Samobójstwo. Wiktor Suworow

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Samobójstwo - Wiktor Suworow страница 3

Samobójstwo - Wiktor Suworow Historia

Скачать книгу

zezwolenie, ale wręcz zaproszenie do pracy we wszystkich archiwach Rosji, nie wyłączając archiwów MSZ, Sztabu Generalnego, GRU, wywiadu zagranicznego, Kominternu – a do pomocy przydzielono mu jednego z doradców prezydenta Rosji. Ciekawy przypadek! Mają ludzie takie szczęście, że można im tylko pozazdrościć. Tyle że trudno zrozumieć, jaka to organizacja państwowa zaprosiła owego naukowca do zbadania tajnych dokumentów. Bo żeby otrzymać do nich dostęp, trzeba wpierw złożyć przysięgę, zadeklarować lojalność wobec systemu oraz udowodnić umiejętność dochowania tajemnicy państwowej i wojskowej. A czy wy, towarzyszu, dopełniliście tych formalności? Czy podpisaliście odpowiednie papierki?

      VII

      Nie wszyscy mają tyle szczęścia.

      Weźmy na przykład badacza archiwów Dmitrija Jurasowa. Od trzynastu lat prowadzi kartotekę represjonowanych. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do Instytutu Historyczno Archiwistycznego, następnie był etatowym pracownikiem Archiwum Rewolucji Październikowej, potem Archiwum Gospodarki Narodowej, wreszcie Sądu Najwyższego ZSRR. W ciągu wielu lat pracy zgromadził 430 tysięcy stron dokumentów i 60 tysięcy listów[10]. Interesowała go historia. Takich właśnie ludzi trzeba mieć na oku. Na nich właśnie polują nasze niezmordowane organy. Zbytnią ciekawość Jurasowa dotyczącą naszej historii zdemaskowali czujni łapacze. Facet wyleciał z pracy w archiwach i wstęp do nich został mu na zawsze wzbroniony. A przecież Dmitrij Jurasow zbiera jedynie dane o przestępstwach, które zostały ponoć dawno ujawnione. Tajemnicami wojskowymi nigdy się nie interesował. Nie szukał dostępu do archiwów wojskowych. Zbierał jedynie nieutajnione informacje.

      Takich zbieraczy jednak rodzima władza nie lubi i z poczuciem głębokiej satysfakcji rzuca im kłody pod nogi.

      Ten zaś, kto interesuje się wojną, jest w jeszcze gorszej sytuacji. Wokół archiwów wojskowych wznosi się mur o wiele wyższy i trudniejszy do pokonania.

      Generał armii Gariejew, poinformowawszy na łamach „Krasnej zwiezdy”, że nie wiadomo, gdzie znajdują się dokumenty Stawki, pisze dalej: „Choć to smutny wniosek, trzeźwo oceniając sytuację, należy liczyć się z tym, że do pewnej części dokumentów nieprędko jeszcze dostęp zostanie otwarty”.

      Słowa generała znaczą po prostu tyle: drodzy towarzysze archiwiści, tego, co najciekawsze, w Sztabie Generalnym od dawna nie ma, a do tego, co jest, ku naszemu wielkiemu żalowi, prędko was nie dopuścimy.

      „Krasnaja zwiezda” opublikowała artykuł Gariejewa 27 lipca 1991 roku. Od dnia niemieckiej napaści na ZSRR do ukazania się tekstu generała minęło pięćdziesiąt lat, jeden miesiąc i pięć dni. Zważywszy na to, towarzyszu generale, jak należy rozumieć wasze słowa „nieprędko jeszcze”? Czyli kiedy?

      Zwracam się do was, towarzyszu generale, z jeszcze jednym pytaniem. Proszę wyjaśnić, nie mnie, lecz społeczeństwu, które utrzymuje siły zbrojne: Dlaczego należy strzec tajemnic wojny? Co ukrywacie przed ludźmi?

      Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że właśnie tego tak pieczołowicie strzegącego tajemnic generała mianowano prezesem Wojskowej Akademii Nauk. Z racji swego stanowiska to on właśnie powinien być najaktywniejszym badaczem spraw dotyczących wojny, likwidatorem białych plam. Gratuluję zaszczytnej funkcji!

