Ogniem i mieczem, tom drugi. Генрик Сенкевич

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ogniem i mieczem, tom drugi - Генрик Сенкевич страница 2

Ogniem i mieczem, tom drugi - Генрик Сенкевич

Скачать книгу

się nożem pchnęła. I przez kogo? Przeze mnie! Nożem się pchnęła! Słyszysz?

      – Nic jej nie będzie. Nie umrze.

      – Jakby umarła, to ja by ciebie ćwiekami do drzwi przybił.

      – Mocy ty żadnej nad nią nie masz.

      – Nie mam, nie mam. Ja by wolał, żeby ona mnie nożem pchnęła; niechby i zabiła, byłoby lepiej.

      – Głupia Laszka. Ot by po dobrej woli przyhołubiła10 się do ciebie. Gdzie lepszego znajdzie?

      – Spraw ty to, a ja ci garnek dukatów nasypię, a pereł drugi. My w Barze wzięli łupu niemało i przedtem brali.

      – Ty bogaty jak kniaź Jarema – i sławny. Ciebie, mówią, sam Krzywonos11 się boi.

      Kozak ręką machnął.

      – Co mnie z tego, koły serdcie bołyt12

      I znowu zapadło milczenie. Brzeg rzeki stawał się coraz dzikszy, pustszy. Białe światło księżyca nadawało fantastyczne kształty drzewom i skałom. Na koniec Horpyna rzekła:

      – Tu Wraże Uroczyszcze. Trzeba razem jechać.

      – Czemu?

      – Tu niedobrze.

      Zatrzymali konie i po chwili orszak idący z tyłu złączył się z nimi.

      Bohun wspiął się na strzemionach i zajrzał w kołyskę.

      – Spyt13? – spytał.

      – Spyt – odpowiedział stary Kozak – sładko jak detyna14.

      – Ja jej na sen dała – odrzekła wiedźma.

      – Pomału, ostorożno – mówił Bohun wlepiając oczy w uśpioną – szczoby wy jej nie rozbudyły. Misiac jej prosto w łyczko zahladaje, serdeńku mojemu15.

      – Tycho śwityt, ne rozbudyt16 – szepnął jeden z mołojców17.

      I orszak ruszył dalej. Wkrótce przybyli nad Wraże Uroczyszcze. Było to wzgórze leżące tuż przy rzece, niskie i obłe, jak leżąca na ziemi okrągła tarcza. Księżyc zalewał je zupełnie światłem, rozświecając białe, porozrzucane po całej jego przestrzeni kamienie. Gdzieniegdzie leżały one pojedynczo, gdzieniegdzie tworzyły kupy, jakoby szczątki jakichś budowli, zburzonych zamków i kościołów. Miejscami sterczały płyty kamienne pozasadzane końcem w ziemi na kształt nagrobków na cmentarzyskach. Całe wzgórze podobne było do jednego wielkiego rumowiska. I może niegdyś, dawno, za czasów Jagiełłowych, krzewiło się tu życie ludzkie; dziś wzgórze owo i cała okolica, aż po Raszków18, była głuchą pustynią, w której gnieździł się tylko dziki zwierz, a nocami duchy przeklęte odprawiały swoje korowody.

      Jakoż zaledwie orszak wspiął się do połowy wysokości wzgórza, trwający dotychczas lekki powiew zmienił się w prawdziwy wicher, który począł oblatywać wzgórze z jakimś posępnym, złowróżbnym świstem, i wówczas mołojcom wydało się, że między owymi rumowiskami odzywają się jakieś ciężkie westchnienia, jakby wychodzące z ugniecionych piersi, jakieś żałosne jęki, jakieś śmiechy, płacze i kwilenia dzieci. Całe wzgórze poczęło się ożywiać, wołać różnymi głosami. Zza kamieni zdawały się wyglądać wysokie, ciemne postacie; cienie dziwacznych kształtów prześlizgiwały się cicho między głazami; w dali, w pomroce błyskały jakieś światełka podobne do oczu wilczych; na koniec z drugiego końca wzgórza, spomiędzy najgęstszych kup i zawalisk, ozwało się niskie, gardłowe wycie, któremu zawtórowały zaraz inne.

      – Siromachy19? – szepnął młody Kozak zwracając się do starego esauła20.

      – Nie, to upiory – odpowiedział esauł jeszcze ciszej.

      – O! Hospody pomyłuj21! – zawołali z przerażeniem inni zdejmując czapki i żegnając się pobożnie.

      Konie poczęły tulić uszy i chrapać. Horpyna jadąca na czele orszaku mruczała półgłosem niezrozumiałe słowa, jak gdyby pacierz diabelski. Dopiero gdy przybyli na drugi kraniec wzgórza, odwróciła się i rzekła:

      – No, już. Tu już dobrze. Trzymać ja je musiała zaklęciem, bo bardzo głodne.

