Jak świadomość związana jest z ciałem. Susan Sontag

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jak świadomość związana jest z ciałem - Susan Sontag страница 3

Автор:
Серия:
Издательство:
Jak świadomość związana jest z ciałem - Susan  Sontag

Скачать книгу

czy zmia­na tego, co w moim za­cho­wa­niu rze­czy­wi­ście ją krzyw­dzi­ło, nie udo­bru­cha­ją jej ani nie ule­czą.

      Pa­mię­tam jej „ob­ja­wie­nie” w New Yor­ke­rze [man­hat­tań­skim ki­nie wy­świe­tla­ją­cym za­gra­nicz­ne i sta­re fil­my, czę­sto od­wie­dza­nym przez S.S. w la­tach sześć­dzie­sią­tych] przed dwo­ma ty­go­dnia­mi!

      „Je­stem ka­mien­ną ścia­ną” – po­wie­dzia­ła. „Je­stem ska­łą”. To praw­da.

      Nie re­agu­je na mnie, nie ma dla mnie li­to­ści. Tyl­ko twar­dość. Głu­cho­tę. Mil­cze­nie. Na­wet po­mruk po­twier­dze­nia trak­tu­je jako „na­paść”.

      Od­rzu­ca­jąc mnie, Ire­ne two­rzy wo­kół sie­bie sko­ru­pę. „Mur” obron­ny.

      * * *

      – Dla­cze­go nie kar­mi­łam Da­vi­da pier­sią:

      Mat­ka nie kar­mi­ła mnie pier­sią. (Uspra­wie­dli­wiam ją, po­stę­pu­jąc tak samo z Da­vi­dem – wszyst­ko w po­rząd­ku, sko­ro sama nie kar­mię pier­sią wła­sne­go dziec­ka).

      M[atka] mia­ła trud­ny po­ród, spra­wi­łam jej wie­le bólu; nie kar­mi­ła mnie pier­sią; le­ża­ła w łóż­ku przez mie­siąc.

      Da­vid (po­dob­nie jak ja) był duży – mnó­stwo bólu. Chcia­łam stra­cić przy­tom­ność, w ogó­le o ni­czym nie wie­dzieć; nie przy­szło mi na­wet do głowy, żeby go kar­mić pier­sią; po­tem le­ża­łam w łóż­ku przez mie­siąc.

      * * *

      …

      Ko­cha­nie = po­czu­cie in­ten­syw­ne­go ist­nie­nia

      Jak czy­sty tlen (w po­rów­na­niu do po­wie­trza)

      * * *

      Hen­ry Ja­mes –

      Wszyst­ko opar­te na szcze­gól­nej sty­li­za­cji świa­do­mo­ści

      Jaźń & świat (pie­nią­dze) – brak świa­do­mo­ści cia­ła, po­mi­ja też wie­le in­nych spo­so­bów by­cia-w-świe­cie.

      * * *

      Bio­gra­fia Edith Whar­ton. Ba­nal­na wraż­li­wość punk­to­wa­na od cza­su do cza­su wy­ra­zi­sty­mi, in­te­li­gent­ny­mi wnio­ska­mi. Lecz jej in­te­li­gen­cja nie prze­twa­rza wy­da­rzeń – tzn. nie od­kry­wa ich zło­żo­no­ści. Sku­pia się je­dy­nie na ich try­wial­nym opo­wie­dze­niu.

      * * *

      …

      5/08/64

      Nie­po­kój on­to­lo­gicz­ny, „We­ltangst”. Świat jest pu­sty – albo roz­pa­da się, pęka. Lu­dzie to na­krę­ca­ne ku­kły. Boję się.

      Co ozna­cza dla mnie „po­da­ru­nek”: nie ku­pi­ła­bym tego so­bie (to coś ład­ne­go, luk­su­so­we­go, bez cze­go moż­na się obejść), ale ku­pu­ję to­bie. Za­prze­cze­nie wła­sne­go „ja”.