      Wojskowa Akademia Nauk działa pełną parą i szczyci się olbrzymią kadrą pracowników naukowych. Rzucam więc wyzwanie szanownym badaczom: rozprawić się z Lodołamaczem to wasza pierwsza powinność. Towarzysze generałowie, jedno z dwojga: albo trzeba moje tezy zaakceptować, albo podjąć merytoryczną dyskusję. W końcu za to wam płacą. Wybór broni pozostawiam wam. Kto podejmie rękawicę? Nie znaleźli się jakoś odważni, by wystąpić w pojedynku przed kamerami telewizyjnymi – ani w Ministerstwie Obrony, ani w Sztabie Generalnym, ani w Wojskowej Akademii Nauk. A zamiast konkretnych, przekonujących argumentów akademicy i generałowie wyszukali sobie wymówkę: cóż, wszystko w Lodołamaczu jest w zasadzie prawdą, tyle że, niestety, nie udało się odszukać w archiwach żadnych potwierdzających ją dokumentów.

      Dla generałów wszystko dobrze się układa: z jednej strony nie udało się znaleźć dokumentów, z drugiej strony „do pewnej części dokumentów nieprędko jeszcze dostęp zostanie otwarty”. Biedni generałowie badacze archiwów! Ukradli i ukryli naszą historię, a teraz nie potrafią odnaleźć przywłaszczonego dobra.

      Generał armii Gariejew nie działa w pojedynkę, lecz w doborowym kolektywie jemu podobnych badaczy. Oto kolejny: generał pułkownik J. Gorkow. Nie ustaje on w rzucaniu kamyków do mojego ogródka. Z przewrotną logiką przekonuje, że skoro archiwa pozostają w gestii generałów, to wszystko, co znajdziemy w ich pracach, jest najczystszą prawdą. Inni natomiast po prostu lekceważą archiwa i tyle.

      Generał Gorkow zgrywa naiwniaka, udając, że nie rozumie najprostszych rzeczy. W końcu dostęp do archiwów nie jest wcale równoznaczny z chęcią ujawnienia prawdy. Nasi generałowie zawsze mieli do nich dostęp, z czego bynajmniej nie wynika, że mówili prawdę. Z kolei fakt istnienia olbrzymiej utajnionej generalskiej literatury na temat wojny, sekretne badania, brak dostępu do archiwów wojskowych – to wszystko właśnie świadczy o niechęci mówienia prawdy. Więcej: o chęci, by kłamać. Powołując się na archiwa.

      Generał Gorkow nie daje za wygraną: „Wyświetlenie prawdy (…), biorąc pod uwagę całą złożoność problemu, wymaga rozwagi, trzeźwego osądu, rzetelnego odwoływania się do dokumentów”[11]. Dalej autora poniosło w wyższe rejestry. Generał pułkownik Gorkow rozprawia o ogromnym potencjale narodu: „Ten potencjał to również znajomość historii, z której społeczeństwo czerpie siły. A uczyć się historii, mówiąc obrazowo, należy nie z kopii, lecz z oryginału”[12].

      Ach, ta generalska logika. Historię trzeba znać! Z niej naród powinien czerpać siły! I uczyć się jej z oryginału, czyli… z dokumentów, których generałowie nikomu nie pokazują, które ukryli nie wiedzieć gdzie, których strzegą wartownicy z psami, do których społeczeństwa nie dopuszczano przez pół wieku i nie planuje się dopuścić w ciągu najbliższych pięćdziesięcioleci.

      Czy nie wydaje się wam, towarzysze generałowie, że zachowujecie się tak samo jak wartownicze psy, które za dwa kilogramy mięsa dziennie bronią narodowi dostępu do jego własnej historii?

      [1] Wojenizdat, Moskwa 1961.

      [2] Aleksandr Niekricz – historyk II wojny światowej; Aleksandr Czakowski – autor wielotomowego dzieła na temat bitwy leningradzkiej; Michaił Szołochow – noblista socrealista, autor powieści Zorany ugór, Los człowieka (autorstwo epopei Cichy Don budzi wątpliwości wielu niezależnych badaczy); Jurij Ozierow – reżyser propagandowej epopei filmowej Wyzwolenie; Iwan Stadniuk – autor powieści Wojna (przyp. tłum.).

      [3] Gławpur – Główny Zarząd Polityczny (np. armii). Agitprop – Wydział ds. Agitacji i Propagandy (np. KC KPZR) (przyp. tłum.).

      [4] Historia Wielkiej Wojny Narodowej Związku Radzieckiego 1941–1945, t. 1–6, Warszawa 1964–1967. Historia drugiej wojny światowej 1939–1945, t. 1–12, Warszawa 1976–1985 (przyp. tłum.).

      [5] L. Sandałow, Trudnyje rubieży, Moskwa 1964 (przyp. tłum.).

      [6] L. Sandałow, Pierieżytoje, Moskwa 1966 (przyp. tłum.).

      [7] L. Sandałow, Na moskowskom naprawlenii, Moskwa 1970 (przyp. tłum.).

      [8] „Wojenno-istoriczeskij

Скачать книгу