Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939. Stanisław Cat-Mackiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 wrzeÅ›nia 1939 - StanisÅ‚aw Cat-Mackiewicz страница 21
Kierownik ministerstwa skarbu, Władysław Byrka, oświadczył rządowi, że nie ma pieniędzy, oświadczył także, że w razie zmiany rządu pieniądze się mogą znaleźć. Rząd Moraczewskiego poczciwie ustąpił. Swoimi dekretami okaleczył jednak to dziecko w kolebce, które było państwem polskim.
Jeśli Piłsudski nie starał się utrzymać swoich byłych towarzyszy przy władzy, jeśli przerastając ich o całe piętra głową, wyrobieniem i instynktem politycznym, życzył sobie zapewne ich ustąpienia, jeśli wolał raczej przeciąć tę pępowinę, która go łączyła z socjalizmem, a jego władzę z partią, to jednak nie był wówczas do tych ludzi źle usposobiony. Piłsudski przeżywa wtedy najbardziej romantyczny okres swego życia. Wymarzona niepodległość nareszcie przyszła i on ma dłuto w ręku do dalszej rzeźby jej form. Wydawało mu się wtedy, jak romantykowi, że w niepodległej Polsce ludzie staną się lepsi, szlachetniejsi, wspaniałomyślniejsi. W tym okresie, w tych pierwszych miesiącach spędzonych za kasztanami w Belwederze, Piłsudski chce się godzić ze wszystkimi: z endekami, z aktywistami, ze wszystkimi swoimi wrogami.
Odgaduję, że wewnętrzna formuła Piłsudskiego w tym okresie brzmiała: „Niech przychodzi każdy, kto chce mnie uznać za wodza. Będę mu rad. Nie będę mu pamiętał, co robił wczoraj, chcę zjednoczyć wszystkich”.
Po tym wszystkim, co później przeżyliśmy w Polsce, okresu ówczesnego w żadnym wypadku nie można nazwać okresem faworyzowania legionistów. Dostali oni wprawdzie posunięcie w randze o jeden stopień wyżej, co im wymawiano, ale było to usprawiedliwione nawet względami ściśle wojskowymi. Nie awansowali od dawna, siedząc w obozach internowanych, podczas gdy oficerowie od Dowbora zdobywali wyższe rangi stosunkowo łatwo w wojsku rosyjskim i w I Korpusie. Jeśli legioniści zaczynają od razu skupiać się w hewrę [bandę], popierając siebie nawzajem i robiąc łokciami, nie można o to obwiniać Piłsudskiego. Najbliższych swoich współpracowników pousadzał w wojsku na skromnych czasami stanowiskach; tak najserdeczniejszy osobisty i polityczny przyjaciel, Walery Sławek, otrzymał stanowisko w sztabie jednego z mniejszych generałów.
Legioniści nie wyobrażali sobie tego, co ich spotka. Dziwili się, że do wojska, na którego czele stał Piłsudski, będzie się przyjmowało wszystkich, którzy ich prześladowali, z którymi byli w wojnie, którym zarzucali ugodę bądź z Austriakami, bądź z Niemcami: „Jak to, i Sikorski będzie w wojsku?” – pytali. Sikorskiemu dał Piłsudski wysoki przydział bojowy, otworzył mu drzwi do ujawnienia jego nietuzinkowych talentów wojskowych na froncie. „Jak to, i Zagórski?” – „Tak, nawet Zagórski, wszyscy” – odpowiedział Piłsudski. Zagórski był to oficer specjalnie przez I Brygadę znienawidzony, oskarżali go głośno o stosunki z wywiadem austriackim podczas wielkiej wojny, choć na to prócz własnych posądzeń nie mieli żadnych danych. I Zagórski także znalazł się w wojsku. Niektórym Polakom–oficerom austriackim pamiętano, że nie pozwalali na mówienie po polsku w sprawach służbowych. Wszyscy się teraz znaleźli w armii. Pod tym względem Piłsudski od razu w pierwszych miesiącach zrobił z armii instytucję ogólnonarodową. Pewne uprzywilejowanie oddziałów legionowych co prawda istniało, ale po pierwsze, nie zawsze wynikało z intencji Piłsudskiego, a po drugie, mogłoby być o wiele większe.
Raz jeszcze podkreślę, że taka ogólnonarodowa, liberalna, uczciwa polityka personalna Piłsudskiego w wojsku nie wynikała z jakiegoś strachu przed opinią publiczną, lecz była celem i programem samego Piłsudskiego. Uprawiał on wtedy w najszerszym zakresie nie politykę legionowego ekskluzywizmu, lecz politykę jednania sobie wszystkich. Witał się serdecznie z dawnymi podkomendnymi z Legionów, ale też życzliwie traktował wszystkich tych, którzy do niego nie mieli niechęci i w wojsku dobrze pracowali.
