Ogniem i mieczem, tom drugi. Генрик Сенкевич

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ogniem i mieczem, tom drugi - Генрик Сенкевич страница 13

Ogniem i mieczem, tom drugi - Генрик Сенкевич

Скачать книгу

nie odpowiesz. To inna sprawa, a to inna. Przez cóż Troja zburzona? hę? Albo to i ta wojna nie o ryżą kosę156? Zachciało się Chmielowi Czaplińskiej czy też Czaplińskiemu Chmielnickiej157, a my dla ich żądz grzesznych karki kręcimy.

      – Bo to niepoczciwe amory; ale są i zacne, od których chwała boża się przymnaża.

      – Teraześ waćpan lepiej utrafił. A prędkoż sam w onej winnicy pracować poczniesz? Słyszałem, żeć szarfą na wojnę przewiązano.

      – Braciaszku!… braciaszku!…

      – Ale trzy głowy na zawadzie stają, co?

      – Ach! tak ono i jest!

      – To ci powiem: machnij dobrze i utnij od razu: Chmielnickiemu, chanowi158 i Bohunowi.

      – Żeby się to tylko chcieli ustawić! – odrzekł rozrzewnionym głosem pan Longin wznosząc ku niebu oczy.

      Tymczasem Wołodyjowski jechał długo wedle Skrzetuskiego i spoglądał w milczeniu spod hełmu na jego martwą twarz, aż wreszcie trącił strzemieniem w jego strzemię.

      – Janie – rzekł – źle, że się tak zapamiętywasz.

      – Ja się nie zapamiętywam, jeno się modlę – odpowiedział Skrzetuski.

      – Święta to jest i chwalebna rzecz, aleś ty nie zakonnik, byś na samej modlitwie poprzestawał.

      Pan Jan zwrócił z wolna swoją męczeńską twarz ku Wołodyjowskiemu i spytał głuchym, pełnym śmiertelnej rezygnacji głosem:

      – Powiedzże, Michale, co mnie pozostaje więcej, jak habit?…

      – Pozostaje ci ją ratować – odpowiedział Wołodyjowski.

      – Tak też i uczynię do ostatniego oddechu. Ale choćbym ją też i żywą odnalazł, zali159 to nie będzie za późno? Strzeż mnie, Boże, bo o wszystkim mogę myśleć, tylko nie o tym, strzeż, Boże, rozumu mojego! Już ja niczego więcej nie pragnę, jeno wyrwać ją z tych rąk potępionych, a potem niech ona znajdzie taki przytułek, jakiego i ja będę szukał160. Widać woli bożej nie było… Daj mnie się modlić, Michale, a krwawiącej rany nie tykaj…

      Wołodyjowskiemu ścisnęło się serce; chciał jeszcze, było, go pocieszać, o nadziei mówić, ale słowa nie chciały mu przejść przez gardło; i jechali dalej w głuchym milczeniu, tylko wargi pana Skrzetuskiego poruszały się szybko w modlitwie, przez którą chciał widocznie myśli okropne odpędzić, a małego rycerza, gdy spojrzał przy świetle księżyca na tę twarz, aż strach zdjął, bo mu się wydało, że to jest zupełnie twarz mnicha, surowa, wynędzniała przez posty i umartwienia.

      A wtem ów głos znowu zaczął śpiewać w tylnych szeregach:

      Znajdziesz po wojnie, niebożę,

      Znajdziesz po wojnie,

      Pustki z powrotem w komorze,

      Ran w skórze hojnie.

