Zwodniczy punkt. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zwodniczy punkt - Дэн Браун страница 5
Rachel była tak zwanym skrótowcem2. Jej praca polegała na analizowaniu rozbudowanych raportów i ujmowaniu ich treści w zwięzłe, jednostronicowe podsumowanie. Jak się okazało, miała do tego smykałkę. Dzięki wszystkim tym latom doszukiwania się sensu w bredniach mojego ojca, myślała.
Obecnie zajmowała najwyższe stanowisko w dziale skrótów – była łącznikiem NRO z Białym Domem. W zakres jej obowiązków wchodziło analizowanie codziennych raportów wywiadowczych, decydowanie, które są ważne dla prezydenta, streszczanie ich w jednostronicowe wyciągi, a następnie przesyłanie zwięzłego materiału prezydenckiemu doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego. W żargonie NRO Rachel Sexton „wypuszczała gotowy produkt i obsługiwała klienta”.
Tę trudną i czasochłonną pracę uważała za honorowe wyróżnienie, pozwalające przy okazji manifestować niezależność od ojca. Senator Sexton wielokrotnie proponował jej wsparcie, jeśli zrezygnuje z rządowej posady, ona jednak nie miała zamiaru zostać jego dłużnikiem. Los matki dobitnie świadczył o tym, co się może stać, kiedy ktoś taki jak on rozdaje karty.
Brzęczenie pagera odbiło się echem w marmurowym holu.
Znowu? Rachel nawet nie sprawdziła komunikatu.
Zachodząc w głowę, co, u licha, się dzieje, wsiadła do windy, minęła swoje piętro i pojechała prosto na górę.
Rozdział 4
Określenie „przeciętny” w odniesieniu do dyrektora NRO byłoby zbyt pochlebne. William Pickering był niski, miał bladą karnację, pospolite rysy, łysinę i piwne oczy, które, choć oglądały najgłębsze tajemnice kraju, przywodziły na myśl dwie płytkie kałuże. A jednak w oczach ludzi, którzy dla niego pracowali, Pickering piętrzył się niczym góra. Jego spokojny sposób bycia i surowe zasady były w NRO owiane legendą. Niezwykle pracowity, noszący proste czarne garnitury, dorobił się przydomka „Kwakier”3. Będąc genialnym strategiem i wzorem kompetencji, kierował swoim światem z niedościgłą wprawą. Jego dewiza brzmiała: „Poznać prawdę. Działać w oparciu o nią”.
Kiedy Rachel stanęła na progu gabinetu, dyrektor rozmawiał przez telefon. Jego widok zawsze ją zaskakiwał – William Pickering zdecydowanie nie wyglądał na człowieka, który ma prawo obudzić prezydenta w środku nocy.
Pickering odłożył słuchawkę i gestem zaprosił ją, by weszła.
– Agentko Sexton, proszę spocząć. – Jego głos był surowy i ostry.
– Dziękuję, panie dyrektorze. – Rachel usiadła.
Większość ludzi odczuwała skrępowanie w towarzystwie dyrektora, który niczego nie owijał w bawełnę, ale ona zawsze go lubiła. Stanowił przeciwieństwo jej ojca – niezbyt imponujący fizycznie, zupełnie niecharyzmatyczny, wykonujący swoje obowiązki z bezinteresownym oddaniem, unikający rozgłosu, który tak uwielbiał senator.
Pickering zdjął okulary i popatrzył na nią.
– Agentko Sexton, około pół godziny temu zadzwonił do mnie prezydent. W pani sprawie.
Rachel poruszyła się niespokojnie. Pickering słynął z bezpośredniego przechodzenia do rzeczy. Niezły początek, pomyślała.
– Mam nadzieję, że nie chodzi o jakiś problem z moimi skrótami.
– Przeciwnie. Powiedział, że Biały Dom jest pod wrażeniem pani pracy.
Odetchnęła bezgłośnie.
– A więc czego chciał?
– Spotkać się z panią. Osobiście. Natychmiast.
Jej niepokój znacznie się nasilił.
– Spotkać się ze mną? W jakiej sprawie?
– Cholernie dobre pytanie. Nie chciał mi powiedzieć.
Zatajanie informacji przed dyrektorem NRO przypominało próbę ochrony sekretów Watykanu przed papieżem. Popularny w środowisku wywiadowczym żart mówił, że jeśli William Pickering nie wie o jakimś zdarzeniu, to znaczy, iż nie miało ono miejsca. Rachel była w kropce.
Pickering wstał i zaczął spacerować przed oknem.
– Poprosił, żebym natychmiast się z panią skontaktował i wysłał ją na spotkanie.
– Teraz?
– Przysłał środek transportu. Czeka na zewnątrz.
Rachel ściągnęła brwi. Prośba prezydenta była niezwykła, ale przede wszystkim niepokoiła ją zatroskana mina szefa.
– Oczywiście, ma pan jakieś zastrzeżenia…
– To chyba jasne! – Pickering pozwolił sobie na okazanie emocji, co nieczęsto mu się zdarzało. – Wybór takiej a nie innej chwili wydaje się niemal prymitywnie przejrzysty. Prezydent chce prywatnie spotkać się z córką człowieka, który wygrywa z nim w sondażach. Uważam, że to wysoce niestosowne. Pani ojciec bez wątpienia byłby temu przeciwny.
Wiedziała, że Pickering ma rację – co nie znaczy, że dbała o opinię ojca.
– Ma pan wątpliwości co do pobudek prezydenta?
– Przysięga zobowiązuje mnie do dostarczania informacji wywiadowczych aktualnej administracji, nie do osądzania jej polityki.
Typowa odpowiedź Kwakra, pomyślała Rachel. William Pickering nie krył się z tym, że polityków uważa za figury przemykające po szachownicy, przy której zasiadają gracze jego pokroju – zaprawieni w boju „dożywotni”, biorący udział w grze dostatecznie długo, by postrzegać ją z pewnej perspektywy. Dwie pełne kadencje w Białym Domu, mawiał często Pickering, nie wystarczą, żeby zrozumieć prawdziwą złożoność pejzażu polityki globalnej.
– Może to niewinna prośba – zasugerowała Rachel w nadziei, że prezydent jest ponad takie tanie chwyty w czasie kampanii. – Może potrzebuje streszczenia jakichś tajnych danych.
– Bez obrazy, agentko Sexton, ale Biały Dom ma do dyspozycji wielu wykwalifikowanych skrótowców. Jeśli chodzi o jakąś wewnętrzną sprawę Białego Domu, prezydent powinien wiedzieć, że nie ma potrzeby kontaktować się z panią. Jeśli nie, powinien zdawać sobie sprawę, że nie należy prosić o aktywa NRO, a następnie odmawiać odpowiedzi na pytanie, w jakim celu to robi.
Pickering zawsze nazywał swoich pracowników „aktywami”, co wielu osobom wydawało się bezduszne.
– Kampania pani ojca nabiera impetu
2
3