      Świat jest pe­łen lu­dzi.

      Ści­ska­nie w pier­si, łzy, wrzask, któ­ry chy­ba ni­g­dy by się nie skoń­czył, gdy­bym po­zwo­li­ła mu się wy­rwać z gar­dła.

      Po­win­nam wy­je­chać na rok.

      6/08/64

      Wy­ra­zić uczu­cie, to jak­by je po­mniej­szyć – wy­da­lić.

      Cza­sem jed­nak uczu­cia – na­mięt­no­ści, ob­se­sje – są zbyt po­tęż­ne. Mi­łość ro­man­tycz­na. Roz­pacz. Trze­ba mó­wić, ina­czej by się wy­bu­chło.

      * * *

      Po­trze­ba za­pew­nia­nia. I rów­nie moc­na po­trze­ba upew­nia­nia się. (Chęć do­py­ty­wa­nia się, czy wciąż je­stem ko­cha­na; i ocho­ta, by mó­wić, ko­cham cię, z nie­ja­sną oba­wą, że może ta dru­ga oso­ba zdą­ży­ła o tym za­po­mnieć od cza­su, kie­dy mó­wi­łam to po­przed­nio).

      „Qu­el­le con­ne­rie” [Ale głu­po­ta]

      * * *

      Ce­ni­łam kom­pe­ten­cję za­wo­do­wą + siłę, my­śla­łam (od­kąd skoń­czy­łam czte­ry lata?), że to jest przy­naj­mniej ła­twiej­sze do osią­gnię­cia, niż by­cie „tak po pro­stu” ko­cha­ną.

      * * *

      Nie mogę za­stą­pić ob­se­sji na punk­cie I[rene] – żalu, roz­pa­czy, tę­sk­no­ty – inną mi­ło­ścią. Nie je­stem te­raz zdol­na ko­go­kol­wiek ko­chać. Mogę być tyl­ko „lo­jal­na”.

      A jed­nak mu­szę się ja­koś po­zbyć tej ob­se­sji. Mu­szę skie­ro­wać część ener­gii w inne miej­sce.

      Gdy­bym tyl­ko za­czę­ła pi­sać na­stęp­ną książ­kę…

      * * *

      Na­uczy­łam się od mat­ki, że „ko­cham cię” zna­czy „nie ko­cham ni­ko­go in­ne­go”. Ta strasz­na ko­bie­ta za­wsze pod­wa­ża­ła moje uczu­cia. Mó­wi­ła, że jest prze­ze mnie nie­szczę­śli­wa, że je­stem „zim­na”.

      Tak jak­by dzie­ci były win­ne ro­dzi­com mi­łość + mia­ły da­wać im sa­tys­fak­cję! Tak nie jest. To ro­dzi­ce po­win­ni to da­wać dzie­ciom – do­kład­nie na tej sa­mej za­sa­dzie, na ja­kiej po­win­ni za­bez­pie­czać ich po­trze­by ma­te­rial­ne.

      * * *

      Mat­ka: „Ko­cham cię. Po­patrz. Je­stem nie­szczę­śli­wa”.

      Mój wnio­sek: Szczę­ście to nie­lo­jal­ność.

      Ukry­wa­ła szczę­ście, wciąż mnie pro­wo­ko­wa­ła – uczyń mnie szczę­śli­wą, je­śli zdo­łasz.

      Te­ra­pia to wy­ga­sza­nie wa­run­ko­wa­nia (Ke­me­ny) [Dia­na Ke­me­ny, ów­cze­sna psy­cho­te­ra­peut­ka S.S.].

      * * *

      Mary McCar­thy – jej uśmie­szek – si­wie­ją­ce wło­sy – tani gar­ni­tur z czer­wo­no-nie­bie­skim na­dru­kiem. Klu­bo­we plot­ki. Jest bo­ha­ter­ką Gru­py [wła­snej po­wie­ści]. Miła dla męża.

      * * *

      Strach przed odej­ściem dru­giej

Скачать книгу