Niemcy. Piotr Zychowicz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niemcy - Piotr Zychowicz страница 4

Niemcy - Piotr Zychowicz Historia

Скачать книгу

ludobójstwa. Nigdy nie próbował w żaden sposób zadośćuczynić potomkom ofiar. Plemiona, którym na początku XX wieku odebrano pastwiska i stada, żyją dzisiaj w skrajnej nędzy. Wygląda na to, że Niemcy dzielą swoje ofiary na lepsze i gorsze. Herero i Nama najwyraźniej na współczucie nie zasługują.

      A Niemcy w Namibii? Jaki mają stosunek do zbrodni swoich przodków?

      To zależy. Są ludzie, którzy mają poczucie winy, ale nie jest tajemnicą, że w Namibii wciąż mieszka wielu Niemców, którzy są dumni z tego, co się stało. Gdy zamieszkałem w Windhuku, stolicy tego kraju, moim sąsiadem przy Bismarck-Strasse był osiemdziesięcioletni Niemiec. W jego salonie wisiał olbrzymi portret, na którym był przedstawiony w mundurze oficera SS, z trupią główką na czapce. Ten facet miał przyjaciela, który przyjeżdżał do niego olbrzymim terenowym pikapem. Z tyłu tego auta łopotała flaga ze swastyką.

      Brzmi to jak ponury żart.

      Niestety, to nie żart. Widziałem to na własne oczy. Do późnych lat dziewięćdziesiątych piekarze w Namibii w dniu urodzin Hitlera na bułkach wycinali małe swastyki, a przed niektórymi farmami wywieszano flagi III Rzeszy. Gdy w 2005 roku umarł Szymon Wiesenthal, w jednym z namibijskich czasopism pojawił się artykuł, którego autorzy wyrażali radość z powodu śmierci „potwora”.

      Po tym wszystkim, co pan powiedział, zastanawiam się, jak biali i czarni Namibijczycy mogą dziś spokojnie żyć obok siebie i tworzyć jedno społeczeństwo.

      Nie mam pojęcia, jak to jest możliwe.

      CASPER W. ERICHSEN jest duńskim historykiem, który od 15 lat mieszka i pracuje w Afryce. Współautor książki Zbrodnia kajzera, która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Wielka Litera.

      Źródło: „Historia Do Rzeczy”, kwiecień 2013

      2

      Hitler – nudny półinteligent

      Rozmowa z brytyjskim historykiem profesorem IANEM KERSHAWEM

      Zaprosiłby pan Adolfa Hitlera na swoje przyjęcie urodzinowe?

      Absolutnie nie! Zdominowałby wszystkich innych gości. Nie pozwoliłby się nikomu odezwać i godzinami by paplał. Zanudziłby nas.

      Czyli Hitler był nudny?

      Bardzo. Oczywiście po tym, jak został kanclerzem, otaczał go pewien nimb władzy, potęgi, który przyciągał wielu ludzi. To mogło robić wrażenie na części rozmówców. Kontakty z nim mogły otworzyć drogę do wielkiej kariery. Jako osoba nie był jednak szczególnie fascynujący. Recytował w kółko te same długie monologi. Jego biedne sekretarki i adiutanci musieli codziennie wysłuchiwać tych samych teorii, anegdot i opowieści.

      Słynne wieczorne pogadanki?

      Właśnie. Słuchający ich ludzie ogromnym wysiłkiem woli utrzymywali otwarte powieki do drugiej–trzeciej nad ranem, aż Hitler się wreszcie nagadał. Już jako młody człowiek – widać to choćby we wspomnieniach Augusta Kubizka, jego przyjaciela z lat młodości – był zarozumialcem, któremu wydawało się, że wie wszystko o historii, muzyce, architekturze i literaturze. Był człowiekiem, który nie potrafił przestać mówić.

      Jak głęboka była jego wiedza?

      Dużo czytał. Ale głównie różne streszczenia i bryki dla leniwych uczniów. Właśnie dlatego mógł się popisywać erudycją. Miał świetną pamięć. Do cyfr, faktów, kształtów budynków, a także muzyki, której słuchał naprawdę dużo. Szczególnie Wagnera.

