Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939. Stanisław Cat-Mackiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 wrzeÅ›nia 1939 - StanisÅ‚aw Cat-Mackiewicz страница 16
W roku 1916 Piłsudski uważa, że Legiony zyskały już dostateczną reputację wojskową i czyni z nich atut w grze politycznej, używając ich jako środka nacisku na okupantów dla uzyskania czegoś konkretnego w sprawie polskiej. Wstrzymuje werbunek do Legionów, werbunek ten jednak jest dalej prowadzony przez departament wojskowy. Piłsudski podaje się do dymisji i opuszcza Legiony. Zaczyna się w tym czasie niedostatecznie jeszcze wyświetlona gra pomiędzy rządami austriackim a niemieckim w sprawie polskiej. Przekształceniu Austrii z państwa austriacko-węgierskiego na państwo austriacko-polsko-węgierskie przeciwni są Węgrzy uważając, że zmniejszy to ich znaczenie w monarchii. Jest to, mówiąc nawiasem, dowód dużej krótkowzroczności, tak często ujawniającej się w wielkiej polityce. W danym wypadku krótkowidzem był znakomity mąż stanu i wielki charakter hr. Tisza. W Warszawie na Beselera i jego urzędników coraz większy wpływ uzyskuje Studnicki. Wreszcie dnia 5 listopada 1916 roku ukazuje się manifest dwóch cesarzy, zapowiadający utworzenie Królestwa Polskiego z ustrojem konstytucyjnym i z własnym wojskiem. Granice nowego państwa mają być określone „później”. Manifest ten odczytany jest na Zamku Królewskim w Warszawie (zburzyło go bombardowanie niemieckie w roku 1939) w sali asamblowej przez Beselera, po czym orkiestra niemiecka zagrała „Jeszcze Polska…” i na zewnątrz zamku wywieszono polskie chorągwie. Przed zamkiem stały tłumy, wśród nich członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej (POW)1 zaczęli wznosić okrzyki: „Nie ma państwa bez wojska, nie ma wojska polskiego bez Józefa Piłsudskiego!”, „Niech żyje Piłsudski!” itd.
Brygadier Piłsudski był wtedy w Krakowie i wziął udział w uroczystym nabożeństwie na Wawelu z powodu Aktu 5 listopada. Przyjechał do Warszawy, gdyż mianowany został członkiem Tymczasowej Rady Stanu, która się zebrała w ilości dwudziestu pięciu członków, z tego piętnastu mianowanych przez generał-gubernatora niemieckiego, a dziesięciu przez generał-gubernatora austriackiego, gdyż Królestwo było podzielone na okupację niemiecką i austriacką, a stolicą austriackiej był Lublin. Marszałkiem koronnym Rady Stanu wybrany został pan Niemojowski, wnuk przywódcy stronnictwa kaliszan sprzed 1830 roku, którego kwalifikacje polityczne ograniczały się mniej więcej do tej okoliczności, dyrektorem departamentu wojskowego został Piłsudski, dyrektorem departamentu spraw zagranicznych – Wojciech hr. Rostworowski, późniejszy senator. Studnicki miał być bojkotowany przez członków Rady Stanu, jako narzucony przez Beselera, ale to się nie udało. Komisarzem ze strony niemieckiej był hr. Lerchenfeld, jego zastępcą – Bohdan hr. Czapski, komisarzem austriackim był Polak baron Konopka, jego zastępcą – Ignacy Rosner, późniejszy redaktor „Kuriera Polskiego”, świetny publicysta pisujący pod pseudonimem „Zm.”
Piłsudski urządził rewię POW i oddał POW pod władztwo Tymczasowej Rady Stanu.
