Skalpel. Tess Gerritsen
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Skalpel - Tess Gerritsen страница 17
– Niestety, na tej podstawie nie można określić, ile czasu upłynęło od momentu zgonu. Włos mógł zostać wyrwany z głowy umarłego w okresie od ośmiu godzin do wielu tygodni po jego śmierci. Włosy zwłok zabalsamowanych rok temu będą wyglądały tak samo.
– A jeśli wyrwać włos z głowy żyjącego i odczekać pewien czas. Czy te zmiany również wystąpią?
– Nie. Zmiany rozkładowe następują tylko wówczas, kiedy włos pozostaje na głowie zmarłego. Ten musiał zostać wyrwany po śmierci osoby, do której należał. – Erin zauważyła zdumienie na twarzy Rizzoli. – Twój nieznany sprawca musiał mieć kontakt z trupem. Na ubraniu został mu włos, który potem przykleił się do taśmy w trakcie związywania kostek doktora Yeagera.
– Musiał już wcześniej kogoś zabić – powiedziała cicho Rizzoli.
– To jedna z możliwości. Zademonstruję ci inną. – Erin poszła do innego stołu i wróciła z małą tacką, na której spoczywał odcinek taśmy, ułożony klejącą stroną ku górze. – Ten fragment pochodzi z przegubów doktora. Pokażę ci go w ultrafioletowym świetle. Naciśnij tamten kontakt, dobrze?
Rizzoli wyłączyła światło. W kompletnej ciemności mała, ultrafioletowa lampa jarzyła się niesamowitym, zielononiebieskim blaskiem. Była znacznie słabsza od crimescope, używanego przez Micka w rezydencji Yeagerów, ale kiedy jej promień padł na taśmę, ukazały się zadziwiające szczegóły. Taśma klejąca zostawiona w miejscu przestępstwa jest nieocenionym skarbem dla detektywa. Można na niej znaleźć włókna, włosy, odciski palców, a nawet komórki skóry przestępcy, zawierające jego DNA. W ultrafioletowym promieniu Rizzoli ujrzała pyłki kurzu i kilka krótkich włosków. Wzdłuż jednej krawędzi taśmy ciągnęło się coś w rodzaju grzywki z cieniutkich włókienek.
– Czy zauważyłaś, że te włókienka ciągną się wzdłuż taśmy? – zapytała Erin. – Są na całej taśmie, zdjętej zarówno z przegubów, jak i kostek. Wyglądają jak ozdoba zaprojektowana przez producenta.
– Ale tak nie jest?
– Nie. Jeśli się położy rolkę taśmy na płask, jej krawędź zbierze ślady z powierzchni, na której leżała. Te włókienka pochodzą z takiej właśnie powierzchni. Gdziekolwiek jesteśmy, zbieramy na sobie ślady otoczenia, które później gubimy w innych miejscach. To dotyczy również sprawcy tej zbrodni. – Erin zapaliła górne światło, a Rizzoli zmrużyła oczy od nagłej jasności.
– Co to za włókienka?
– Pokażę ci. – Erin wyjęła spod mikroskopu szkiełko z włosem i zastąpiła je innym. – Spójrz przez drugi okular. Wytłumaczę ci, co to jest.
Rizzoli zobaczyła ciemne włókno, zwinięte w kształcie litery C.
– Pochodzi z krawędzi taśmy – objaśniła Erin. – Rozdzieliłam wszystkie warstwy za pomocą strumienia gorącego powietrza. Te ciemnoniebieskie włókna biegną wzdłuż całej taśmy. Pokażę ci teraz przekrój poprzeczny. – Erin sięgnęła po teczkę, z której wyjęła zdjęcie. – Tak to wygląda pod mikroskopem elektronowym. Zauważ, że każde włókienko ma kształt litery delta… jest podobne do maleńkiego trójkąta. Wytwórnia robi to celowo, żeby zmniejszyć przywieranie kurzu. Taki kształt jest charakterystyczny dla włókien dywanowych.