A może nawet do byłych oficerów rosyjskich ciągnął go pewien sentyment. Piłsudski był to samouk wojskowy. Znał świetnie wojny od strony historycznej, książkowej, jego ogromna inteligencja lubowała się w rozwiązaniach wojskowych, znał na pamięć wojnę rosyjsko-japońską, z którą swego czasu wiązał tyle nadziei, znał także historię powstań, dzieje tych oficerów rosyjskich–Polaków, którzy przyjeżdżali bić się w powstaniu styczniowym. I dlatego rozumiał, że pod suknem szynelu i munduru rosyjskiego kołatać się mogą w sercu tęsknoty polskie. Oczywiście, typ legionisty i typ Polaka–oficera rosyjskiego był zupełnie inny. Właśnie w Rosji oficer najdalszy był od inteligenta. W Austrii, w Prusach oficer był znacznie bliższy życiu przeciętnego inteligenta, oficera austriackiego czy pruskiego zbliżała do inteligenta wspólna książka, teatr, życie w mieście. Oficer rosyjski był od tych rzeczy o wiele bardziej oddalony. Oficer rosyjski–Polak bywał zazwyczaj odsuwany od stanowisk sztabowych, bardzo często ekspediowany na Syberię, do Azji, gdzieś na wielbłądzie szlaki. W Legionach natomiast zdarzali się intelektualiści, którzy poszli do Legionów od stolika elokwentnej w kawiarni dyskusji, rozczochrańcy o wszystkim intelektualnym rozprawiający. Wojskowy rosyjski nie mógł rozumieć takiego stworu, jego własny koń był mu zrozumialszy.
Legioniści z początku nie lubili byłych oficerów rosyjskich, nazywali ich „katolikami”, zarzucając, że są Rosjanami katolickiego wyznania. Przeciwnie, Piłsudskiemu, jako człowiekowi z Litwy, z Charkowa, z Syberii, sprawiało najwidoczniej satysfakcję, że wyswobodził tych generałów z niewoli rosyjskiej i że są oni już generałami nie u cara, lecz u niego. Zresztą poza tym Piłsudski miał wrodzony rycerski stosunek do dobrych wojskowych, dobrych oficerów. Jakkolwiek bym te objawy tłumaczył, faktem jest, że stosunek Piłsudskiego do szeregu generałów z rosyjskiego wojska był nadzwyczajnie serdeczny, czasami nawet Piłsudski był dla nich lepszy niż oni dla niego. Zresztą w kilka lat po stworzeniu armii polskiej, w antagonizmie, który rozdzielił byłych legionistów z byłymi oficerami austriackimi, byli oficerowie rosyjscy stanęli raczej po stronie legionistów.
Podobnie jak w wojsku, byłoby w polityce. Piłsudski nie miał żadnych zastrzeżeń personalnych, nikomu nie chciał i istotnie nie pamiętał przeszłości, gotów był do każdego rękę wyciągnąć, kto by go chciał uznać za lidera i współpracować w ramach jego ideałów politycznych. Niewątpliwie współpracowałby z Dmowskim.
Ale to było niemożliwe. Nie pomniejsza to w niczym osoby Dmowskiego. Nie chodziło tu przecież o sprawy osobiste, lecz o ideowe. Dmowski miał na szereg spraw zapatrywania wręcz odmienne od Piłsudskiego i to tak dalece odmienne, że kompromis był niemożliwy.
Narodowi demokraci, jakkolwiek w obradującym od dnia 10 lutego 1919 roku Sejmie Ustawodawczym głosowali za uznaniem Piłsudskiego za Naczelnika Państwa, od razu organizują z nim walkę. Dlaczego jednak nie przeciwstawiają mu w propagandzie wiecowej i prasowej tego, którego istotnie przeciwstawić mu można, mianowicie Dmowskiego? Chętnie tłumaczę to w sposób pochlebny dla Dmowskiego. Oto Dmowski urzęduje wówczas w Paryżu, gdzie się kształtują losy naszej granicy zachodniej. Dmowski istotnie rzeźbi wówczas naszą przyszłość na czas dłuższy. Dmowski nie może i nie chce jednocześnie reprezentować państwa na kongresie pokojowym i być bojowym kontrkandydatem Naczelnika Państwa na wiecach w kraju. Wobec tego przeciwstawiają