Ale Niemcy zażądali teraz wojska od narodu i chcieli formować je bez polskich oficerów, a nawet bez podoficerów, bez artylerii. Na to nikt nie poszedł. Do biur werbunkowych prawie nikt się nie zgłosił. Tymczasem zaczęła się rewolucja rosyjska. Mikołaj II abdykował na rzecz Michała Aleksandrowicza, a Michał korony nie przyjął. Piłsudski zaczął przemyśliwać, czy sprawy budowy wojska polskiego nie przerzucić na teren rosyjski, który dawał już teraz większe możliwości zorganizowania dużego wojska. Rząd austriacki ustąpił Beselerowi dowództwo nad całym Polskim Korpusem Posiłkowym. Zażądano obecnie od Legionów przysięgi na braterstwo broni z wojskami niemieckim i austriackim, wierności przyszłemu królowi polskiemu oraz posłuszeństwa cesarzowi Wilhelmowi, jako wodzowi naczelnemu. W początkach wojny Piłsudski musiał się zgodzić na daleko bardziej przykrą przysięgę cesarzowi austriackiemu i nawet na nałożenie swemu oddziałowi upokarzających czarno-żółtych opasek austriackiego landszturmu2. Ale to były początki i bez tego upokorzenia Piłsudski w ogóle nie mógłby rozpocząć swego legionowego czynu. Teraz sytuacja inaczej się już przedstawiała, przysięga żądana przez Niemców była krokiem wstecz, a nie krokiem naprzód ku polskiej niepodległości, i Piłsudski nakazał legionistom odmówić złożenia przysięgi. Większa część legionistów przysięgi odmówiła, została aresztowana i osadzona w obozach w Szczypiornie i innych, a oficerowie w Beniaminowie. Pewna ilość oficerów starała się jednak nie opuścić żołnierzy i poszła pod fałszywymi nazwiskami do obozów żołnierskich. Aresztowanych niezaprzysiężonych legionistów eskortowali na ulicach Warszawy legioniści zaprzysiężeni. Piłsudski i kilku jego zwolenników ustąpiło z Tymczasowej Rady Stanu. Od tego czasu datuje się rozłam i walka pomiędzy legionistami z jednej strony a „aktywistami”, tj. tymi, którzy nadal chcą budować Polskę przy pomocy Niemców – z drugiej. Piłsudski został aresztowany dnia 22 lipca 1917 roku wraz ze swoim szefem sztabu pułkownikiem Sosnkowskim i osadzony w Magdeburgu. POW Niemcy rozwiązali, lecz pozostała ona jako organizacja tajna i po upływie kilku miesięcy rozpoczęła nawet terrorystyczną walkę z okupantem niemieckim.
Jednak Niemcy nie zrezygnowali z dalszej organizacji pseudowładzy w Polsce. Dnia 14 października powołano Radę Regencyjną3, w której skład weszli ks. kardynał Aleksander Kakowski, arcybiskup warszawski, książę Zdzisław Lubomirski oraz Józef Ostrowski.
Z tych trzech panów najpopularniejszy był Lubomirski. Był prezesem Komitetu Obywatelskiego, który powstał z chwilą wojny i współpracował z władzami rosyjskimi. Lubomirskiemu generał Jengałyczew, generał-gubernator rosyjski, oddał pieczę nad miastem; później został on pierwszym prezydentem warszawskiego samorządu, powołanego przez Niemców. W czasie rozruchów głodowych Lubomirski umiał wysiąść z samochodu, rozmawiać z tłumem, który się wtedy uspokajał i nawet wznosił okrzyki: „Niech żyje książę–prezydent!” Przypisywano mu szereg powiedzeń: podobno, gdy Jengałyczew miał powiedzieć, że w Warszawie po odejściu Rosjan zostanie tylko kanalia, Lubomirski dodał: „I ja”. Tego rodzaju aforyzmy Lubomirskiego były przeważnie nieautentyczne, natomiast prawdą jest, że Lubomirski miał ripostę szybką i odruchową, w której szedł zawsze za potrzebą serca. Był to patriota gorący, człowiek o przekonaniach liberalnych w stylu XIX wieku, człowiek z gestem, z odwagą, noszący swe senatorskie nazwisko bardzo po polsku. Brakowało mu konsekwencji w linii politycznej, co wynikało zresztą z uczciwości osobistej, z tego, że się zbyt często dawał przekonywać najrozmaitszym argumentom, o ile miały one charakter prawdziwie patriotyczny. Jego stosunek do ludzi był miły, szczery, koleżeński. Ale nie zawsze miał dobre wyczucie ludzi. W roku 1915 zgłosił się do jego gabinetu prezydenckiego na ratuszu brygadier Piłsudski i powiedział: „Ja myślę, że my we dwóch moglibyśmy rządzić Polską”. Lubomirski mu odpowiedział: „Do tego potrzeba, byśmy mieli wzajemne do siebie zaufanie, otóż pan mnie zna, a ja pana nie”. „Książę pewno myśli, że jestem socjalistą” – odpowiedział Piłsudski.
Rada Regencyjna była zwalczana przez POW (chociaż Lubomirski w dzień intronizacji, zamiast przemówienia, którego oczekiwali Niemcy, odczytał odezwę więzionych w obozie szczypiorniaków), zwalczana przez endeków; NKN ją lekceważył, uważając jej członków za niedoświadczonych politycznie. Pierwszym swoim premierem chciała Rada Regencyjna mianować Adama hr. Tarnowskiego, przereklamowaną wielkość, byłego posła austriackiego w Bułgarii. Ale Niemcy się na to nie zgodzili, dla nich Tarnowski miał zbyt silne oparcie w Wiedniu. Premierem został Jan Kucharzewski, narodowiec, lecz przeciwnik polityki Dmowskiego, z gruntu antyrosyjsko nastrojony, niegdyś kontrkandydat Dmowskiego przy wyborach z Warszawy