiemy, kiedy przejmuje komputery, bo programy zabezpieczeń wykrywają, gdy otwiera albo uruchamia różne pliki, jednak na pewno posiada też własny umysł.

      – Czyli może też patrzeć przez skanery okrętu? – admirał również ściszyła głos.

      – Tak. Odyseusz myśli bardzo skomplikowaną matematyką. Tylko garstka ludzi na pokładzie potrafi dotrzymać mu kroku, gdy chodzi o obliczenia czy równania, ale chłopak wciąż musi się jeszcze nauczyć intuicji. Od czasu do czasu udaje mi się go wyprzedzić tylko dlatego, że przeczuwam, dokąd zmierza rozwiązanie. Myślę, że trochę go to denerwuje.

      Gracen spojrzała z niechęcią na wyraźnie rozbawionego Westona.

      – Proszę, niech pan nie denerwuje okrętu, który może stopić na szkło powierzchnię całej planety.

      – No to mam dobre wieści – uśmiechnął się Eric. – Odyseusz nie może obejść systemów zabezpieczeń uzbrojenia. Chętnie polegałbym tylko na oprogramowaniu, ale lepiej dmuchać na zimne. Nasze uzbrojenie wymaga fizycznego zdjęcia plomb, żeby można go było użyć.

      – Bogu niech będą dzięki za te drobne łaski… – mruknęła Gracen.

      Obejrzała się na Odyseusza, gdy przypomniała sobie, co komodor powiedział jej wcześniej.

      – Zaraz, zaraz… On może czytać w myślach, prawda?

      – Tak jest, pani admirał.

      – Więc dlaczego…?

      – Dlaczego szepczemy? – zapytał Weston.

      Skinęła głową.

      – Odyseusz wyczuwa naszą potrzebę prywatności, chociaż zapewne jej nie rozumie. Kiedy szepczemy lub milczymy, zwykle nie udziela odpowiedzi na pytania, których nie zadajemy, ani nie komentuje tego, co mówimy.

      – Jednak wciąż…? – Gracen nie dokończyła pytania, ale Weston od razu się domyślił, o co chodzi.

      – Na ile zrozumiałem, każda myśl odruchowo zostaje zeskanowana – wyjaśnił. – Chociaż nie, nie nazwałbym tego skanowaniem. Odyseusz nie odczytuje tych myśli jak pochodzących z zewnętrznego źródła. Każda nasza myśl pojawia się nie tylko w naszych umysłach, lecz także w jego. Proszę pamiętać, że sami wciąż próbujemy to dopiero zrozumieć. – Weston zachmurzył się nieco. – Omawiałem z Rame’em i kilkoma innymi osobami, jak możemy lepiej pojąć, co się tutaj dzieje. Na ile się domyślamy, ludzie w zasięgu wpływów Odyseusza są jak… neurony działające w jego mózgu. Wprawdzie zachowujemy niezależność, ale też stajemy się jego

Скачать книгу