      Rozdział V

      Pan Skrzetuski szedł ze swym podjazdem w ten sposób, że we dnie wypoczywał w lasach i jarach, pilnie rozstawiając straże, a nocami tylko posuwał się naprzód. Zbliżywszy się do jakiej wioski, zwykle otaczał ją tak, aby noga nie wyszła, brał żywność, paszę dla koni, a przede wszystkim zbierał wieści o nieprzyjacielu, po czym wychodził, nie czyniąc ludziom nic złego, wyszedłszy zaś zmieniał nagle drogę, aby nieprzyjaciel nie mógł się we wsi dowiedzieć, w którą podjazd udał się stronę. Celem wyprawy było: dowiedzieć się, czy Krzywonos161 ze swymi czterdziestoma tysiącami ludzi oblega dotąd Kamieniec162, czy też, rzuciwszy bezowocne oblężenie, idzie w pomoc Chmielnickiemu, aby razem z nim stanąć do walnej rozprawy, a dalej: co robią dobrudzcy Tatarzy163? – czy już Dniestr przeszli i połączyli się z Krzywonosem, czy z tamtej strony jeszcze leżą? Ważne to były dla obozu polskiego wiadomości i regimentarze sami powinni się byli o nie starać, ale że nie przyszło im to, jako niedoświadczonym ludziom, do głowy, przeto książę wojewoda ruski wziął na siebie ten ciężar. Jeżeliby bowiem pokazało się, że Krzywonos wraz z białogrodzkimi164 i dobrudzkimi hordami porzucił oblężenie nie zdobytego Kamieńca i do Chmielnickiego dążył – tedy należało jak najprędzej na tego ostatniego uderzać, zanimby do najwyższej potęgi nie wyrósł. Tymczasem generał-regimentarz, książę Dominik Zasławski-Ostrogski165, nie śpieszył się i w chwili wyjazdu Skrzetuskiego dopiero za dwa lub trzy dni spodziewano się go w obozie. Widocznie ucztował swym zwyczajem po drodze i miał się dobrze, a tymczasem mijała najlepsza pora złamania potęgi Chmielnickiego i książę Jeremi rozpaczał na myśl, że jeśli wojna tak dalej prowadzoną będzie, to nie tylko Krzywonos i ordy zadniestrzańskie na czas do Chmielnickiego przybędą, ale i sam chan na czele wszystkich sił perekopskich, nohajskich i azowskich.

      Jakoż i były wieści w obozie, że chan już Dniepr przebył i że w dwieście tysięcy koni dzień i noc na zachód dąży, a książę Dominik nie przybywał i nie przybywał.

      Coraz też było prawdopodobniejszym, że wojska stojące pod Czołhańskim Kamieniem muszą stanąć do rozprawy z potęgą pięćkroć liczniejszą i że w razie klęski regimentarzy nic już nie przeszkodzi nieprzyjacielowi wtargnąć do serca Rzeczypospolitej, pod Kraków i Warszawę.

      Krzywonos tym był niebezpieczniejszy, że na wypadek gdyby regimentarze chcieli się posunąć w głąb Ukrainy, on, idąc spod Kamieńca wprost na północ aż pod Konstantynów166, mógł im zagrozić odwrót, a w każdym razie wówczas byliby wzięci we dwa ognie. Przeto pan Skrzetuski postanowił nie tylko wywiedzieć się o Krzywonosie, ale go i powstrzymać. Przejęty ważnością swego zadania, od którego spełnienia los całego wojska w części zależał, ważył porucznik chętnie życie swoje i swoich żołnierzy; jednakowoż przedsięwzięcie owo i tak za szalone poczytywanym być by mogło, gdyby młody rycerz miał zamiar wstępnym bojem w pięćset ludzi powstrzymać czterdziestotysięczną Krzywonosową watahę posiłkowaną przez białogrodzkie i dobrudzkie ordy. Ale pan Skrzetuski zbyt był doświadczonym żołnierzem, aby się na szaleństwa rzucać – i wiedział doskonale, że w razie bitwy w godzinę fala przejdzie po trupach jego i towarzyszów167 – chwycił się więc innych środków. Oto naprzód rozpuścił wieść między własnymi żołnierzami, że idą tylko jako przednia straż całej dywizji strasznego księcia, i wieść tę rozpuszczał wszędzie, we wszystkich chutorach168, wioskach i miasteczkach, które wypadało mu przechodzić. Jakoż rozeszła się ona lotem błyskawicy wzdłuż Zbrucza, Smotrycza, Studzienicy, Uszki, Kałusiku169, z ich biegiem dostała się do Dniestru i leciała dalej, jakby wiatrem gnana, od Kamieńca aż do Jahorlika170. Powtarzali ją baszowie171 tureccy w Chocimiu172 i Zaporożcy w Jampolu, i Tatarzy

Скачать книгу


<p>156</p>

o ryżą kosę – o rudy warkocz; tj. o ładną kobietę. [przypis redakcyjny]

