Niemcy. Piotr Zychowicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Niemcy - Piotr Zychowicz страница 23
Jego osobisty sukces budowali jednak żydowscy niewolnicy.
To Bankier przekonał Schindlera, żeby w Emalii zatrudnić Żydów. Uciekł się do argumentów natury finansowej. O ile polskiemu robotnikowi trzeba było płacić dwadzieścia–trzydzieści złotych dniówki, o tyle dzień pracy żydowskiego robotnika kosztował pięć złotych. A żydowskiej robotnicy – trzy złote. Pieniądze te Schindler płacił SS, które dostarczało mu pracowników prosto z getta. Początkowo traktował to więc czysto pragmatycznie. Z czasem jednak zaczęło się w nim rodzić współczucie.
W filmie Spielberga momentem przełomowym miała być pacyfikacja krakowskiego getta w marcu 1943 roku, której Schindler był świadkiem.
Moim zdaniem nie było jednego konkretnego momentu, w którym w Schindlerze zaszła przemiana i zaczął pomagać Żydom z pobudek humanitarnych. To był długotrwały wewnętrzny proces. Schindler do tego dojrzewał. W głębi duszy to był przecież porządny facet. Gdy zorientował się, co jego rodacy wyprawiają w Polsce, był przerażony. Dzięki swoim znajomościom w SS był bowiem doskonale poinformowany o przebiegu i skali Holokaustu, wiedział, co się dzieje w krakowskim obozie Płaszów i pobliskim Auschwitz. To budziło jego odrazę, sprzeciw moralny.
Akurat o tym, co się dzieje w Płaszowie, wiedział od najlepszego przyjaciela, komendanta tego obozu Hauptsturmführera SS Amona Götha. Słynnego sadysty, który dla rozrywki strzelał do Żydów z balkonu swojej willi.
Relacje tych dwóch mężczyzn to jeden z najbardziej mrocznych epizodów tej historii. Symbol podwójnego, schizofrenicznego życia, które prowadził Schindler. Z jednej strony musiał grać dobrego nazistę, z drugiej – ratował Żydów. Schindler był stałym gościem w willi Götha. Przywoził tam wódkę i kobiety. Przyjęcia przeradzały się w pijackie orgie. Pewnej zimowej nocy obaj panowie wrzucili nagie kobiety do zasp śnieżnych zalegających pod oknami. Dzisiaj trudno rozstrzygnąć, ile w tej znajomości było autentycznej przyjaźni, a ile interesowności. Bez przychylności Götha Schindler nie zdołałby przecież uratować żydowskich robotników.
A czy na cudowną przemianę Schindlera przypadkiem nie miała wpływu klęska pod Stalingradem w lutym 1943 roku?
To również musiało odegrać pewną rolę. Po kapitulacji armii feldmarszałka Paulusa dla wszystkich inteligentnych ludzi stało się jasne, że Niemcy przegrają wojnę. Schindler, traktując dobrze swoich Żydów, starał się więc zabezpieczyć na przyszłość. Nie można jednak sprowadzić jego postępowania do tego jednego motywu.
Dlaczego?
Ponieważ to byłoby nie fair. Schindler zrobił dla Żydów znacznie więcej, niż wynikałoby to z potrzeby zapewnienia sobie alibi na po wojnie. Po likwidacji getta zapłacił SS olbrzymie łapówki za zgodę na stworzenie w Emalii podobozu dla swoich żydowskich robotników. W ośrodku tym w porównaniu z obozem w Płaszowie panowały znakomite warunki. Schindler jesienią 1943 roku pojechał do Budapesztu, gdzie przekazał tamtejszym przywódcom żydowskim informacje o Holokauście. Przewoził też pieniądze Agencji Żydowskiej przeznaczone dla Żydów w okupowanej Polsce. To już wiązało się z ryzykiem osobistym.
Dlaczego Schindler zdecydował się ewakuować z Polski swoich żydowskich pracowników?
