Tylko matka. Elisabeth Carpenter
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Tylko matka - Elisabeth Carpenter страница 14
Dolatuje mnie trzask zamykanych drzwi samochodu i moje marzenie pryska.
Ocieram łzę z prawego policzka. I tak nigdy nie lubiłam białego wina.
9
Luke
Pierwszy raz od niepamiętnych czasów Luke niemal wyskakuje z łóżka – choć daje mu się we znaki lekki kac.
Przed dwoma dniami „Chronicle” jak zwykle zamieściło na swojej stronie na Facebooku linki do artykułów Luke’a. Od tamtej pory dostał ponad trzysta smutnych i gniewnych buziek – całkiem nieźle jak na lokalną gazetę. Mimo woli wyobraża sobie, jak ludzie robią te miny, klikając na odpowiedni znak. Dostrzegają jego pracę, najwyraźniej pierwszy raz od miesięcy, może nawet lat.
Żeby zachęcić czytelników do klikania, redakcja dołączyła zdjęcie policyjne Craiga. Tyle że na tej fotce ma niecałe dwadzieścia lat. Dziś pewnie wygląda inaczej. Kiedy na początku nowego tysiąclecia Luke zbierał materiały o Craigu, oglądał w internecie zdjęcia dziewczyny, która kilkadziesiąt lat wcześniej zabiła kilkoro dzieci. Był przekonany, że rozpoznałby ją na ulicy. Myśli o swoich córkach: przez pierwsze dwa lata życia Megan była blondyneczką, potem jej włosy przybrały odcień szarobrązowy, a teraz całkiem ściemniały. Jego własna żona nie rozpoznała go na zdjęciu, na którym ma dziewięć lat.
Poprzedniego wieczoru przyglądał się, jak Megan odrabia lekcje. Miała opisać najstraszniejszego potwora, jakiego może sobie wyobrazić. Do wypracowania dołączyła rysunek: gęba stwora stanowiła niemal dwie trzecie łba i wystawało z niej co najmniej pięćdziesiąt ostrych zębów. „Chciałbym, żeby wszystkie potwory dało się tak łatwo rozpoznać”, powiedział Luke do Helen, zanim poszedł wykąpać dziewczynki.
Potem im czytał, jak zwykle, na małżeńskim łóżku. Megan z prawej strony, Alice bliżej ściany, ze strachu, że spadnie na podłogę, nadal przyzwyczajona do swojego łóżeczka ze szczebelkami, którego nie pozwalała rodzicom wyrzucić. Już przysypiały, gdy skończył czytać Miejsce na miotle. Patrzył na te małe buźki, na opadające powieki, i przysiągł sobie, że zawsze będzie czuwał nad bezpieczeństwem swoich dzieci. Nagle uderzyła go myśl: a jeśli to jego córka kogoś skrzywdzi? Wyobraził sobie taką scenę: dwudziestojednoletnia Megan, ciemnowłosa i wyższa kopia Helen, klęczy na kimś, zaciskając dłonie na gardle tej osoby. Przeszedł go dreszcz. Dlaczego to, o czym intensywnie pomyśli, zaraz staje mu przed oczami? Ma taką żywą wyobraźnię, a obrazy, które ona podsuwa, zapadają mu w pamięć.
Zaprowadził dziewczynki do łóżek i dał Alice misia.
– Dziękuję, tatusiu – powiedziała.
Pomyślał, że zrobi wszystko, by chronić swoje dzieci.
Potem zszedł do kuchni. Helen, w piżamie, siedziała ze skrzyżowanymi nogami przy stole (zawsze zagraconym, podobnie jak cały dom), na którym stał włączony laptop, i czytała na Facebooku komentarze czytelników. Jeszcze nigdy nie miał ich aż tylu i w głowie mu się nie mieściło, że dwadzieścia cztery godziny po publikacji wciąż go czytają. Redakcja zapewne sponsorowała posty.
Helen nalała Luke’owi i sobie po kieliszku prosecco, nawet nie wspominając, jaką ma wartość punktową w jej diecie (ale podobno miało mniej kalorii niż wino niemusujące). Luke spojrzał na żonę, gdy pochylała się nad laptopem. Zawsze mu się podobało, jak kręcone kosmyki blond włosów opadają jej na twarz, a ona jakby tego nie zauważa.
– Dasz wiarę – odezwała się – że wiele szczupłych osób w ogóle nie liczy kalorii w alkoholu?
– Znowu czytasz o cud-dietach celebrytów? W tych czasopismach kłamią jak najęci. Ci ludzie w większości w ogóle nie jedzą. Prawdopodobnie utrzymuje ich przy życiu alkohol.
– Co za cynizm.
– Hm… potwierdzam. To się nazywa „życiowy realizm”.
Przewróciła oczami i cmoknęła. Uwielbiał, gdy tak robiła: znaczyło, że się dogadują. Helen pracowała poprzedniego wieczoru i nie mieli okazji usiąść i porozmawiać o jego artykule. Była przełożoną pielęgniarek w Royal Preston Hospital. Zawsze trochę jej zazdrościł tego zawodu – ona naprawdę pomagała ludziom.
– O, zobacz – powiedziała. – Ktoś napisał, że mieszka na tej samej ulicy co matka Craiga. „Straszna z niej samotnica do tego dziwaczka w tej rodzinie wszystko jest nie tak mieszkam tam ponad dziesięć lat i wiem co mówię”. Bez ani jednego znaku przestankowego. To cię wkurzy, ale facet dostał dziesięć lajków.
Jednym tchem opróżnił maleńki kieliszek bąbelków.
– Znasz mnie aż za dobrze, Helen. Jasna cholera. A jeśli ci ludzie znowu zaczną nękać Ericę?
Przeniosła wzrok na męża – głowa lekko jej się kiwała. Stosowanie diety sprawiało, że alkohol działał szybciej i na nią, i na niego. Ta moda na zdrowe odżywianie ma swoje plusy, pomyślał. Zaoszczędzą fortunę, a on odzyska szczupłą sylwetkę, choć może być poirytowany w ciągu dnia. Natomiast nie pojmował, dlaczego Helen chce schudnąć – przecież ma doskonałą figurę.
– Zabiłeś człowieka, Luke? – zapytała, napełniając jego kieliszek.
– Słucham?
– Więc nie ponosisz winy. – Przechyliła na bok głowę i ponownie spojrzała na zdjęcie Craiga. – Nie wygląda na mordercę, prawda?
– Myślę, że można to powiedzieć o wielu osobach. Przed faktem.
– Tylko mu się przyjrzyj. Jest drobnej budowy. I ma takie smutne oczy.
– Smutne, bo go złapali. Nie bądź naiwna, Helen.
Trąciła go w łokieć, niemal rozlewając ten szlachetny trunek. Choć rzadko pił takie wino, cieszył się, że dziś ma okazję.
– Nie jestem naiwna. Ale mogę zrozumieć, dlaczego matka wciąż go kocha.
– Co takiego? Mówisz to na podstawie wyglądu?
Helen upiła łyk wina.
– Przepraszam. Czasem zapomina się… patrząc na zdjęcie danej osoby… do czego ona jest zdolna. Dla mnie oni wszyscy są ludźmi. Myślę tak pewnie dlatego, że muszę dbać o każdego człowieka, bez względu na to, kim jest i czego się dopuścił.
– Myślałabyś inaczej, gdybyś była obecna na procesie. Nie czytałaś mojego artykułu? Napisałem, że zdarzało się, że ludzie skazani za morderstwo zabijali ponownie… czasem