<p>157</p>

Zachciało się Chmielowi Czaplińskiej czy też Czaplińskiemu Chmielnickiej – powstanie Chmielnickiego poprzedził konflikt pomiędzy nim a Czaplińskim o nieznaną z imienia kobietę, zwaną „Heleną kresową” (w nawiązaniu do Heleny Trojańskiej), która najpierw była kochanką Chmielnickiego, a potem żoną Czaplińskiego. [przypis redakcyjny]

<p>158</p>

chan – władca Tatarów, Islam III Girej (1606–1654). [przypis redakcyjny]

<p>159</p>

zali (starop.) – czy. [przypis redakcyjny]

<p>160</p>

niech ona znajdzie taki przytułek, jakiego i ja będę szukał – tj. klasztor. [przypis redakcyjny]

<p>161</p>

Krzywonos, Maksym (ukr. Krywonis, zm. 1648) – jeden z przywódców powstania Chmielnickiego, brał udział w bitwach pod Korsuniem i pod Piławcami, zdobył Bar, Krzemieniec i Połonne oraz Wysoki Zamek we Lwowie, gdzie zmarł kilka dni po bitwie. [przypis redakcyjny]

<p>162</p>

Kamieniec Podolski – miasto i zamek w płd.-zach. części Ukrainy, ok. 140 km na południe od Tarnopola i Zbaraża; naturalna twierdza w zakolu rzeki Smotrycz opierała się oblężeniom tureckim i kozackim aż do 1672 r.; po panowaniu tureckim (1672–1699) pozostał w Kamieńcu muzułmański minaret przy katedrze św. Piotra i Pawła. [przypis redakcyjny]

<p>163</p>

dobrudzcy Tatarzy – orda tatarska z zachodu, terenów dzisiejszej Mołdawii i płd. Ukrainy. [przypis redakcyjny]

<p>164</p>

białogrodzka orda – Tatarzy, mieszkający w Białogrodzie; Białogród a. Akerman (dziś ukr.: Biłhorod-Dnistrowskij) – miasto położone nad limanem Dniestru, ok. 20 km od Morza Czarnego, na terenie dzisiejszej płd. Ukrainy, ok. 50 km na płd. zach. od Odessy, założone w VI w. p.n.e. jako kolonia grecka, w XVII i XVIII w. w rękach tatarskich. [przypis redakcyjny]

<p>165</p>

Zasławski-Ostrogski, Władysław Dominik (1618–1656) – książę, koniuszy wielki koronny i starosta łucki, jeden z najbogatszych magnatów Korony. [przypis redakcyjny]

<p>166</p>

Konstantynów (dziś ukr.: Starokonstantyniw) – miasto w środkowo-zachodniej części Ukrainy, założone w XVI w. przez magnatów Ostrogskich, twierdza obronna przeciw najazdom tatarskim. [przypis redakcyjny]

<p>167</p>

towarzyszów – dziś popr. forma D. lm: towarzyszy. [przypis redakcyjny]

<p>168</p>

chutor a. futor – pojedyncze gospodarstwo, oddalone od wsi; przysiółek. [przypis redakcyjny]

<p>169</p>

Zbrucz, Smotrycz, Studzienica, Uszka, Kałusik – rzeki w zach. części Ukrainy, w dorzeczu Dniestru. [przypis redakcyjny]

<p>170</p>

Jahorlik – rzeka w płd.-zach. części Ukrainy, lewy dopływ Dniestru; miasteczko i stanica wojskowa u ujścia rzeki Jahorlik do Dniestru, ok. 150 km na płd. od Bracławia, wówczas przy granicy z Mołdawią i Turcją, dziś na terenie Mołdawii. [przypis redakcyjny]

<p>171</p>

basza a. pasza (z tur.) – wysoki urzędnik turecki; pan. [przypis redakcyjny]

<p>172</p>

Chocim (ukr. Chotyn) – miasto i twierdza nad Dniestrem, ok. 20 km na południe od Kamieńca Podolskiego, wówczas na granicy z podporządkowaną Turkom Mołdawią, dziś w płd.-zach. części Ukrainy. [przypis redakcyjny]