Sprawiedliwie. Reymont Władysław Stanisław

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Sprawiedliwie - Reymont Władysław Stanisław страница 7

Sprawiedliwie - Reymont Władysław Stanisław

Скачать книгу

href="#n88" type="note">88 pieją, niechybnie będzie odmiana! – mruknęła Tekla.

      Jakoż istotnie koguty piały jeden po drugim na całej wsi.

      Winciorkowa nie odezwała się, bo szła zajrzeć do alkierza, ale że jakieś trepy89 zadudniały90 na stwardniałym błocie przed chałupą, usiadła z powrotem. Z trzaskiem, w obłokach pary, wbiegła smagła, młoda dziewczyna, okryta na głowę91 w zapaskę92; pochwaliła Boga i przygrzewała ręce przy ogniu.

      – Winciorkowo, a to pożyczcie namo93 bochenek chleba. Jutro pieczemy, to wam odniesę. Chłopaki jadą z drzewem do tartaku, a tu już ani skibki94 nie ma – gadała prędko.

      – Które chłopaki jadą? – zapytała Tekla.

      – A kto by! Walek i Michał!

      – Ociec ostają?

      – A juści, chciałoby mu się!… Pedają, co muszą iść do kancelarii… ale ino tak cyganią, bo im się chce pod pierzyną wylegiwać…

      Przysiadła na trzonie komina, opuściła zapaskę na plecy i pytlowała95:

      – Wiecie?…

      – Niby?…

      – Martyna pobiła się z Grzelową…

      – Jezus mój kochany! Pobiły się! Martyna z Grzelową! – wykrzykiwała Tekla.

      – A juści, zaraz na odwieczerzu96. Martyna pedziała97, co Grzelowa oddajała jej krowy. A Grzelowa pedziała: „Samaś złodziej i śwynia”. A Martyna ją trzasła przęślicą98 bez łeb, a Grzelowa chyciła za kijankę99, a Martyna ją za kudły!… Zbiły się jak nieboskie stworzenia, jaże je chłopy musiały rozdzierać100… Pójdą do sądu i pedziały, co mnie stawią na świadka.

      – Trza101 ci sprawiedliwie świadczyć przed sądem – odezwała się Winciorkowa.

      – Przecie, co krzywda, to krzywda. Ano Martyna ma na łbie guz kiej bułka, a Grzelowa ma pysk rozcięty i ślipie podbite. Sprawiedliwie będę świadkowała.

      – …Przęślicą, a Grzelowa ją kijanką! Jezus mój słodki! Pedaj, dzieucho, jak to było?…

      – Dzieciak wam ano102 krzyczy! – zwróciła Tekli uwagę dziewczyna.

      – Będzie mu na zdrowie, niech se ta popiuka!…

      Przyciszyło się po wyjściu dziewczyny i płacz dziecka rozległ się wyraźniej, płynął on z drugiej strony chałupy, ale Tekla nie zwracała na to uwagi, płukała kartofle energicznie i namiętnie wykrzykiwała, prostując co chwila długą, chudą postać:

      – Chleba im zapowietrzonym potrzeba! Bidaki! aże pożyczają!… Gospodarze parszywe, ścierwy… A jakby biednemu było potrza, to może zdychać pode płotem – nikt mu kapki wody nie poda! Żebyśta skapiały103 wszystkie jak te psy… Chleb ich rozsadza, to się tłuką kijankami i przęślicami. Da wam Pan Jezus jeszcze radę, da…

      – Pleciecie trzy po trzy, ot, co! – szepnęła Winciorkowa.

      – A juści! ja pletę! A bo to mój nie mógł teraz spać pod pierzyną abo i jechać z drzewem, zarobić parę złotych, nie mógł to, co? Wszystkie se siedzą po chałupach, a mój to co? gdzie?

      – Siedziałby i on, a po co dworskie konie wydał złodziejom…

      – Wydał! przecie, że wydał! Abom to mało na niego dunderowała104! Ale co miał zrobić biedny sierota?… Gospodarski syn, powinien był siedzieć na groncie, na półwłóczku105 co najmniej… a służyć musiał. Skrzywdziły go te piekielniki! A kto go namówił do złego? Braciszki zapowietrzone chciały się go pozbyć, aby procesu nie wygrał… A teraz wszystkie psy szczekają: Tomek złodziej… złodziej! A ścierwy! A psy! – wołała namiętnie, z wielkiej żałości aż ryknęła płaczem.

      Nie mówiły już, dziecko płakało coraz ciszej.

      Za oknami po grudzie dudniło kilka wozów i ludzkie głosy brzmiały na mrozie.

      – Powiedają we wsi, że za wodą siedzą dwie złodziejki! Ale niech im tego Pan Jezus nie pamięta – szepnęła łzawo Winciorkowa.

