Królowa Saby. Ewa Kassala

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królowa Saby - Ewa Kassala страница 6

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Królowa Saby - Ewa Kassala

Скачать книгу

urodzi”. Słyszałam tylko tyle, w zasadzie aż tyle. Po tych słowach zemdlałam.

      Salomon podszedł do matki i mocno ją objął. Poddała mu się z wdzięcznością. Położyła głowę na jego ramieniu.

      – Kiedy doszłam do siebie, twój ojciec był przy mnie. Wokół krzątały się służące. Zaczął się poród. Urodziłam chłopca. Zmarł po siedmiu dniach. To była kara wymierzona nam przez Boga.

      Salomon pogłaskał jej włosy.

      – Twój ojciec spędził prawie cały ten czas w świątyni. Myślał, że modłami i ofiarami przebłaga Boga i że nasz syn, owoc miłości, przeżyje. Jednak czyny, jakie popełniliśmy, były haniebne, wymagały kary. Otrzymaliśmy ją oboje. Cierpieliśmy, ale to właśnie w tamtym czasie zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Gdy wreszcie minęły dni żałoby i zasłużonej pokuty, odbyły się zaślubiny. Wkrótce Bóg wysłuchał naszych modłów i dał nam najwspanialszy dar, jakiego moglibyśmy oczekiwać – ciebie. Jesteś dzieckiem wielkiej miłości, Salomonie, darem od Boga, który cię ukochał i przeznaczył ci ważne zadania na ziemi. Zsyłając nam ciebie, dał też Dawidowi znak, że jego winy zostały odpuszczone.

      Królestwo Saby, Mariba. Trzy miesiące później

      Stało się jak zapowiedziała księżniczka. Pokochałyśmy się w chwili pierwszego spotkania. Już wtedy czułam się tak, jakbyśmy znały się od zawsze. Zamieszkałam w pokoju obok jej komnaty i od tego dnia byłyśmy nierozłączne.

      Którejś nocy obudziło mnie jej wołanie. Natychmiast poderwałam się na równe nogi i w jednej chwili byłam przy jej łożu. Klęczała, siedząc na piętach. Kołysała się. Szeroko otwarte oczy błyszczały nieziemskim światłem. Byłam pewna, że mnie nie widzi. Ostrożnie podeszłam bliżej. Mówiła cicho, ale wyraźnie.

      – Idę do ciebie, idę. Czekaj na mnie – usłyszałam. – Spotkamy się, gdy nadejdzie czas. Idę…

      Wielokrotnie powtarzała te same słowa, wśród których „idę” i „czekaj” padały najczęściej.

      Wreszcie podniosła ręce w górę, jakby w geście modlitwy, z dystynkcją skłoniła głowę, tak jak czyniła to wielokrotnie w czasie świąt i ceremonii, w których towarzyszyła ojcu, a chwilę potem przeciągnęła się, uśmiechnęła z zadowoleniem i ułożyła na boku, by spokojnie spać do rana.

      W przeciwieństwie do niej, tej nocy ja nie byłam już w stanie zmrużyć oka. Zastanawiałam się, dokąd wędrowała w snach? Z kim się spotykała, o czym rozmawiała i wreszcie – do kogo szła, i kiedy miał nastąpić czas, o którym mówiła przez sen.

      Wszystko wyjaśniło się następnego dnia.

      Obudziła się radosna i wypoczęta, gdy słońce było już wysoko. Ja siedziałam na krześle przy jej łożu.

      – Byłaś tu całą noc? – zapytała, a jej uśmiech opromienił komnatę.

      – Tak. Przybiegłam, bo chciałam być przy mojej pani w trakcie jej podróży – powiedziałam, jak zawsze zgodnie z prawdą.

      – Znów byłam u króla z dalekiej krainy – wyznała cicho, siadając na brzegu łoża.

      Usiadłam jeszcze bliżej niej.

      – Jestem i będę zawsze przy tobie – zapewniłam.

      – Wiem i dziękuję ci za to. – Przytuliła swój policzek do mojego. Poczułam ciepło skóry dziecka, nie do końca wybudzonego jeszcze ze snu. – Powiem ci coś – wyszeptała wprost do mojego ucha – ale musisz zachować to w tajemnicy. Takie jest życzenie mojego ojca. Ja wiem, że ty na pewno nic nie powiesz, ale przyrzekłam tacie, że nikomu nie zdradzę tego, co zaraz usłyszysz. Jestem ciebie pewna bardziej niż siebie. Widziałam w snach, że zawsze będziesz mi wierna.

