Hamlet. William Shakespeare

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hamlet - William Shakespeare страница 2

Автор:
Серия:
Издательство:
Hamlet - William Shakespeare

Скачать книгу

kraju”.

      FRANCISKO

      A zatem dobrej nocy.

      MARCELLUS

      Bądź zdrów, stary.

      Kto cię zluzował?

      FRANCISKO

      Bernardo. Dobranoc.

      odchodzi

      MARCELLUS

      Hola! Bernardo!

      BERNARDO

      Ho! czy to Horacy

      Z tobą, Marcellu?

      HORACY

      Niby on.

      BERNARDO

      Witajcie.

      HORACY

      I cóż? Czy owa postać i tej nocy

      Dała się widzieć?

      BERNARDO

      Ja nic nie widziałem.

      MARCELLUS

      Horacy mówi, że to przywidzenie.

      I nie chce wierzyć wieści o tym strasznym,

      Dwa razy przez nas widzianym zjawisku;

      Uprosiłem go przeto, aby z nami

      Przepędził część tej nocy dla sprawdzenia

      Świadectwa naszych oczu i zbadania

      Tego widziadła, jeżeli znów przyjdzie.

      HORACY

      Nic z tego; ręczę, że nie przyjdzie.

      BERNARDO

      Usiądź

      I ścierp, że jeszcze raz zaszturmujemy

      Do twego ucha, które tak jest mocno

      Obwarowane przeciw opisowi

      Tego, czegośmy przez dwie noce byli

      Świadkami.

      HORACY

      Dobrze, usiądźmy; Bernardo!

      Opowiedz, jak to było.

      BERNARDO

      Przeszłej nocy,

      Gdy owa jasna gwiazda na zachodzie

      Tę samą stronę nieba oświecała,

      Gdzie teraz błyszczy, i zamkowy zegar

      Bił pierwszą, Marcel i ja ujrzeliśmy…

      MARCELLUS

      Przestań; spojrzyjcie tam: nadchodzi znowu.

      Duch się ukazuje.

      BERNARDO

      Zupełnie postać nieboszczyka króla.

      MARCELLUS

      Horacy, przemów doń, uczony jesteś.

      BERNARDO

      Możeż być większe podobieństwo? powiedz.

      HORACY

      Prawda; słupieję z trwogi i zdumienia.

      BERNARDO

      Zdawałoby się, że chce, aby który

      Z nas doń przemówił.

      MARCELLUS

      Przemów doń, Horacy.

      HORACY

      Ktoś ty, co nocnej pory nadużywasz

      I śmiesz przywłaszczać sobie tę wspaniałą

      Wojenną postać, którą pogrzebiony

      Duński monarcha za życia przybierał?

      Zaklinam cię na Boga: odpowiadaj.

      MARCELLUS

      To mu się nie podoba.

      BERNARDO

      Patrz, odchodzi.

      HORACY

      Stój! mów; zaklinam cię: mów.

      Duch znika.

      MARCELLUS

      Już go nie ma.

      BERNARDO

      I cóż, Horacy? Pobladłeś, drżysz cały.

      Powieszże jeszcze, że to urojenie?

      Co myślisz o tym?

      HORACY

      Bóg świadkiem, że nigdy

      Nie byłbym temu wierzył, gdyby nie to

      Tak jawne, dotykalne przeświadczenie

      Własnych mych oczu.

      MARCELLUS

      Nie jestże to widmo

      Podobne, powiedz, do zmarłego króla?

      HORACY

      Jak ty do siebie. Taką właśnie zbroję

      Miał wtedy, kiedy Norweżczyka pobił:

      Tak samo, pomnę, marszczył czoło wtedy,

      Kiedy po bitwie zaciętej na lodach

      Rozbił tabory Polaków. Rzecz dziwna!

      MARCELLUS

      Tak to dwa razy punkt o tejże samej

      Godzinie przeszło

Скачать книгу