      Nazwałby pan Hitlera intelektualistą?

      Nie. Raczej półinteligentem. Intelektualista to człowiek otwarty na rozmaite idee, gotowy o nich dyskutować i je rozważać. Hitler zaś od początku miał bardzo skonkretyzowane poglądy. Bardzo ciasne, jednoznaczne i oparte na uprzedzeniach.

      W młodości marzył o tym, by zostać malarzem. Zabrakło mu artystycznej wrażliwości?

      Nie jestem ekspertem w dziedzinie sztuki, ale wystarczy spojrzeć na jego obrazy, by zrozumieć, że nie jest to nic zachwycającego. Uboga, mechaniczna sztuka. Nie ma w niej życia. To raczej schematyczne pocztówki przedstawiające wiedeńskie atrakcje turystyczne. Bez polotu.

      Miał ulubionego pisarza?

      Oczywiście. Był nim… Karol May, autor młodzieżowych opowieści o Indianach i kowbojach. Czytał go namiętnie. Oczywiście lubił też od czasu do czasu poczytać o teutońskich bohaterach, Bismarcku czy wojnach prowadzonych przez Prusy. Naprawdę relaksował się jednak, czytając o rewolwerowcach.

      Wiele osób, które dłużej znały Hitlera, opisuje go jako osobę dość ekstrawagancką.

      Już jako młody człowiek lubił się długo wylegiwać w łóżku. Sam tak miałem, gdy byłem studentem, ale później z tego wyrosłem. Hitler – nigdy. W końcu doprowadził do tego, że noc zamieniła się u niego z dniem. Spał do popołudnia, załatwiał kilka najważniejszych spraw i zaraz następowała jego ulubiona pora – wieczór. Długa kolacja, projekcja filmu, a następnie rozwlekłe opowieści do świtu. Dziwak.

      Niepalący i niepijący wegetarianin – to raczej nie było typowe w latach trzydziestych i czterdziestych. Szczególnie u krwiożerczego dyktatora.

      To prawda. Hitler uznał, że palenie bardzo szkodzi jego zdrowiu. Uważał, że jest związek pomiędzy papierosami a rakiem płuc. I, jak dziś wiemy, miał rację. Jak widać, nawet Hitler mógł mieć rację w jakiejś sprawie (śmiech).

      Pić nie lubił. Alkohol chyba mu po prostu nie smakował. Pewien niemiecki dyplomata wspominał, jak kiedyś zaprosił Hitlera do swojego domu w Monachium i podał mu doskonałe wino. Hitler się skrzywił – było bardzo wytrawne – i dosypał do niego cukru. W ogóle uwielbiał słodkości. Zajadał się naleśnikami z owocami i ze śmietaną, bardzo lubił czekoladę.

      A dlaczego nie jadł mięsa?

      Na ten temat są różne teorie. Na przykład, że stał się wegetarianinem po tragicznej śmierci siostrzenicy Geli Raubal w 1931 roku. Bardziej prozaicznym wytłumaczeniem jest to, że dbał o linię. Przywódca musiał dobrze wyglądać, a on przecież bardzo lubił słodycze. Gdyby do tego jadł mięso, mógłby się roztyć. Warto tu zaznaczyć, że Hitler, gdy wpadał na jakiś pomysł, bardzo szybko go fetyszyzował, stawał się jego fanatykiem. Tak było też z jego wegetarianizmem. Kategorycznie odmawiał jedzenia mięsa i zadowalał się rozmaitymi okropnymi papkami z warzyw i zupami.

      A może był po prostu miłośnikiem zwierząt?

      Do pewnego stopnia tak. Uwielbiał psy. Były to zawsze owczarki niemieckie. Jedynie podczas I wojny światowej miał – znanego ze zdjęć – małego foksteriera Fuchsla. Był do niego bardzo przywiązany. Gdy piesek zniknął gdzieś za angielskimi liniami, Hitler był wstrząśnięty, całkowicie rozbity. Znacznie bardziej przeżył zaginięcie tego psa niż śmierć tysięcy ludzi, którzy codziennie ginęli na jego oczach na froncie. To mówi sporo o jego osobowości.

      Czy wiemy coś o jego relacjach

Скачать книгу