Zastępcza miłość. Beata Majewska

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zastępcza miłość - Beata Majewska страница 21

Zastępcza miłość - Beata Majewska

Скачать книгу

przeciwnie. Utonęła w oceanie rozkoszy, a gdy Diamond zintensyfikował swoje ruchy, chociaż nadal ją bardzo bolało w miejscu, gdzie przed chwilą jego wielki penis ostatecznie rozprawił się z błoną dziewiczą, czuła coś jeszcze: nadciągające spełnienie. To było jak miliony małych mrówek albo szpileczek, miliardy bardzo, ale to bardzo delikatnych ukłuć, nieznośne mrowienie, niosące ze sobą obietnicę czegoś nowego, co wstrząśnie całym jej ciałem. I przyszło.

      Pierwszy w jej życiu orgazm zostawił ją bez tchu.

      * * *

      Diamond usiadł, dyskretnie zdjął prezerwatywę i spojrzał na leżącą tuż obok Julię.

      – I jak, maleństwo? Żyjesz?

      – Yhy – mruknęła, zadowolona.

      – Nie wstawaj, coś trzeba załatwić. – Mrugnął do niej. Podniósł się z łóżka i wyszedł z pokoju, dając Julce możliwość bezkarnego podziwiania swoich jędrnych pośladków.

      – Po co to? – Julia uniosła się na przedramionach, gdy przyniósł z łazienki częściowo zmoczony ręcznik.

      – Zgadnij. – Wskazał brodą na jej podbrzusze.

      – Ups. – Zauważyła trochę krwi.

      – Nie jest źle.

      – Bywało gorzej?

      – Nie żebym miał jakieś wielkie doświadczenie, ale bywało. Jazda konna, a może gimnastyka artystyczna? – Dociekał przyczyn bardzo małego krwawienia.

      – Ani to, ani to. Widocznie marna ze mnie dziewica. – Julia zachichotała, bo miękka frotté załaskotała ją w skórę po wewnętrznej stronie ud. – Jesteś bardzo delikatny. I miły. Mogłam iść pod prysznic.

      – Ja narobiłem bałaganu, ja posprzątam. – Spojrzał krytycznie na swoje dzieło i uznał, że jego kochanka wygląda czysto, świeżo i tak apetycznie, że znów czuł narastające podniecenie. – Piękna jesteś. Jasna. I różowa. – Kilka razy uniósł brwi.

      – U nas w Polsce mówi się na taką cerę krew z mlekiem.

      – Trafnie. Twoja krew z moim mlekiem. – Rzucił na podłogę lekko zabrudzony ręcznik i ułożył się przy Julii. – Czemu tak się przyglądasz?

      – To raczej ty jesteś piękny – powiedziała, szczerze zachwycona jego muskularnym ciałem. – Wyglądasz jak żywy posąg. – Dotknęła wypukłej żyłki, biegnącej tuż pod połyskującą z potu czekoladową skórą. Gdy oderwała opuszkę, naczynie natychmiast znów się wypełniło. – Dużo ćwiczysz czy to prezent od natury, farciarzu?

      – Rzadko dostaję prezenty. – Chwycił jej dłoń i lekko pocałował wierzch. – A już takie wspaniałe, jak ten dzisiejszy, prawie wcale.

      – Blagier.

      – Czemu? Nie wierzysz w siebie?

      – Wierzę.

      – Więc o co chodzi?

      – Och... – Spojrzała w sufit. – Nie wiem. Skołowana jestem jak ten wiatrak. – Patrzyła na nieruchomy wentylator. – Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.

      – O czym dokładnie?

      – O nas? O mnie, o tobie? – wyznała.

      „Cholera jasna!” – zaklął w duchu Diamond. Instynktownie wyczuwał kłopoty. Jeszcze tego brakowało, by jego z takim trudem wyselekcjonowana podopieczna wycofała się z umowy, bo poczuła miętę do przypadkowego defloratora, którym się stał. Naturalnie, że było mu przyjemnie, ale traktował to wyłącznie w kategorii pewnej przysługi, którą wyświadczył jej z grzeczności.

      – Pytałaś o ćwiczenia. – Nie podobała mu się ta dziwna zaduma, w którą popadła Julia, dlatego wolał sprowadzić rozmowę na bezpieczny tor. – Ćwiczę, odkąd pamiętam. Miałem szczęście, bo kilka lat temu poznałem kolesia, byłego żołnierza Royal Marines. Ci goście są niesamowici. – Wsparł głowę na ręce. – Przechodzą morderczy trening, jeszcze zanim wezmą udział w rekrutacji. Sean jest szybki, zwinny, silny i wygląda jak wyciosany z kamienia. Udzielił mi kilku rad, a gdy spytałem o dłuższe szkolenie, przystał na nie. Dostałem plan ćwiczeń oraz listę zaleceń od dietetyka i po trzech miesiącach zacząłem wyglądać, jak wyglądam. Banał.

      – Ta... Bo ci uwierzę.

      – Naprawdę. Mogę ćwiczyć wszędzie i zawsze. Nie potrzebuję siłowni ani żadnego sprzętu. Sean nauczył mnie wszystkiego, również zasad marines. Dostałem bonus.

      – Jaki?

      – Dać ci numer Seana? – Zaśmiał się.

      – Oj, no powiedz. – Dźgnęła go palcem w klatę.

      – To uniwersalne zasady: odwaga, determinacja, pokora, siła woli, hart ducha, profesjonalne podejście do każdej aktywności i na okrasę poczucie humoru. Bo sama przyznasz, mam poczucie humoru.

      – Czy ja wiem? – Julia zmarszczyła nos. – To chyba poszło ci najsłabiej.

      – Wezmę szkolenie u Patrice’a O’Neala.

      – Kto to?

      – Amerykański komik. Zmarł w dwa tysiące jedenastym, ale Chris Rock żyje. – Udał, że się zastanawia. – Ziewasz?

      – Nie.

      – Widziałem!

      – Nieprawda.

      – Ziewasz. Czas iść lulu, maleństwo. Odprowadzić cię do pokoju? – zaproponował, mając pełną świadomość, że Julia raczej liczy na coś innego. Ale nie miał innego wyjścia, już zaczął żałować ich wspólnego tête-à-tête. To jednak nie był dobry pomysł, zważywszy na romantyczną naturę młodej Polki.

      – Sama trafię. – Julia usiadła i ze skrępowaniem rozejrzała się za porzuconym gdzieś szlafrokiem. Propozycja Diamonda, zresztą zgodnie z jego przewidywaniami, ugodziła ją celnie i boleśnie. Była prawie pewna, że przytuleni do siebie zasną razem w wielkim łożu, a rano jej pierwszy prawdziwy kochanek ucałuje ją na powitanie, a może nawet powtórzą wieczorne figle. Chciała być z nim blisko, znów czuć jego pożądanie, a on ją po prostu wyrzucił jak coś niepotrzebnego, co spełniło już swoje zadanie. Rozczarowana i oblana rumieńcem, sięgnęła po szlafrok, założyła go, siedząc, i dopiero po zawiązaniu paska oraz upchaniu bielizny w obszernych kieszeniach, zeszła z łóżka. – To był miły wieczór.

      – Dla mnie też. – Diamond przybrał na twarz maskę sztucznej uprzejmości. – Nie zapomnij sukienki.

      – Ach, sukienka. – Julia szybko porwała z oparcia krzesła czerwony ciuch i jeszcze bardziej skrępowana niż przed chwilą bezwiednie wzruszyła ramionami. – To ja idę.

      –

Скачать книгу