To jest najistotniejsze pytanie. I nie można na nie odpowiedzieć w prosty sposób – że zrobił to dla zysku. W Krakowie działało bowiem jeszcze kilku niemieckich fabrykantów, którzy rozumieli, że człowiek przyzwoicie traktowany i karmiony pracuje lepiej niż człowiek sterroryzowany i zagłodzony. Gdy do Krakowa zaczęli się zbliżać bolszewicy, fabrykanci ci spakowali jednak manatki, zabrali zarobione pieniądze i wrócili do Rzeszy. A żydowskich robotników porzucili na pastwę SS. Schindler zachował się inaczej. Podjął niezwykle skomplikowane, żmudne i kosztowne zabiegi, aby wywieźć swoich żydowskich robotników wraz z całą fabryką do Brünnlitz w Kraju Sudeckim. Gdyby w 1944 roku zrobił to, co inni fabrykanci, czyli zabrał pieniądze i uciekł, byłby w znacznie korzystniejszej sytuacji finansowej. Po wojnie byłby bardzo zamożnym człowiekiem.
Ewakuacja Żydów do Brünnlitz to najbardziej dramatyczny moment filmu Spielberga. Film powinien się chyba jednak nazywać Lista Goldberga.
Rzeczywiście scena, w której Schindler dyktuje z głowy listę tysiąca Żydów przeznaczonych do ewakuacji, jest nieprawdziwa. Schindler kontaktował się tylko z przedstawicielami kadry kierowniczej Emalii, nazwisk szeregowych pracowników oczywiście nie znał. Listy więc nie sporządzał sam. Zadanie zlecił prominentnemu więźniowi funkcyjnemu z obozu w Płaszowie – Marcelowi Goldbergowi.
W pańskiej książce najbardziej zaszokowała mnie informacja, że wielu ludzi, którzy trafili na listę, nigdy nie pracowało w fabryce Schindlera!
Niestety, to prawda. Na „listę życia” Goldberg wpisał również swoich znajomych – więźniów funkcyjnych z Płaszowa, prominentów, członków obozowej żydowskiej arystokracji. Między innymi funkcjonariuszy cieszącej się fatalną sławą policji porządkowej. A także członków ich rodzin. Podczas sporządzania listy dochodziło do kumoterstwa, nepotyzmu i protekcji. A także korupcji. Goldberg podobno brał łapówki za wpisanie ludzi na listę.
Oznacza to, że olbrzymia część żydowskich pracowników Schindlera pozostała w obozie.
Tak. Co jednak nie oznacza, że wszyscy zginęli. Podczas pracy nad książką rozmawiałem z wieloma „Schindlerjuden”. Zarówno z tymi, którzy znaleźli się na liście, jak i pracownikami fabryki, którzy pozostali w Polsce oraz trafili do różnych obozów. Oni także uważali, że ocaleli dzięki Schindlerowi. Gdy trafili do obozów, na ogół przeszli selekcję. Byli mocniejsi, lepiej odżywieni niż inni Żydzi. Mieli na tyle dużo sił, że dożyli do końca wojny. „To jego zasługa” – mówili.
W filmie Spielberga jest scena, w której Schindler jedzie do Auschwitz, aby ratować swoje żydowskie pracownice.
Stawia mnie pan w niezręcznej sytuacji. Bardzo nie chciałem, żeby moja książka została odebrana jako polemika z Listą Schindlera. Ja bardzo szanuję Stevena Spielberga. Uważam, że nakręcił świetny film. Jednak właśnie – to tylko film. To jest teatr, fabuła, dzieło sztuki, które ma poruszyć miliony widzów, a nie ścisły historyczny wykład. W Ameryce jest wielu ludzi, którzy wszystko to, co zobaczą na ekranie, traktują jak prawdę objawioną. Czy w Polsce jest podobnie?
Jest dokładnie tak samo.
No właśnie. A przecież zadaniem przemysłu filmowego jest tworzenie dramatycznych, wciągających opowieści. Stąd w Liście Schindlera znalazły się uproszczenia i symboliczne sceny, których w rzeczywistości nie było. Żydzi przeznaczeni do fabryki Schindlera wyruszyli pociągami z Krakowa w październiku 1944 roku. W jednym transporcie 700 mężczyzn, w drugim 300 kobiet. Pierwszy transport miał przystanek w obozie Gross-Rosen, drugi w Auschwitz. O ile z mężczyznami wszystko poszło gładko, o tyle kobiety utknęły w Auschwitz. Schindler jednak wcale nie rzucił się im na ratunek. Po prostu posłał do Auschwitz swoją sekretarkę.
Jedna z wersji tej historii mówi, że kazał jej się przespać z kilkoma szychami z SS, aby uzyskać zwolnienie transportu.
Nie sądzę, żeby