Czarne złoto. Michał Potocki

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Czarne złoto - Michał Potocki страница 3

Автор:
Серия:
Издательство:
Czarne złoto - Michał Potocki Reportaż

Скачать книгу

Zacharczenko – przywódca Donieckiej Republiki Ludowej od 2014 roku do śmierci w 2018 roku, razem z → Ołeksandrem Tymofejewem kontrolował także biznes na Donbasie.

       Wstęp

      Gdzie górnikowi będzie lepiej niż na Donbasie?

      Sidor Gorowoj, dyrektor kopalni w filmie Donieckije szachtiory [Donieccy górnicy] z 1950 roku

      „Dawno, dawno temu żyli sobie staruszek ze staruszką, a mieli oni trzech synów – pierwszego Jegoruszka Zalota, drugiego Miszę Kosołapego i trzeciego Iwaszka Zapiecznika” – pisał w XIX wieku rosyjski baśniopisarz Aleksandr Afanasjew.

      Jak to w bajce, staruszkowie wysłali po kolei synów w świat, by znaleźli sobie żony. Każdy z nich szedł i szedł, ale żadna nie wpadła im w oko, aż spotkali Żmija, gadziego potwora o trzech głowach, jakich pełna jest wschodniosłowiańska mitologia. Żmij obiecał pomoc, jeśli któremuś z młodzieńców uda się odsunąć sprzed wejścia do podziemnego świata zagradzający je głaz. Ta sztuka udała się tylko najmłodszemu.

      – Siadaj, Iwaszko, na pasy, spuszczę cię po nich i tam pójdziesz, i dojdziesz do trzech carstw, a w każdym z nich spotkasz dziewicę – powiedział Żmij.

      I faktycznie, w Miedzianym Carstwie Iwaszko znalazł przepiękną dziewczynę, która przyjęła go chlebem i solą, nakarmiła i napoiła, ale oświadczyny odrzuciła, wskazując za to drogę do drugiej podziemnej monarchii i obdarowując srebrnym pierścieniem. W Srebrnym Carstwie sytuacja się powtórzyła i choć najmłodszy syn wzbogacił się o kolejny, tym razem złoty pierścień, jego zaloty znów zostały zignorowane. W Złotym Carstwie dziewczyna była najpiękniejsza ze wszystkich, a w dodatku zgodziła się wyjść za niego za mąż.

      W drodze powrotnej Iwaszko zabrał ze sobą dwie pozostałe carówny. Ale bracia, którzy już czekali u wejścia do podziemi, przestraszyli się, że młody nie odda im żadnej z panien, więc gdy na dole został już tylko on, zamiast wciągnąć na górę, odcięli taśmy i pozostawili go na rychłą zgubę. Ostatecznie po wielu perypetiach, między innymi z udziałem Idola-Pohańca oraz Baby Jagi, Iwaszce, podróżującemu na grzbiecie wielkiego orła, udało się wrócić „na Ruś”, odebrać braciom złotą carównę i pojąć ją za żonę.

      „I ja tam byłem, miód i wino piłem, a co spamiętałem, to opowiedziałem” – kończy Afanasjew, jak przystało na dziewiętnastowiecznego baśniopisarza.

      Od czasów Żmija i Baby Jagi minęły stulecia, od pierwszego wydania baśni Afanasjewa – raptem ćwierć wieku, gdy w 1880 roku Sawwa Mamontow, udziałowiec Donieckiej Kolei Węglowej, postanowił ozdobić biuro zarządu. Wybór mecenasa padł na jego znajomego Wiktora Wasniecowa – cenionego już wtedy malarza, obficie czerpiącego w swoich obrazach z rosyjskiej mitologii ludowej, który akurat wpadł w dołek finansowy, więc parę rubli bardzo mu się przydało. Wasniecow, biorąc pod uwagę osobę zamawiającego, zmodyfikował dawną legendę. Na jego obrazie, ukończonym w 1881 roku, także widnieją trzy carówny, ale obok Miedzi i Złota jest Pani Węgiel.

      Obraz z nieznanych nam przyczyn nie przypadł do gustu zarządowi kolei i ostatecznie kupił go Apollinarij, brat Wiktora. Można go dziś podziwiać w moskiewskiej Galerii Tretiakowskiej. Po trzech latach Wasniecow namalował jeszcze drugą wersję, którą nabył filantrop, magnat cukrowy Iwan Tereszczenko – tę znajdziemy w Kijowskiej Narodowej Galerii Obrazów. Tri cariewny podziemnogo carstwa należą tam do wyróżniających się eksponatów, obok pejzaży Iwana Szyszkina i symbolicznych dzieł Michaiła Wrubla.

