Królowa Saby. Ewa Kassala

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królowa Saby - Ewa Kassala страница 3

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Królowa Saby - Ewa Kassala

Скачать книгу

był tak słaby, że niemal nie opuszczał łoża. Udzielała jej się ta słabość, nastrajała ją refleksyjnie i skłaniała do wspomnień.

      – Wiesz, że właśnie z tego tarasu zobaczył mnie po raz pierwszy? – Wskazała synowi krzesło i zaczekała, aż usiądzie. – Zażywałam wieczornej kąpieli. Nie sądziłam, że ktoś może mnie widzieć – usprawiedliwiła się. – O, tam. – Wskazała na dom o płaskim dachu, doskonale widoczny z pałacowego tarasu. – Tam wtedy mieszkałam.

      Salomon znał tę historię. Tak jak chyba każdy człowiek w Jerozolimie. Jednak nigdy jeszcze nie słyszał jej z ust matki.

      – Byłam wtedy żoną Uriasza. To był oddany żołnierz i dobry człowiek. Dawid uważał go za jednego z najbardziej walecznych i zasłużonych. Wydano mnie za niego bardzo młodo. Ludzie zachwycali się wtedy moją urodą i mówili, że Uriasz ma szczęście. Byłam mu potulna, powolna – westchnęła, przywołując wspomnienia. – Żona powinna słuchać męża, takie nauki wyniosłam z domu.

      Salomon bardzo kochał matkę. Doskonale wiedział, że jest nie tylko piękna, ale też, a może nawet przede wszystkim, mądra i dobra. Była najwspanialszą kobietą, jaką kiedykolwiek znał. Księżniczki, które spotykał i każdą inną z dziewcząt ze swojego otoczenia, porównywał do niej. Żadna z nich nie była w stanie, nawet w najmniejszym stopniu, się z nią mierzyć.

      – Uriasz był na wojnie przeciwko Ammonitom. Dowodził wtedy Joab. Oblegali Rabbę. Byłam w domu tylko ze służącymi. – Batszeba zamknęła oczy. Kiedy po chwili je otworzyła, mocno błyszczały. – Pamiętam tamten wieczór naprawdę dobrze. Zmienił przecież całe moje życie. Powietrze drżało od zapachów kwiatów i dojrzałych owoców. Nad miastem unosiła się aura tajemniczości. Czułam niepokojące wibracje. Wiedziałam, że wydarzy się coś niezwykłego. Kobiety wyczuwają takie rzeczy… Służące pomagały mi w wieczornej kąpieli. Obmywały moje ciało, potem je namaszczały, czesały włosy. Oczywiście, jak to w kąpieli, poza przepaską na głowie, byłam naga.

      Salomon słuchał, nie ośmielając się poruszyć ani przerwać opowieści nawet najmniejszym gestem.

      – Byłam na wewnętrznym dziedzińcu domostwa, kończyłyśmy właśnie zabiegi, gdy rozległo się donośne stukanie we wrota. Zatrwożony, nisko kłaniający się przybyszom odźwierny, wpuścił do środka królewskich posłańców. Gdy służące powiedziały mi, kto jest w naszym domu, nie mogłam uwierzyć. Wydawało mi się, że śnię. Jednak to działo się naprawdę. Szybko założyłam odpowiedni strój i pozwoliłam, by weszli dalej. Wtedy nie przeczuwałam jeszcze, co mnie czeka – ponownie przyjęła ton, jakby tłumaczyła się z tego, co wydarzyło się potem. – Usłyszałam od nich, że niezwłocznie mam się udać do pałacu. W pierwszej chwili pomyślałam, że być może coś niedobrego przytrafiło się Uriaszowi. Jednak uznałam, że gdyby nawet tak się stało, poinformowano by mnie przecież o tym inaczej. Wiedziałam jedno: wzywał mnie król. Nie powinnam więc zwlekać ani chwili. Zarzuciłam na głowę najpiękniejszy szal, jaki posiadałam i otoczona sługami Dawida, udałam się do pałacu.

      – Matko, to, w jaki sposób potoczyły się sprawy, leżało w zamyśle Boga. – Salomon rozumiał jej niepokój. Wiedział przecież, co było dalej, bo o spotkaniu jego rodziców od lat krążyły w całym państwie mniej lub bardziej niezwykle brzmiące opowieści. – Na ziemi nic nie dzieje się bez boskiego przyzwolenia.

      Pokiwała głową, przyznając mu rację.

