Czerwone Gardło. Ю Несбё
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Czerwone Gardło - Ю Несбё страница 4
Groth całkiem zamknął oczy.
– Jeśli prawdą jest to, co twierdzi obrońca, to czy należy rozumieć, że oskarżony Olsen miał przy sobie kij bejsbolowy zupełnie przypadkowo?
– Do samoobrony – przerwał mu Krohn i z rezygnacją rozłożył ręce. – Wysoki Sądzie, na te pytania mój klient już odpowiadał.
Sędzia, pocierając podbródek, obserwował adwokata. Wszyscy wiedzieli, że Johan Krohn junior jest wschodzącą gwiazdą palestry, a świadomość tego miał przede wszystkim sam Johan Krohn. Prawdopodobnie ten ostatni czynnik sprawił, że sędzia nie bez irytacji przyznał:
– Przychylam się do zdania obrońcy. Jeśli pytania oskarżenia nie dążą do wniesienia niczego nowego, proszę, abyśmy przeszli dalej.
Groth otworzył oczy tak szeroko, że zarówno nad, jak i pod tęczówką ukazały się wąskie fragmenty białka. Kiwnął głową, a potem zmęczonym ruchem podniósł do góry gazetę.
– To „Dagbladet” z dwudziestego piątego stycznia. W wywiadzie na stronie ósmej jedna z osób wyznających takie same poglądy jak oskarżony…
– Protestuję… – zaczął Krohn.
Groth westchnął.
– Wobec tego inaczej: mężczyzna, który daje wyraz swoim rasistowskim przekonaniom.
Sędzia kiwnął głową, jednocześnie rzucając Krohnowi ostrzegawcze spojrzenie.
Groth podjął:
– Ten mężczyzna w jednym z komentarzy po napaści w Kebabie u Dennisa mówi, że aby wyzwolić Norwegię, potrzeba nam więcej takich rasistów jak Sverre Olsen. W wywiadzie słowo „rasista” używane jest jako określenie zaszczytne. Czy oskarżony uważa się za rasistę?
– Owszem, jestem rasistą – oświadczył Olsen, zanim Krohn zdążył go powstrzymać. – W takim znaczeniu, w jakim ja rozumiem to słowo.
– A jakie to znaczenie? – uśmiechnął się Groth.
Krohn zacisnął pięści pod stołem i spojrzał na stół sędziowski, na ławników zajmujących miejsca u boków sędziego. To oni mieli zdecydować o przyszłości jego klienta w najbliższych latach oraz o pozycji, jaką on sam będzie mógł się cieszyć w Tostrupkjelleren, klubie dziennikarzy, przez kolejne miesiące. Dwoje zwyczajnych przedstawicieli narodu, zwyczajnego poczucia sprawiedliwości. Po prawej stronie sędziego siedział młody człowiek w skromnym tanim garniturze, który ledwie śmiał podnieść wzrok. Drugim ławnikiem, po lewej, była dość pulchna kobieta, sprawiająca wrażenie, jakby tylko udawała, że uczestniczy w tym, co się dzieje, a tak naprawdę przez cały czas starała się zadzierać głowę, aby zaczątki drugiego podbródka nie były widoczne z sali. Przeciętni Norwegowie. Co oni wiedzieli o takich jak Sverre Olsen? Co chcieli wiedzieć?
Ośmiu świadków widziało, jak Sverre Olsen wchodzi do baru z drewnianym kijem pod pachą i po krótkiej wymianie wyzwisk uderza właściciela, czterdziestoletniego Wietnamczyka Ho Daia, który w 1978 roku przedostał się do Norwegii statkiem, pałką w głowę tak mocno, że ten nigdy nie będzie mógł chodzić. Kiedy Olsen zaczął mówić, Johan Krohn junior w myślach już formułował apelację do sądu okręgowego.
