Duchowni o duchownych. Artur Nowak

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Duchowni o duchownych - Artur Nowak страница 8

Duchowni o duchownych - Artur Nowak NIE/ZWYKŁE Rozmowy

Скачать книгу

zastanawiają się, kalkulują. Ona zazwyczaj jest katechetką, pielęgniarką czy kucharką.

      To nie wychodzi na zewnątrz?

      Raczej nie, ale mogę mówić tylko o swoim doświadczeniu. Pamiętam pewną aferą. Księdzu spodobał się pan, który na plebanii wykonywał jakieś drobne naprawy. Przeprowadził się nawet do tego księdza. Jego żona zrobiła awanturę, że mąż zostawił ją dla duchownego. Facet popełnił samobójstwo. No i zaczął się problem, bo człowiek nie żyje. Ksiądz dalej jest księdzem. Nie wiem, jak to się skończyło.

      Wróćmy do twojej historii. Jak odnalazłeś się na drugiej parafii?

      Miało być dobrze. Mieszkałem przy dużym sanktuarium. Poznałem tam księdza, którego szanowałem. Mądry facet. Niestety alkoholik. Pijany był już na mszy o ósmej rano. I tak było codziennie. Miałem niedaleko niego pokój. Wołał mnie czasem, żeby mu pomóc nalać. Był w takim stanie, że nie umiał już nawet sięgnąć po butelką z wódką. Zaszczany, zarzygany. Był w związku z zakonnicą. Ona zresztą jest teraz dość wysoko postawiona. Zastałem ich kiedyś na gorącym uczynku. Tak to po prostu wyglądało – miał rozsunięty rozporek.

      A ludzie? Jaki miałeś kontakt z wiernymi?

      Bardzo dobry. Na końcu mojej posługi w tym miejscu poznałem pewnego maturzystę. Był dość krnąbrny. Mówili, że to satanista. Moje mieszkanie było otwarte właśnie dla takich ludzi jak on. Widywałem go też dość często w szkole. Dużo ze sobą rozmawialiśmy. Cieszyłem się, że mi zaufał. Niestety dzień przed maturą popełnił samobójstwo. Bardzo to przeżyłem, do dziś mam kontakt z jego bliskimi. W dniu pogrzebu dowiedziałem się, że podczas mszy, którą będę odprawiał, inny wikary odczyta list, którego treści nie znałem. Zabolało mnie to. Kolega był biały ze strachu, jak czytał ten tekst. W kościele było spokojnie ponad tysiąc osób. W pewnym momencie usłyszałem, że gdybym lepiej zajmował się młodzieżą w tej szkole, to ten chłopak by żył. To było oskarżenie. Proboszcza na mszy w tym dniu nie było. Myślę, że by go zlinczowali, gdyby pokazał się w kościele. Dałem sobie miesiąc i poszedłem z tym do biskupa. Sekretarz biskupa wziął ode mnie list. To nie był szczególnie przychylny mi ksiądz, ale widziałem, że bardzo go ta sprawa poruszyła.

      Odszedłeś z tej parafii?

      Musiałem odejść. Wikary tego nie zrobił sam z siebie, został zmuszony, pewnie przez proboszcza. Nie rozmawiałem nigdy o tym ani z wikarym, ani z proboszczem. Nie wiem, po co to zrobili. Nie chodzi nawet o mnie, ale o tych ludzi. Proboszcz odszedł do zakonu. Zaczął tam od początku, jak nowicjusz – od obierania kartofli. Dał się upokorzyć. Myślę, że dostał ultimatum. To był dla wielu osób wstrząs. Pomimo wszystkiego, co się między nami działo, uważam go jednak za kogoś wyjątkowego. To był jeden z niewielu ludzi, który wiele rozumiał i umiał wybaczyć.

      Z czym wiążesz alkoholizm księży?

      To zagłuszenie. Dla mnie Kościół to jest Jezus. Trwanie przy Jezusie i patrzenie na Niego nie oznacza oczywiście, że jesteś idealny. W seminarium uczono nas tymczasem, że trzeba być idealnym. A ponieważ taki nie jesteś, to się znieczulasz. Chcesz być święty, ale bycie świętym nie daje ci szansy. Twoi koledzy mają kobiety, proboszcz gospodynię albo narzeczonego. No i zaczynasz pić. Masz siłę patrzeć na Jezusa, ale też masz kobietę. No i to jest dramat.