      Tekla, która wyszła na chwilę, powróciła z dzieckiem, usiadła przy kominie, wsadziła mu w usta chudą, obwiśniętą pierś i rzekła:

      – Po połowie jest ino sprawiedliwo… bo przecie wasz Jasiek nie kradł…

      – A na trzy roki wsadziły go do kreminału… – szepnęła cicho.

      – Bo sprawiedliwości na świecie nie ma, nie było i nie będzie!

      – Przyjdzie Pan Jezus, przyjdzie, a uczyni wszystkim sprawiedliwo106

      – Hale! Czekaj tatka latka, jak kobyłkę wilcy zjedzą…

      – Nie gadajcie tak… to grzech… Pana Jezusowa sprawiedliwość, to nie ludzka…

      Siadły do śniadania w milczeniu, ogień przygasł nie podsycany, bo już świt rozsinił szyby i wlewał się do izby różowym brzaskiem.

      A potem Winciorkowa zabrała się do roboty i wolno, automatycznie tkała na warsztacie jaskrawy wełniak.

      Słońce podniosło czerwoną głowę zza lasów i pokryło oszroniałą ziemię i drzewa takimi blaskami skrzeń, że oczy bolały patrzeć.

      Winciorkowa pochyliła głowę, przymrużała oczy od światła, ale nie przestawała robić; różowy blask poranku pokrył jej chudą twarz, pełną śladów cierpień; siwe kosmyki włosów wymykały się spod czerwonej chustki, którą miała nad żółtym, pomarszczonym czołem. Wpadnięte, sinawe usta poruszały się nerwowo, w takt każdego ruchu ręki pociągającej za płochę107. Czółenko108, wciąż zmieniane, bo tkała różnymi kolorami, ze świstem przewijało się wskroś gąszczu szarych, lnianych nici wątku. Pochylała się automatycznie, warsztat sucho klekotał, pracowała zawzięcie, czasami tylko przystawała na chwilę, opierała głowę na ramię warsztatu i nadsłuchiwała odgłosów z alkierza lub medytowała gorzko.

      – Miły Jezu! Panienko Przenajświętsza! Trzydzieści roków było tak samo! tak

Скачать книгу


<p>89</p>

trepy – prymitywne obuwie o drewnianej podeszwie. [przypis edytorski]

<p>90</p>

zadudniały – dziś popr.: zadudniły. [przypis edytorski]

<p>91</p>

okryta na głowę w zapaskę – dziś popr.: z głową okryta zapaską. [przypis edytorski]

<p>92</p>

zapaska – fartuch noszony dawniej przez wiejskie kobiety, wiązany w pasie na sukience i osłaniający ubranie od pasa w dół dookoła, czasem narzucany na ramiona jako pelerynka, rzadziej wiązany na głowie jako nakrycie. [przypis edytorski]

<p>93</p>

namo (gw.) – nam. [przypis edytorski]

<p>94</p>

skibka – odkrojony kawałek chleba, kromka. [przypis edytorski]

<p>95</p>

pytlować (pot.) – paplać, mówić dużo i szybko. [przypis edytorski]

<p>96</p>

odwieczerz a. odwieczerze (gw.) – popołudnie, pora przed wieczorem. [przypis edytorski]

<p>97</p>

pedziała (gw.) – powiedziała. [przypis edytorski]

<p>98</p>

przęślica – drążek do zamocowania kądzieli, czyli pęku włókien lnianych, konopnych lub wełnianych, z którego prządka wysnuwała pasma i skręcała w nić. [przypis edytorski]

<p>99</p>

kijanka – tu: deseczka służąca do prania w rzece, używana daw. na wsi. Kijanką uderzało się bieliznę, w bieżącej wodzie rzeki wypłukując brud. [przypis edytorski]

<p>100</p>

rozdzierać (gw.) – rozdzielać. [przypis edytorski]

<p>101</p>

trza (gw.) – trzeba. [przypis edytorski]

<p>102</p>

ano – oto; właśnie. [przypis edytorski]

<p>103</p>

skapieć (daw.) – umrzeć. [przypis edytorski]

<p>104</p>

dunderować (gw.) – zrzędzić, łajać. [przypis edytorski]

<p>105</p>

półwłóczek – pole o powierzchni pół włóki, tj. liczące ok. 9 ha; włóka: daw. jednostka miary powierzchni gruntu, równa 30 morgom, tj. wynosząca ok. 18 ha. [przypis edytorski]

<p>106</p>

sprawiedliwo (gw.) – sprawiedliwie. [przypis edytorski]

<p>107</p>

płocha – część warsztatu tkackiego, rodzaj grzebienia, przez który przewleczone są nitki osnowy, dobijający każdy wprowadzony wątek do krawędzi tkaniny. [przypis edytorski]

<p>108</p>

czółenko – element krosna tkackiego o kształcie łódeczki, zawierający nawiniętą na szpulkę nitkę wątku, przerzucany pomiędzy nitkami osnowy. [przypis edytorski]