– Ras-sizm – odczytał Olsen, odnalazłszy wreszcie w swoich papierach właściwą kartkę – to odwieczna walka przeciwko chorobom dziedzicznym, degeneracji i wyniszczeniu rasy, a także marzenie i nadzieja na zdrowsze społeczeństwo i poprawę jakości życia. Mieszanie ras stanowi formę bilateralnej zbrodni ludobójstwa. W świecie, w którym planuje się utworzenie banków genów w celu zachowania najmniejszego żuczka, powszechnie akceptowane jest mieszanie i niszczenie ras ludzkich, których rozwój trwał wiele tysięcy lat. W jednym z artykułów zamieszczonych w szanowanym czasopiśmie „American Psychologist” z roku 1972 pięćdziesięciu amerykańskich i europejskich uczonych ostrzegało przed przemilczaniem argumentów dotyczących teorii dziedziczenia.
Olsen urwał, omiótł salę numer 17 wzrokiem i uniósł prawy palec wskazujący. Odwrócił się w stronę oskarżyciela i Krohn miał teraz przed oczami widoczny na wygolonym fałdzie między tyłem jego głowy a karkiem blady tatuaż z krzyczącym napisem „Sieg Heil”, groteskowo, dziwacznie kontrastującym z chłodną retoryką słów. W ciszy, która zapadła na sali, Krohn po hałasie dobiegającym z korytarza mógł stwierdzić, że w sali 18 ogłoszono przerwę na lunch. Płynęły sekundy. Obrońcy przypomniała się przeczytana gdzieś ciekawostka, że Adolf Hitler podczas masowych wieców potrafił robić w przemówieniu pauzy, przeciągające się nawet do trzech minut.
Olsen kontynuował, wystukując takt palcem, jak gdyby chciał każde słowo wbić słuchaczom do głowy.
– Ci z was, którzy próbują udawać, że walka ras nie istnieje, są albo ślepcami, albo zdrajcami.
Wypił trochę wody ze szklanki, którą postawił przed nim woźny sądowy.
Włączył się oskarżyciel:
– I w tej walce ras oskarżony i jego zwolennicy, których sporo mamy tu na sali, są jedynymi, którzy mają prawo atakować?
Z ławek dla publiczności rozległy się pogardliwe okrzyki łysych głów.
– My nie atakujemy, my się bronimy – odparł Olsen. – To prawo i obowiązek każdej rasy.
Ktoś z publiczności zawołał coś, co Olsen podchwycił i z uśmiechem przekazał dalej:
– Również mając do czynienia z osobnikiem obcym rasowo, możemy zetknąć się ze świadomym wartości rasy narodowym socjalistą.
Śmiechy, tu i ówdzie oklaski. Sędzia nakazał ciszę, a potem pytająco popatrzył na oskarżyciela.
– To już wszystko – oznajmił Groth.
– Czy obrona pragnie zadać jakieś pytania?
Krohn pokręcił głową.
– Wobec tego proszę o wprowadzenie pierwszego świadka oskarżenia.
Oskarżyciel skinął głową woźnemu, który uchylił drzwi z tyłu sali, wysunął przez nie głowę i coś powiedział. W korytarzu zaszurało krzesło, drzwi otworzyły się na oścież i do środka wszedł wysoki mężczyzna. Krohn zauważył, że ubrany jest w odrobinę przyciasną marynarkę, czarne dżinsy i równie czarne wielkie martensy. Ostrzyżona niemal do gołej skóry głowa i atletyczne szczupłe ciało sygnalizowały wiek około trzydziestki, ale worki pod przekrwionymi oczyma i blada cera z widocznymi naczyniami krwionośnymi, które tu i ówdzie rozlewały się w niewielkie czerwone delty, wskazywałyby raczej na lat pięćdziesiąt.
– Sierżant Harry Hole? – spytał sędzia, kiedy mężczyzna zajął miejsce dla świadków.
– Tak.
– Widzę,