      Objęłam jej drobne ciałko. Wydawała mi się taka bezbronna!

      – Zawsze będę z tobą – zapewniłam szeptem.

      Objęła mnie, a po chwili usłyszałam:

      – Nie pierwszy już raz w snach widziałam władcę z dalekiego kraju, do którego udam się, gdy już zostanę królową. Jednak zanim to się stanie, w rzekach musi upłynąć jeszcze dużo wody, a ja powinnam się w tym czasie sporo nauczyć. Zanim go spotkam, wiele się wydarzy. Nie wiem jeszcze, gdzie on jest i w którą stronę powinnam podążać, ale mam pewność, że już teraz na mnie czeka, mimo że jeszcze nawet nie wie o moim istnieniu. Nasze spotkanie zmieni losy świata. Nie mam pojęcia jak, nie wiem, kiedy i nie wiem, co się wydarzy, ale mam pewność, że to nastąpi.

      Westchnęła, jakby była dorosłą kobietą.

      – Najpierw jednak zostanę królową Saby – zapewniła. – Mój ojciec to wie. Mówiłam mu. Prosił, żebym nie zdradziła nikomu, że mam wizje, bo to zaszkodzi sojuszom i pokojowi w Sabie. Książęta po cichu uważają, że któryś z ich synów w odpowiednim momencie pojmie mnie za żonę i razem będziemy władać w jego księstwie, albo że któryś z ich synów ma szansę na koronę. Dlatego są posłuszni ojcu. Tak jakby nie pamiętali, że mam przecież dwóch braci, z których każdy jest ważniejszym dziedzicem niż ja – powiedziała do siebie. – Widziałam w snach, że żaden z książąt nie będzie moim mężem. Jest mi przeznaczony władca z dalekiej krainy. Jednak nie mogę mówić o tym nikomu, bo to przecież tylko sny małej dziewczynki, jak mówi ojciec. On chciałby tak myśleć, a ja mam pewność, że to, co zdarza mi się widzieć nocami, to proroctwa. Wiem, że się spełnią. Gdy do mnie przychodzą, jest tak, jakby rozstępowało się niebo. Spływa na mnie jasność. Widzę wszystko wyraźnie. I za każdym razem coraz więcej.

      Słuchałam uważnie. Wszystko zaczynało składać mi się w całość. Oto miałam zaszczyt strzec księżniczki, o której wiedziałam, że kiedyś zasiądzie na tronie Saby. Dowiedziałam się o tym, rozsuwając zasłonę czasu. Nikal wezwał mnie, wiedząc o mojej wizji i o snach swojej córki. Dwa różne, niezależne źródła, czyli i Makeda, i ja, miały zbieżne widzenia. To nie mogły być już jedynie sny dziecka albo wizje kapłanki spoglądającej za zasłonę czasu. Nikal był doświadczonym władcą. Wiedział, że jeśli coś ma się wydarzyć z woli bogów, nawet jeśli to nam się nie podoba, należy porzucić nadzieję, że może się stać inaczej, niż oni sobie tego życzą.

      – Od dawna masz takie sny?

      – Gdy byłam mała, nie rozróżniałam jawy od rzeczywistości. Wtedy nocami często odwiedzała mnie matka. Jak wiesz, zmarła tuż po porodzie. Jednak wciąż czuję, że mnie nie opuściła. Ostatnio, od kiedy ty się pojawiłaś, odwiedza mnie rzadziej. Mówi, że teraz jestem w dobrych rękach.

      Byłam twarda, ale gdy to usłyszałam, po policzkach, zaskakując mnie samą, popłynęły łzy.

      – Mama cieszy się, że jesteś ze mną. Przypilnujesz mnie lepiej niż ona, bo umiesz walczyć, a ponoć ta umiejętność może okazać się w przyszłości przydatna nam bardziej, niż obie dziś sądzimy. Ja tego nie wiem, ale ona tak twierdzi, a jest bardzo mądra.

      – Makedo, jesteś

Скачать книгу