Między Światami. Beata Pawlikowska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Między Światami - Beata Pawlikowska страница 13
Zatrzymałam się.
I wtedy nagle rozstąpiły się chmury i zabłysło słońce.
– O tak! – pomyślałam z radością. – O tak! Tego właśnie było mi potrzeba!
Zamknęłam oczy, wystawiłam twarz do słońca i uśmiechałam się.
I nagle poczułam coś dziwnego.
W tej wielkiej, jasnej, cudownej ciszy poranka na polskim polu, utkanej z szelestu traw, cmoknięć ukrytych cietrzewi, trzepotania liści tańczących z ciepłym wiatrem. Poczułam się tak, jakbym stanęła na czubku świata. Albo znalazła się na innej planecie. Tak trochę jak być może czujesz się czasami kiedy przybywasz z walizkami do celu podróży i tropikalnego hotelu, gdzie masz spędzić wakacje. Albo tak jak można się poczuć w salonie spa kiedy otwierasz drzwi i ogarnia cię pachnące powietrze splecione z dźwiękami łagodnej muzyki.
Poczułam się tak, jakbym odłączyła się od planety Ziemia. Jakbym znalazła się w zupełnie innym wymiarze. Jakbym została wpuszczona do czarodziejskiej sali, gdzie za chwilę przydarzy się cud.
Stałam z zamkniętymi oczami.
I poczułam jak promienie słońca wnikają we mnie do środka. Poczułam niespodziewanie jak pod ich wpływem zaczynają się poruszać moje komórki. Zamieniają się miejscami! Napełniają się światłem! Odrastają brakujące kawałki! Odżywają, rosną, lśnią, powiększają się tak, jakby opiły się do syta życiodajnym nektarem.
Poczułam, że słońce mnie koduje! Zapisuje we mnie poprawny kod życia i zdrowia. Naprawia to, że zostało naruszone, błędnie ustawione, skrzywione. Tak jakby nasącza mnie koktajlem informacyjnym, którego zadaniem jest właściwe programowanie wszystkiego, co dzieje się w moim organizmie.
To było niesamowite!
I wtedy zrozumiałam jak to jest. Skąd nasiono trawy bierze siłę i wiedzę do stworzenia życia. Skąd płuca wiedzą jak często zaczerpnąć powietrza i jak wyjąć z niego tlen. Dlaczego słoń rośnie taki duży, a mrówka zostaje taka mała.
Słońce to wie.
Nie dlatego, że jest istotą myślącą w naszych kategoriach pojęć.
Raczej dlatego, że jest oceanem wiedzy, którą emanuje za pomocą światła. I koduje wszystkie żywe istoty, zapisując w nich szyfr życia.
Rozdział 14
Spróbuj.
Wystaw twarz do słońca. Bez okularów, bez kremu blokującego promienie UV. Nie w godzinach największego upału, kiedy stężenie światła jest największe i może być szkodliwe. Wcześniej rano albo późno po południu.
Wystaw twarz do słońca, zamknij oczy i obserwuj to, co dzieje się w twoim organizmie. Myślę, że sam to poczujesz.
Słońce zawiera w sobie pewną kosmiczną moc. To siła, która utrzymuje życie na Ziemi i nieustannie stara się zaprowadzić w nim ład i równowagę. Dotyczy to w takim samym stopniu źdźbła trawy, konia, jak i człowieka. Każdy codziennie jest kodowany na nowo. Przez każdą żywą istotę przesącza się zawarty w świetle słonecznym kod życia, który jednocześnie sprawdza czy wszystko jest w należytym porządku, i od razu naprawia to, co zostało wytrącone z prawidłowego miejsca, zniekształcone, zniszczone.
Dotyczy to wszystkich sfer twojego człowieczeństwa, także tych, z których nie zdajesz sobie sprawy. Twojego ciała, twojego umysłu, twojej duszy. Twojej nadświadomości, podświadomości, sfery racjonalnej. Twojej umiejętności akceptowania tego, co jest nowe i upartości, żeby tkwić w tym, co uważasz za wygodne. Jasności twoich myśli i mroków twojej duszy.
Słońce koduje nas na zdrowie, siłę, równowagę, radość, szczęście i zmierzanie do celu.
Jeśli tylko mu na to pozwolisz.
Bo przecież w naszej cywilizacji wszyscy się upierają, że trzeba nosić ciemne okulary przeciwsłoneczne, smarować się kremami z filtrem i unikać słońca. A jednocześnie każą ci leżeć plackiem na plaży i smażyć się w najbardziej gorących, szkodliwych i parzących godzinach, żeby uzyskać brązowy kolor skóry.
Widzisz tę sprzeczność?
Mówią ci, że musisz być opalona, bo wtedy będziesz śliczna. Ale jednocześnie nie pozwalają ci czerpać prawdziwej siły ze słońca, bo grożą ci rakiem i zmarszczkami na twarzy.
Więc nosisz ciemne okulary, smarujesz się kremem z filtrem, a potem posłusznie smażysz się na plaży, żeby pochwalić się opalenizną.
To jest tak, jakbyś trzymał w rękach dojrzałe, słodkie jabłko. Ale wszyscy mówią dookoła:
– Nie wolno jeść tego jabłka! W środku znajdują się szkodliwe pestki, które w dużej ilości mogą ci zaszkodzić! Poza tym z takich jabłek robi się tanie wino z toksycznymi siarkami. Nie jedz tego jabłka! Możesz tylko żuć jego ogonek!
No i częściowo to wszystko jest prawda. Rzeczywiście wewnątrz pestek jabłka jest odrobina cyjanku – ale jeżeli nawet połkniesz pestki jednego jabłka, to taka ilość cyjanku wcale ci nie zaszkodzi, a wprost przeciwnie – niektórzy uważają, że zawarta w nich witamina B17 leczy raka.
I tak, rzeczywiście, z jabłek można zrobić tanie wino, które może być toksyczne. Z jabłka można zrobić wiele innych niezdrowych rzeczy, ale nie o to chodzi.
Jabłko to jabłko. Dobra rzecz.
Nie wtedy kiedy jest zmielone na papkę ani jako gotowy sok z kartonu, ani zmiksowane w koktajlu z innymi składnikami. Nie jako wino i nie wtedy kiedy garściami jesz pestki.
Jabłko jako jabłko. Dojrzałe, słodkie, w swojej naturalnej postaci, jest pyszne i zdrowe.
Ze słońcem jest podobnie.
Chodzi o to, żeby korzystać z niego w mądry, umiarkowany sposób. Wtedy poczujesz jakie jest fantastycznie dobre i przyjazne. I wie o tobie znacznie więcej niż ty sam. Przywraca do porządku twoje wewnętrzne informacje, dodaje ci siły, prostuje myśli, czyści twoją duszę i naprawia twoje ciało.
Naprawdę.
Spróbuj.
Stałam wtedy na tym polu wystawiając twarz do słońca i czułam się pełna szczęścia.
– Koduj mnie, koduj – powiedziałam w myślach.
I cieszyłam się jak dziecko.
To jest niesamowite. Myślę, że światło słońca przenosi wszystkie informacje związane z trwaniem życia na Ziemi, ożywia je i