      Westchnienie ulgi wyrwało się ze wszystkich piersi. Bohun z Horpyną wysunęli się znów naprzód, a mołojcy, którzy przed chwilą tłumili oddech, poczęli szeptać do siebie i rozmawiać. Każdy przypomniał sobie, co mu się kiedy z duchami lub upiorami przytrafiło.

      – Żeby nie Horpyna, to my by nie przeszli – mówił jeden.

      – Mocna wid'ma22.

      – A nasz ataman i did'ka ne boitsia23. Nie patrzył, nie słuchał, jeno się na swoją mołodycię24 oglądał.

      – Żeby jemu się to zdarzyło, co mnie, to by nie był taki bezpieczny – rzekł stary esauł.

      – A co się wam zdarzyło, ojcze Owsiwuju?

      – Jechał ja raz z Reimentarówki do Hulajpola25, a jechał nocą koło mogił. Wtem baczu26, hyc coś z tyłu z mogiły na kulbakę27. Obejrzę się: dziecko – sineńkie, bladeńkie!… Widno Tatary z matką w jasyr28 prowadzili i umarło bez chrztu. Oczki mu goreją jak świeczki i kwili, kwili! Skoczyło mi z kulbaki na kark, aż tu czuję: kąsa za uchem. O Hospody! upiór. Alem to na Wołoszy29 długo sługiwał, gdzie upiorów więcej niż ludzi i tam są na nie sposoby. Zeskoczyłem z konia i gindżałem30 w ziemię. „Zgiń! przepadnij!”, a ono jęknęło, chwyciło się za głownię od gindżała i po ostrzu spłynęło pod murawę. Przeciąłem ziemię na krzyż i pojechałem.

      – To na Wołoszy tyle upiorów, ojcze?

      – Co drugi Wołoch, to po śmierci będzie upiór – i wołoskie najgorsze ze wszystkich. Tam ich nazywają brukołaki.

      – A kto mocniejszy, ojcze: did'ko czy upiór?

      – Did'ko mocniejszy, ale upiór zawziętszy. Did'ka jak potrafisz zażyć, to ci będzie służył, a upiory do niczego, tylko za krwią wietrzą. Ale zawsze did'ko nad nimi ataman.

      – A

Скачать книгу


<p>10</p>

przyhołubić (z ukr.) – przytulić, przygarnąć. [przypis redakcyjny]

<p>11</p>

Krzywonos, Maksym (ukr. Krywonis, zm. 1648) – jeden z przywódców powstania Chmielnickiego, brał udział w bitwach pod Korsuniem i pod Piławcami, zdobył Bar, Krzemieniec i Połonne oraz Wysoki Zamek we Lwowie, gdzie zmarł kilka dni po bitwie. [przypis redakcyjny]

<p>12</p>

koły serdcie bołyt (z ukr.) – kiedy serce boli. [przypis redakcyjny]

<p>13</p>

Spyt (z ukr.) – śpi. [przypis redakcyjny]

<p>14</p>

sładko jak detyna (z ukr.) – słodko jak dziecko. [przypis redakcyjny]

<p>15</p>

szczoby wy jej nie rozbudyły. Misiac jej prosto w łyczko zahladaje, serdeńku mojemu (z ukr.) – żebyście jej nie obudzili. Księżyc jej prosto w twarzyczkę zagląda, kochanej mojej. [przypis redakcyjny]

<p>16</p>

Tycho śwityt, ne rozbudyt (z ukr.) – cicho świeci, nie obudzi. [przypis redakcyjny]

<p>17</p>

mołojec (ukr.) – młody, dzielny mężczyzna, zuch; tu: Kozak. [przypis redakcyjny]

<p>18</p>

Raszków – miasteczko nad Dniestrem, dziś na terenie płn. Mołdawii. [przypis redakcyjny]

<p>19</p>

siromacha (daw. ukr.) – wilk. [przypis redakcyjny]

<p>20</p>

esauł – oficer kozacki. [przypis redakcyjny]

<p>21</p>

Hospody pomyłuj (ukr.) – Boże, bądź miłościw. [przypis redakcyjny]

<p>22</p>

wid'ma (ukr.) – wiedźma. [przypis redakcyjny]

<p>23</p>

i did'ka ne boitsia (z ukr.) – nawet diabła się nie boi. [przypis redakcyjny]

<p>24</p>

mołodycia (daw. ukr.) – dziewczyna. [przypis redakcyjny]

<p>25</p>

Hulajpole – dziś miasto w obwodzie zaporoskim w płd.-wsch. części Ukrainy. [przypis redakcyjny]

<p>26</p>

baczu (ukr.) – widzę. [przypis redakcyjny]

<p>27</p>

kulbaka – wysokie siodło. [przypis redakcyjny]

<p>28</p>

jasyr – niewola tatarska. [przypis redakcyjny]

<p>29</p>

Wołosz a. Wołoszczyzna – państwo na terenach dzisiejszej płd. Rumunii, rządzone przez hospodara i zależne od Imperium Osmańskiego. [przypis redakcyjny]

<p>30</p>

gindżał a. kindżał – długi nóż, często zakrzywiony. [przypis redakcyjny]