Trzy życzenia. Michelle Conder

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Trzy życzenia - Michelle Conder страница 6

Trzy życzenia - Michelle  Conder Światowe życie

Скачать книгу

Coś o radzeniu sobie ze mną. Mogę panią zapewnić, panno Connolly, że żadna kobieta nigdy nie będzie mną dyrygować.

      – Nie twierdziłam, że potrafię sobie z panem radzić. Dziadek mówił, że potrzebuje pan silnej ręki, a ja tylko przyznałam mu rację. A potem powiedział coś po włosku, czego nie zrozumiałam.

      – Pamięta pani, co to było?

      – Wychowałam się na peryferiach Leeds, panie Castiglione. Moja znajomość włoskiego zaczyna się od słowa si, a kończy na ciao.

      – Dziadek uznał jednak panią błędnie za moją obecną kochankę i zaprosił nas na kilka dni do siebie na wybrzeże Amalfi. A więc jaka suma panią zadowala?

      – Tak bardzo chce pan zrobić na nim dobre wrażenie, że gotów jest pan go oszukiwać?

      – Raczej uważam to za wykorzystanie okazji, jaka się nadarza. Proszę mi wierzyć, ostatniej nocy próbowałem wymyślić coś innego, ale mi się nie udało. Niełatwo mi się do tego przyznać.

      Poppy czuła się trochę jak pijana. Proponował jej tyle pieniędzy! Zdawało się, że takie historie zdarzają się tylko w filmach.

      Wstała.

      – Nie mogę przyjąć tych pieniędzy.

      – Naprawdę? Zrobi to pani za darmo?

      – Nie, oczywiście, że nie, ja…

      – Tak przypuszczałem. A więc ile pani chce?

      – Nie jestem prostytutką – zaprotestowała stanowczo. Przypomniały jej się docinki rówieśników ze szkoły na temat jej biologicznej matki.

      – Nie ma powodu się denerwować – odparł spokojnie. – Wcale nie proponuję, żebyśmy ze sobą spali.

      Spojrzała na niego rozgniewana.

      – Pana bezczelność nie ma granic.

      – Jestem biznesmenem, panno Connolly. I mam problem. Pani może mi pomóc go rozwiązać.

      – Chyba pan oszalał. Nie zrobię tego.

      Patrzył na nią z taką natarczywością, że zrobiło jej się gorąco w granatowej garsonce.

      – Odrzuca pani ofertę w wysokości pół miliona funtów? – spytał z niedowierzaniem. – W gotówce?

      – Po prostu… nie wydaje mi się to właściwe.

      – Czy tylko dlatego mi pani odmawia?

      – Nie oczekuję, że pan to zrozumie – odparła, przypominając sobie załamaną kobietę, która dzwoniła do niego poprzedniego dnia. – Do tego potrzeba pewnej wrażliwości.

      – Potrafię czuć.

      Mogłaby na ten temat dyskutować, ale pozostał jej jeszcze tydzień do końca praktyk i chciała dostać dobre referencje. Prawdę mówiąc, czuła się trochę oszołomiona. Pięćset tysięcy funtów to było mnóstwo pieniędzy. Mogłaby świetnie je wykorzystać. Wychowała się w biedzie, w rodzinach zastępczych, a posiadanie takiej sumy wydawało się spełnieniem jej marzeń.

      Kupiłaby Simonowi nowe tenisówki. Biedny dzieciak wciąż nosił używane. Miał piętnaście lat i dobre sportowe buty dodałyby mu pewności siebie. Mogłaby zapewnić mu wszystko!

      Mając tyle pieniędzy, pomogłaby Maryann. W niedzielę, szukała w internecie jakiegoś skutecznego lekarstwa na stwardnienie rozsiane, ale niestety, informacje, jakie znalazła, wydawały się przygnębiające. Gdy choroba się rozwinie, Maryann trudno będzie się poruszać bez pomocy. Przydałoby jej się mieszkania na parterze, a mając pół miliona funtów, Poppy mogłaby je kupić, odwdzięczając się w ten sposób za wszelką pomoc, jaką dostawała od tej kobiety przez ostatnie osiem lat. Przez chwilę ją kusiło, żeby przyjąć te pieniądze, ale wiedziała, że niczego nie dostaje się za darmo.

      – A więc jaka jest pani odpowiedź?

      Drgnęła nagle, gdy zniecierpliwiony Sebastiano podszedł do niej bliżej z nonszalancją człowieka, który ma wszystko, czego chce.

      Pokręciła głową.

      – Nie jestem na sprzedaż, panie Castiglione.

      – Wiem. – Przeczesał ręką włosy. – Nie proszę o to, żeby została pani moją dziewczyną naprawdę, tylko poświęciła mi kilka dni, jadąc ze mną do Włoch. Dorzucę jeszcze do tego nowe ubrania. Dodatkowo. To marzenie każdej kobiety.

      – Nie zgadzam się- odparła stanowczo, cofając się o krok. – Będzie pan musiał znaleźć kogoś innego.

      – Przecież kusi to panią, prawda? – To ciche pytanie powstrzymało ją przed wyjściem z gabinetu.

      – Oczywiście, że tak – przyznała. – To normalne, że mnie to kusi, ale… Przestałabym siebie lubić, gdybym wzięła od pana pieniądze za udawanie kogoś, kim nie jestem.

      Westchnął ciężko.

      – Boże, chroń mnie przed męczennikami.

      – Nie jestem męczennicą. Po prostu mam swoje zasady. Czy to już wszystko? – spytała sztywno.

      Włożył ręce do kieszeni.

      – Czy naprawdę mi pani odmawia?

      – Tak. – Uniosła głowę wyżej, zastanawiając się, czy nie postępuje jednak głupio, nie zgadzając się na jego propozycję. A potem wyobraziła sobie, co musiałaby robić, żeby dostać te pieniądze. Udawać jego dziewczynę. Nie dałaby rady. Nawet za milion funtów!

      Spojrzał na nią drapieżnym wzrokiem i poczuła, że znajduje się w niebezpieczeństwie. Uciekaj – podpowiadał jej wewnętrzny głos. Posłuchała go, wycofując się z gabinetu na korytarz z szybkością błyskawicy.

      Tam odetchnęła z ulgą, kierując się do windy. Mąż Pauli rzeczywiście złamał nogę w kostce i nie było jej w pracy, co Poppy przyjęła z zadowoleniem, bo nie musiała znosić wymownych spojrzeń starszej sekretarki. Pracownicy biura już ją ostrzegali, że każda kobieta, która ma styczność z Sebastianem, natychmiast się w nim zakochuje. Poppy nie chciała, by ktoś pomyślał, że dołączyła do grona jego wielbicielek.

      Wyciągnęła telefon z torebki i postanowiła zajrzeć do łazienki, zanim zjedzie na dolne piętro. Miała ochotę zadzwonić do Maryann. Czuła, że musi z kimś porozmawiać, a Maryann zawsze ją wspierała, odkąd ich znalazła. Po tym jak Poppy popełniła błąd i zaufała pewnemu człowiekowi, któremu nie powinna ufać. Poznała go podczas długiej podróży pociągiem do Londynu, kiedy uciekła z Simonem z domu i nie mieli się gdzie podziać. Na początku wydawał się rycerzem w lśniącej zbroi. Tak było przez dwa tygodnie. Spełniał wszystkie jej życzenia: wciąż prawił komplementy, wziął ich do siebie i kupował Simonowi drobne prezenty. A potem pewnego wieczoru przyszedł do jej sypialni, żeby odpłaciła się za jego uprzejmość, a gdy odmówiła, wpadł w złość. Kazał

Скачать книгу