      – Gdy weszłam, stał tutaj. – Wskazała miejsce przy murku oddzielającym taras od miasta.

      Był on na tyle wysoki, by swobodnie zakryć stojącego człowieka. Jego ażurowa konstrukcja sprawiała, że można było obserwować, co działo się na zewnątrz, równocześnie nie będąc zauważonym.

      – Nie mogłaś nawet podejrzewać, że jesteś podpatrywana. – Salomon chciał ją uspokoić i zapewnić, że cokolwiek matka powie, on jest i będzie po jej stronie.

      – Właśnie, to prawda. Nie mogłam…

      – A poza tym, gdyby ojciec nie zaprosił cię do pałacu, nie byłoby mnie na świecie. – Roześmiał się, robiąc przy tym zadziorną minę. – Jestem wdzięczny Bogu, że pozwolił na wasze spotkanie.

      Książę Salomon miał dwadzieścia pięć lat. Był wysoki, przystojny, choć niektórzy uważali, że może odrobinę nazbyt szczupły, ale przy tym jego budowa była proporcjonalna i harmonijna. Jego głowę zdobiła bujna kruczoczarna czupryna, a twarz – gęsta, krótka, starannie przystrzyżona broda. Nos miał prosty, usta niezbyt wydatne. W twarzy najbardziej widoczne były duże, ciemne oczy. Gdziekolwiek się pojawiał, przykuwał spojrzenia. Miał w sobie coś, co powodowało, że ludzie czuli się przy nim bezpiecznie. Chcieli przebywać jak najbliżej niego, bo roztaczał wokół siebie ten rodzaj blasku, który pozwala czuć, że ma się przed sobą kogoś sprawiedliwego i mądrego, kto nosi w sobie spokój i wiedzę przekazaną mu razem z krwią przodków.

      – Nie wiem, jak to się stało, ale od pierwszej chwili, gdy go zobaczyłam, wiedziałam, że to mężczyzna mojego życia. Pokochałam go, zanim wypowiedział pierwsze słowa. To był moment, mała chwilka, jak rozbłysk gwiazdy na niebie. Od początku rozumiałam, że kocham go od zawsze i że zostałam stworzona po to, żeby z nim być, dbać o niego i dawać mu szczęście, i że takie właśnie jest moje przeznaczenie. To była miłość od pierwszego spojrzenia! Przy Uriaszu nigdy nie czułam czegoś podobnego.

      – Byłaś i jesteś najlepszą żoną i matką, jaką można sobie wyobrazić.

      – Salomonie… – Przysunęła się do niego na tyle blisko, by móc położyć dłoń na jego ręce. – Jesteś wspaniałym synem, moją dumą. Bardzo cię kocham. Dziękuję, że mnie wspierasz.

      Pochylił się i ucałował końce jej palców. Uśmiechnęła się smutno i westchnęła. Pogłaskała go po włosach.

      – Kochany mój, mówię to z bólem serca, bo wiem jakie to dla ciebie trudne, ale wkrótce twój ojciec odejdzie do Jahwe. Gdy to się stanie, ty zasiądziesz na tronie.

      – Oby ten czas nie nadszedł nigdy. – Poparł swoje słowa zdecydowanym tupnięciem nogą. – Wiesz przecież, że Izrael nie miał, i nie będzie miał, lepszego króla, niż Dawid.

      – Jak mówią księgi, wszystko ma swoje miejsce i swój czas. Twój ojciec, kierując się wolą Najwyższego, wyznaczył cię na następcę. I tak właśnie się stanie. – Wyprostowała się, żeby podkreślić nieuchronność tego, co miało nadejść.

      – Może Adoniasz byłby lepszym władcą niż ja? – Przechylił przekornie głowę, czekając na jej reakcję.

      Była silniejsza, niż mógł się spodziewać. Zdenerwowała się, jakby nie zauważyła, że żartował.

      – Adoniasz? – Jego słowa tak ją wzburzyły, że aż wstała. – Oczywiście, że chciałby tego. Jestem pewna, że gdyby tylko mógł, już teraz zasiadłby na tronie. Ale korona Izraela nie jest mu pisana, dobrze o tym wiesz! Bóg przeznaczył ją tobie. – Wskazała go palcem. – Tobie, rozumiesz? Dawid osobiście mi to obiecał – dodała już spokojniej.

      Jak nakazywało wychowanie i zwyczaje, kiedy kobieta

Скачать книгу