      Wasniecow namalował carówny w chwili wyjścia z podziemi. Widać, że dziewczęta są przerażone widokiem naziemnego świata, boją się opuścić rodzinne strony. Ponuro wygląda zwłaszcza ta symbolizująca węgiel – najmniejsza, najsmutniejsza, najbardziej zagubiona, stojąca z boku. Może chodzi o strój – towarzyszki niedoli mają lśniące niczym miedź i złoto szaty, ona zaś musi się zadowolić czarną suknią – a może po prostu o czarne tło. A jednak dziś, gdyby jakiś współczesny Wasniecow chciał spersonifikować skarby Donbasu, ich miny byłyby jeszcze bardziej posępne.

      Wyprowadzaniem węgla z Podziemnego Carstwa „na Ruś” nie zajmuje się już Iwaszko Zapiecznik o złotym pierścieniu i złotym sercu. Donieccy kolejarze nie zamawiają dzieł od największych współczesnych malarzy. W Doniecku z bogatej mitologii ludowej czerpie się głównie przy wymyślaniu pseudonimów, z którymi kontrolowani przez rosyjskie służby specjalne separatyści walczą o russkij mir, kremlowską ideologię uzasadniającą agresywną politykę wobec tych sąsiadów, których ziemie w przeszłości jednoczyło carskie berło. Pochodzący z Mikołajowa bojownik o pseudonimie „Zmiej” (Żmij) nie miał mitycznych trzech głów, za to całkiem prawdziwego kałasznikowa.

      Po 2014 roku kilkadziesiąt kopalń ukraińskiego Zagłębia Donieckiego – w tym wszystkie zakłady wydobywcze najbardziej energetycznej formy węgla, czyli antracytu – dostało się w ręce separatystów. Antracyt, wydobywany rabunkowo, bez poszanowania ekologii, bhp, własności i prawa międzynarodowego, coraz szerszą falą zaczął trafiać na zagraniczne rynki. Najpierw do Rosji i na Ukrainę, potem do Turcji, państw Unii Europejskiej, wreszcie na Bliski Wschód. Zarabiają na nim bandyci, skompromitowani oligarchowie i wpisane na listy sankcyjne pseudorepubliki Donbasu.

      Wśród jego odbiorców jest i Polska, do której w szczytowym momencie trafiło w ciągu roku ponad 200 tysięcy ton krwawego antracytu. Krwawego, bo w tym przypadku węgiel jest paliwem nie tylko w sensie dosłownym. To paliwo podlewa krwawe mafijne porachunki w regionie, a także rosyjsko-ukraińską wojnę o Donbas, której bilans ofiar śmiertelnych zapisuje się już pięcioma cyframi. Dzięki niemu utrzymywanie szopki z niepodległym Donieckiem i Ługańskiem jest tańsze dla ich kuratora, czyli Moskwy.

      Donbascy handlarze antracytem nie odkryli niczego nowego. Jak świat światem surowce pomagały najróżniejszym grupom rebelianckim finansować wojny i utrzymywać władzę na swoim terenie. Samozwańcze Państwo Islamskie żyło z wydobycia ropy naftowej na pograniczu iracko-syryjskim, dla watażków z Afryki Subsaharyjskiej takim paliwem były i są brylanty, kobalt czy wolfram. Mechanizmy są bliźniaczo podobne i proste – wystarczą szereg mylących ślady pośredników i przymykanie oczu, a najlepiej ciche wsparcie któregoś z najważniejszych graczy politycznych.

      Na handlu zarabiają nie tylko sprzedawcy i pośrednicy, ale także klienci korzystający z ceny towaru, która zwykle jest niższa niż tego pochodzącego z nieszemranych źródeł. Dlatego walka z tym procederem jest trudna, bo mało komu zależy na postawieniu tamy zatrzymującej napływ krwawych surowców zalewających bogate rynki zachodnie i azjatyckie. Pomagają polityczne zbiegi okoliczności, a tym z kolei – nagłośnienie tematu. Taki cel miały artykuły o donbaskim antracycie, które publikowaliśmy w „Dzienniku Gazecie Prawnej” w latach 2017–2019. I taki cel ma ta książka.

Część 1 Donbas

       Telewizor

      – Już w przyszłym tygodniu górnicy Donieckiej Republiki Ludowej będą obchodzić swoje święto zawodowe. Ci ludzie codziennie wnoszą nieoceniony wkład w bezpieczeństwo energetyczne DRL. O tym, jak wydobywają czarne złoto, i całą

Скачать книгу