Czerwone Gardło. Ю Несбё
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Czerwone Gardło - Ю Несбё страница 2
Z kwatery głównej odpowiedział głęboki głos w dialekcie bergeńskim:
– Moment, sześćdziesiąt dwa, sprawdzamy.
Cisza.
– Przeszukaliście toalety? – Harry skinieniem głowy wskazał na stację benzynową Esso.
– Tak. Stację oczyszczono z klientów i pracowników. Został tylko szef. Zamknęliśmy go w biurze.
– A kasy biletowe?
– Sprawdzone. Wyluzuj, Harry. Wszystkie punkty, które należało obejrzeć, są odhaczone. A więc, te, które zostają, stawiają na to, że zima będzie łagodna, rozumiesz? Może im się udać, ale jeśli się pomylą, to giną. Pewnie zadajesz sobie pytanie, dlaczego wobec tego wszystkie nie odlecą na południe. Czy te ptaki, które zostają, są po prostu leniwe?
Harry zerknął w lusterko na strażników stojących po obu stronach wiaduktu kolejowego. Ubrani na czarno, w hełmach, na szyi mieli zawieszone pistolety maszynowe MP5. Nawet z takiej odległości z ich ruchów odczytywał napięcie.
– Chodzi o to, że jeśli zima okaże się łagodna, to będą mogły wybrać najlepsze miejsce do lęgów, zanim przyfruną inne rudziki. – Mówiąc to, Ellen usiłowała wepchnąć termos do przepełnionego schowka. – Ryzyko skalkulowane, rozumiesz? Możesz dużo wygrać albo koszmarnie się wygłupić. Ryzykować czy nie ryzykować? Jeśli zaryzykujesz, być może pewnej nocy spadniesz zamarznięty z gałązki i odtajesz dopiero na wiosnę. Ale jeśli stchórzysz, to po powrocie możesz nie mieć okazji do podupczenia. To jeden z odwiecznych dylematów, przed którymi stoimy.
– Włożyłaś kamizelkę kuloodporną, prawda? – Harry odwrócił się i popatrzył na Ellen.
Nie odpowiedziała. Wpatrzona w autostradę powoli pokręciła tylko głową.
– Włożyłaś czy nie?
W odpowiedzi uderzyła się dłonią w pierś.
– Lekką?
Potwierdziła.
– Do cholery, Ellen! Wydałem rozkaz, żeby włożyć kamizelki ołowiane, a nie te dla Myszki Miki!
– Wiesz, czego używają ci z Secret Service?
– Niech zgadnę. Lekkich kamizelek?
– Właśnie.
– A ty wiesz, co mnie gówno obchodzi?
– Niech zgadnę. Secret Service?
– Właśnie.
Roześmiała się. Harry też się uśmiechnął. W radiu zatrzeszczało.
– HQ do posterunku sześćdziesiąt dwa. Secret Service potwierdza, że to ich samochód parkuje przy zjeździe na Lørenskog.
– Posterunek sześćdziesiąt dwa. Zrozumiałem.
– Sama widzisz. – Poirytowany Harry uderzył dłonią w kierownicę. – Kompletny brak komunikacji. Ci z Secret Service na nikogo się nie oglądają. Co ten samochód tam robi bez naszej wiedzy?
– Kontroluje, czy robimy to, co do nas należy – odparła Ellen.
– Zgodnie z i c h instrukcjami.
– Ty przynajmniej możesz choć trochę decydować, więc przestań narzekać – stwierdziła Ellen. – I skończ z tym bębnieniem w kierownicę.
Palce Harry’ego posłusznie przeskoczyły na kolana. Ellen uśmiechnęła się, a Harry odetchnął z przeciągłym sykiem.
– Tak, tak.
Palcami odszukał rękojeść służbowego sześciostrzałowego rewolweru Smith&Wesson, kaliber 38. Przy pasku miał dwa dodatkowe magazynki, każdy z sześcioma nabojami. Pogłaskał broń, świadom, że tak naprawdę nie był obecnie upoważniony do jej noszenia. Może rzeczywiście wzrok mu się pogarszał, bo tej zimy, po czterdziestogodzinnym kursie, oblał egzamin ze strzelania. Nie było w tym wprawdzie nic niezwykłego, ale Harry’emu przydarzyło się po raz pierwszy i bardzo mu się to nie spodobało. Wystarczyłoby co prawda przystąpić do ponownego egzaminu, niejeden potrzebował czterech albo nawet pięciu podejść, ale Harry z jakiegoś powodu stale to odkładał.
Kolejne trzaski:
– Minęli punkt dwadzieścia osiem.
– To przedostatni punkt w Okręgu Policyjnym Romerike – stwierdził Harry. – Następny będzie w Karihaugen, później są już nasi.
– Dlaczego nie można robić tak, jak dotychczas? Mówić wprost, gdzie znajduje się kolumna, zamiast używać tych idiotycznych numerów? – spytała Ellen z wyrzutem w głosie.
– Sama zgadnij.
– Secret Service – odpowiedzieli chórem i wybuchnęli śmiechem.
– Minęli punkt dwadzieścia dziewięć.
Harry zerknął na zegarek.
– Okej, wobec tego będziemy ich tu mieć za trzy minuty. Przechodzę na częstotliwość Okręgu Policyjnego Oslo. Sprawdź wszystko jeszcze raz.
Z radia dobiegały jakieś piski i wycie. Ellen zamknęła oczy, żeby skoncentrować się na zgłaszanych kolejno potwierdzeniach. W końcu odwiesiła mikrofon.
– Wszyscy na swoich miejscach, gotowi.
– Dziękuję. Włóż hełm.
– Co? Uspokój się, Harry!
– Słyszałaś, co powiedziałem!
– Sam włóż hełm!
– Mój jest za mały.
Kolejny głos:
– Minęli punkt jeden.
– Cholera, czasami… brak ci profesjonalizmu. – Ellen wcisnęła hełm na głowę, zapięła pasek pod brodą i wykrzywiła się do lusterka.
– Ja też cię kocham – odparł Harry, obserwując przez lornetkę ciągnącą się przed nimi drogę. – Widzę ich.
Na samej górze wzniesienia od strony Karihaugen błysnął metal. Na razie Harry widział jedynie samochód otwierający kolumnę, znał jednak kolejność: sześć motocykli ze specjalnie wyszkolonymi policjantami z norweskiego oddziału eskorty, dwa samochody eskortujące, jeden wóz Secret Service, a następnie dwa identyczne cadillaki fleetwood, specjalne samochody Secret Service przysłane samolotem z USA. Właśnie w jednym z nich siedział prezydent. W którym – to pozostawało tajemnicą. A może siedzi w obu? – pomyślał Harry. W jednym Jekyll, w drugim