Subtelna prawda. Джон Ле Карре
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Subtelna prawda - Джон Ле Карре страница 3
– Świetnie słyszę, panie ministrze. Słyszę i dokładnie rozumiem, co pan mówi. – Własny głos przemawia do niego z dalekiej chmury.
– Masz jakichś Paulów w rodzinie?
– Przepraszam, panie ministrze?
– Chryste Panie! Chyba prościej nie można? Czy masz w rodzinie kogoś, kto ma na imię Paul? Tak czy nie? Brata, ojca, nie wiem kogo?
– Nie. Obawiam się, że nic mi nie wiadomo o żadnym Paulu.
– A o Pauline? Żeńska forma. Paulette czy ktoś w tym guście?
– Na pewno nie.
– A Anderson? Żadnego Andersona? Panieńskie nazwisko Anderson?
– Też nic mi nie wiadomo, panie ministrze.
– I jesteś w niezłej formie. Fizycznej. Jakbyś miał przejść kawał drogi w trudnym terenie, nie padniesz na twarz, jak pewnie niektórzy tutaj?
– Chodzę dla zdrowia. I jestem zapalonym ogrodnikiem… – odpowiada głos z tej samej odległej chmury.
– Czekaj na telefon od gościa, który się nazywa Elliot. Elliot to będzie twój pierwszy łącznik.
– A Elliot to imię czy nazwisko, jeśli wolno zapytać? – słyszy swój łagodny ton, jakby odpytywał szaleńca.
– Kurwa, skąd mam wiedzieć? Działa ściśle tajnie pod egidą organizacji Rozwiązania Etyczne. Nowa banda i wedle ekspertów jedna z najlepszych w swojej dziedzinie.
– Zechce pan wybaczyć, panie ministrze. Co to za dziedzina, ściśle biorąc?
– Prywatna firma wojskowa. Gdzieś ty się podziewał? Ostatni krzyk mody. Prywaciarze przejęli wojenki, jakbyś nie zauważył. Utrzymanie zawodowej armii w gotowości jest rujnujące. Więcej ludzi za biurkami niż w koszarach, niedozbrojeni, brygadier na drużynę i wygórowane koszty. Jak mi nie wierzysz, zalicz kilka lat w Obronie.
– Och, wierzę, panie ministrze – mówi zaskoczony tą miażdżącą krytyką brytyjskiego wojska, niemniej stara się udobruchać faceta.
– Próbujesz opchnąć chałupę. Zgadza się? W Harrow czy gdzie tam.
– Zgadza się, w Harrow – już się nie dziwi. – North Harrow.
– Problemy z kasą?
– Och, nie, skądże, na szczęście! – wykrzykuje, wdzięczny, że choć na chwilę może wrócić na ziemię. – Mam trochę własnych zasobów, a żona odziedziczyła skromny spadek, w tym nieruchomość na wsi. Planujemy sprzedać nasz dom, póki rynek jako tako się trzyma, i żyć skromnie, aż się na coś zdecydujemy.
– Elliot zgłosi się z ofertą kupna tej twojej rudery w Harrow. Nie będzie mówił, że jest z Etycznych czy coś. Wpadło mu w oko ogłoszenie w witrynie pośrednika handlu nieruchomościami czy gdzieś tam, obejrzał dom z zewnątrz, spodobał się mu, ale ma kilka spraw do przedyskutowania. Zasugeruje miejsce i czas spotkania. Kupisz każdy jego pomysł. Ci ludzie tak działają. Jakieś dalsze pytanie?
Czy choć pisnął?
– Na razie jesteś normalnym do bólu facetem. Ani słowa nikomu. Ani tu, w robocie, ani w domu. Zrozumiano?
Nie zrozumiano. Ani w ząb. Ale „tak” na wszystko, entuzjastyczne „tak”, mętlik w głowie i bardzo mgliste wspomnienie okoliczności powrotu do domu po wzmacniającej, piątkowowieczornej wizycie w klubie przy Pall Mall.