– Więc to jest sztuczny materiał?
– Tak.
– Zbadałaś jego dwójłomność?
Rizzoli wiedziała, że gdy światło przechodzi przez włókno syntetyczne, bywa spolaryzowane w dwóch różnych płaszczyznach, podobnie jak w wypadku kryształów. Podwójne załamanie nazywane jest dwójłomnością. Każdy rodzaj włókna ma swój charakterystyczny kąt załamania, który można zmierzyć za pomocą przyrządu polaryzacyjnego.
– To konkretne niebieskie włókno – powiedziała Erin – ma kąt załamania zero koma zero sześćdziesiąt trzy.
– Czy jest charakterystyczny dla jakiegoś znanego materiału?
– Dla nylonu sześć, sześć. To tworzywo jest powszechnie używane do wyrobu dywanów, ponieważ nie plami się, jest sprężyste i mocne. Przekrój poprzeczny tych włókien i spektrogram w podczerwieni wskazują na produkt Duponta, zwany Antron, używany przez wytwórnie dywanów.
– Ale ten ciemnoniebieski kolor? Ludzie nie używają takiego w domach. To wygląda raczej na wykładzinę samochodową.
Erin skinęła głową.
– Ten konkretny kolor, błękit numer osiemset dwa, jest od dawna stosowany w standardowym wyposażeniu luksusowych amerykańskich samochodów, takich jak cadillaki i lincolny.
Rizzoli natychmiast pojęła, do czego zmierza Erin.
– Są cadillaki-karawany.
Erin się uśmiechnęła.
– Lincolny też.
Obu przyszła do głowy ta sama myśl: Mordercą jest ktoś, kto ma do czynienia z nieboszczykami.
Rizzoli pomyślała o wszystkich, którzy mają kontakt ze zmarłymi. Policjant i lekarz sądowy, wzywani na miejsce nagłej śnierci. Patolog i jego asystent. Balsamista i przedsiębiorca pogrzebowy. Charakteryzator, który myje włosy i robi makijaż, żeby „drogi nieobecny” prezentował się korzystnie podczas ostatniego spotkania z bliskimi. Zmarły ma kontakt z całym korowodem żywych. Wszyscy, którzy go dotykają, mogą zostawić swój ślad.
Podniosła oczy na Erin.
– Ta zaginiona kobieta, Gail Yeager…
– Co z nią?
– …miesiąc temu pogrzebała swoją matkę.
* * *
Joey Valentine potrafił zrobić wszystko tak, żeby zmarły wyglądał jak żywy.
Stojąc w jasno oświetlonej pracowni domu pogrzebowego Whitneya, Rizzoli i Korsak patrzyli, jak Joey grzebie w swoim kuferku do makijażu. Kuferek mieścił komplet kosmetyków firmy Graftobian – słoiczki z kremami rozjaśniającymi, różem i pudrem pod szminkę. Zestaw był taki sam jak do charakteryzacji teatralnej, z tą różnicą, że kremy i róże Joeya miały nadać żywy wygląd szarej skórze nieboszczyków. Z radiomagnetofonu wydobywał się aksamitny głos Elvisa Presleya, śpiewającego „Love Me Tender”, Joey zaś wgniatał w ręce trupa wosk modelarski, zatykając nim otwory po cewnikach do wenesekcji naczyń tętniczych i żylnych.
– To był ulubiony piosenkarz pani Ober – powiedział. Pracując, zerkał od czasu do czasu na trzy zdjęcia przypięte do sztalugi, którą postawił obok stołu laboratoryjnego. Rizzoli przypuszczała, że przedstawiały panią Ober, chociaż podobieństwo między żywą panią Ober ze zdjęcia a leżącym na stole szarym, wyniszczonym ciałem, nad którym pracował Joey, było nikłe.
– Jej syn twierdzi, że była wielbicielką Elvisa – ciągnął Joey. – Trzy razy jeździła do Gracelandu. Przywiózł tę kasetę,