      Z czego to wynika?

      Z pychy. Kościół jest nieomylny. Jak zostałeś księdzem, to masz się nie mylić, nie popełniać błędów. Jak ci się zdarzy jakaś wpadka, to masz się ogarnąć. Jedź do spowiedzi, poradź sobie. Księdzu nie przyjdzie nawet do głowy, że w tej strukturze możesz kuleć. Masz być święty, radzić sobie. Jak kulejesz, musisz sobie radzić sam. Dla psychiki to jest bardzo ciężkie. Kim trzeba być, żeby sobie samemu poradzić? To jest trudne. Czy wiesz, jak to jest czuć się kimś gorszym, niechcianym tylko dlatego, że nie jesteś osobą homoseksualną?

      Co było dalej?

      Pracowałem w ośrodku terapeutycznym z osobami uzależnionymi. Byłem terapeutą. Dobrze to wspominam. Tam przede wszystkim jesteś człowiekiem. Społeczność wyczuwa, czy jesteś księdzem, dyrektorem, czy właśnie człowiekiem. Zaczęły do mnie przychodzić pracownice, które skarżyły się, że ksiądz przełożony je molestuje. Za jakiś czas pojawiły się wyroki sądów, które to potwierdziły. Zapytałem go, jak to jest. A on mi na to, że skoro go pytam, to znaczy, że mam problem. Dałem sobie spokój. Nie byłem w stanie tam funkcjonować i stąd mój wyjazd na trzecią parafię.

      Czemu księża nie buntują się przeciw biskupowi? Czasem niezadowolonych jest wielu.

      Ludzie tego nie rozumieją, ale nie ma takiej możliwości. Załóżmy, że jesteś jednym z tych, którzy się skrzyknęli. Dopóki nie pojedziemy na spowiedź rekolekcyjną z tymi, którzy się nie dołączyli, jest ok. Biskup ma jednak bardzo prosty instrument, żeby z dnia na dzień pozbawić cię źródła utrzymania. Są różne parafie. Na jednej dostajesz sto złotych, na innej rzadko są intencję i tam masz dwadzieścia złotych. To można załatwić natychmiast i bez odwołania. Zsyłka, rozumiesz?

      Czujesz teraz gniew?

      Nie, nie mam w sobie takich uczuć. Szkoda mi jest mojego kapłaństwa, mojego czasu. Wspominanie tego jest trudne, ale wierzę, że będzie lepiej.

      O co chodzi w tym systemie?

      Myślę, że o władzę. W Kościele nie ma miejsca dla Boga. To jest przerażające. Zastąpiono Go rytuałami, obrzędami, choinkami. Gdyby Bóg tu przyszedł, spytałby, co z Nim zrobiono? Taki jest Bóg.

      Dlaczego odszedłeś?

      Miałem dość. Wyczerpały się slogany typu „chcesz zmienić świat, zacznij zmieniać siebie”. Przestałem wierzyć, widzieć w tym sens. Ułatwiono mi odejście. Nie było problemu z dyspensą. Byłeś księdzem i nagle przestajesz nim być. Nikt nie walczy o człowieka, o sakrament. Oni mieli dość mnie, a ja ich. Żyłem po swojemu. Mieszkałem w domu, nie na plebani, nie chodziłem w sutannie. Myślę, że mówiłem dobre kazania, do których nie musiałem się specjalnie przygotowywać. Biskup zaprowadził porządki, po których nie było dla mnie miejsca. Z perspektywy czasu myślę, że dla nich najlepiej by było, gdybym nie żył. Miałbym pewnie uroczysty pogrzeb. Wspominaliby mnie, przyjechałby biskup, przedstawiciele z innych parafii. Ładnie by to wyglądało.

      Teraz żałuję, że odszedłem tak późno.

MARCIN KUŚMIEREK

      Absolwent teologii, były ksiądz. Program 7 metrów pod ziemią z jego udziałem obejrzało blisko pięć milionów osób.

      LESŁAW JUSZCZYSZYN

Były ksiądz

      Uważasz, że dziewiętnaście lat to odpowiedni wiek na decyzję o zostaniu duchownym?

      Mam święte przekonanie, że to nie jest dobry moment. Zwłaszcza jeśli chodzi o mężczyzn, których dojrzałość kształtuje się przecież około trzydziestego, a może nawet i czterdziestego roku życia. Zatem taki dorosły nastolatek

Скачать книгу