Pochylony nad komputerem, podczas gdy żona i córka szczebiocą radośnie za ścianą, Paul Anderson wbija w Google Rozwiązania Etyczne. Wyświetla wyniki dla spółki Rozwiązania Etyczne z siedzibą w Houston w stanie Teksas. Z braku innych informacji otwiera wyświetloną.
Z naszym najnowszym międzynarodowym zespołem niezwykle wykwalifikowanych analityków zagadnień geopolitycznych, my, Etyczne, oferujemy wielkim jednostkom korporacyjnym i państwowym innowacyjne, głębokie, najnowocześniejsze oceny ryzyka. W Etycznych szczycimy się wiernością naszym przekonaniom, starannością i opartymi na najnowszych zdobyczach wiedzy umiejętnościami informatycznymi. Ochrona osobista i negocjatorzy do rozmów z porywaczami dostępni od zaraz. Marlon służy odpowiedzią w sprawach osobistych i poufnych.
Adres mailowy i numer skrzynki pocztowej również w Houston w stanie Teksas. Bezpłatna linia do Marlona odpowiadającego w sprawach osobistych i poufnych. Żadnych nazwisk menedżerów, funkcjonariuszy, doradców czy niezwykle wykwalifikowanych analityków zagadnień geopolitycznych. Żadnego Elliota, z imienia czy nazwiska. Spółką matką Rozwiązań Etycznych jest Spencer Hardy, międzynarodowa korporacja zajmująca się obrotem naftą, zbożem, drewnem, wołowiną, ziemią pod zabudowę mieszkalną i działalnością non profit. Ta sama spółka matka wspomaga fundacje ewangelickie, szkoły religijne i misje chrześcijańskie.
Chcąc uzyskać dalsze informacje o Rozwiązaniach Etycznych, należy wprowadzić przesłany kod dostępu. Ponieważ nie ma takiego kodu i czuje się intruzem, rezygnuje z dalszych poszukiwań.
Mija tydzień. Każdego ranka przy śniadaniu, w pracy, każdego wieczoru po powrocie do domu odgrywa zgodnie z instrukcją normalnego do bólu faceta i czeka na wielkie wezwanie, które może nadejść lub nie, lub nadejść w najmniej spodziewanym momencie, co następuje pewnego wczesnego poranka, kiedy żona śpi, nafaszerowana lekarstwami, a on we flanelowej koszuli i sztruksach kręci się po kuchni, zmywając po kolacji i powtarzając sobie, że naprawdę musi się zająć trawnikiem z tyłu domu. Telefon dzwoni, on podnosi słuchawkę, rzuca rześkie „Dzień dobry”, i to jest Elliot, który, jasna sprawa, widział ogłoszenie w witrynie pośrednika handlu nieruchomościami i jest poważnie zainteresowany kupnem domu.
Tyle że za sprawą południowoafrykańskiego akcentu to nie Elliot, a „Illiot”.
Czy Elliot należy do „najnowszego międzynarodowego zespołu niezwykle wykwalifikowanych analityków zagadnień geopolitycznych” Rozwiązań Etycznych? To możliwe, chociaż nie oczywiste. W pustym biurze przy bocznej uliczce w Paddington Gardens, gdzie dwaj mężczyźni zasiadają zaledwie półtorej godziny później, Elliot ma na sobie prosty czarny garnitur i krawat w ukośne paski i spadochroniarzyki. Kabalistyczne pierścienie zdobią trzy najgrubsze palce wymanikiurowanej dłoni. Lśniąca naga czaszka ma oliwkową barwę, jest dziobaty i niepokojąco muskularny. Jego spłoszone, pozbawione wyrazu spojrzenie to omiata gościa, to ucieka w bok ku ponurym ścianom. Jego angielszczyzna jest tak kunsztowna, że nasuwa się podejrzenie, iż używa jej wyłącznie po to, aby zabłysnąć precyzją wypowiedzi i nieskazitelnością wymowy.
Wyjąwszy z szuflady prawie nowy brytyjski paszport, Elliot oblizuje kciuk i ostentacyjnie kartkuje dokument.
– Manila, Singapur, Dubaj; oto tylko kilka ze znakomitych miast, w których przebywałeś na zjazdach statystyków. Rozumiesz, Paul?