Jak oczarować męża. Janice Maynard

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jak oczarować męża - Janice Maynard страница 3

Jak oczarować męża - Janice Maynard GORĄCY ROMANS

Скачать книгу

lat. Podobała mu się, ale była dość zasadnicza, więc nigdy nie pozwalał sobie w stosunku do niej na żadne osobiste wycieczki. Byli kolegami z pracy. Kiedyś żałował, że do niczego więcej między nimi nie doszło, ale teraz błogosławił ten fakt.

      Miała na niego kojący wpływ. Zjednała go sobie swoimi kwalifikacjami i zaradnością. Miał do niej pełne zaufanie, znała wszelkie firmowe sekrety.

      Nie rzucała się w oczy. Była zgrabna, ale nigdy nie podkreślała swojego wyglądu strojem ani makijażem. Jej najbardziej seksownym organem był mózg. Dorównywała mu intelektem, ale nigdy nie pozwoliła sobie na okazanie choćby najlżejszej nad nim przewagi.

      Nie miałby jej za złe, gdyby to zrobiła. Wiedział, że z łatwością znalazłaby świetną pracę w dowolnej firmie w kraju i za granicą. Swe uznanie okazywał jej za pomocą regularnie przyznawanych podwyżek. I stale rozszerzał zakres jej służbowych kompetencji.

      Ból głowy stopniowo łagodniał. I wtedy przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Mógłby przecież poprosić Lisette, by w ciągu zbliżających się miesięcy pokierowała firmą w jego zastępstwie. On nie był pewien dnia ani godziny. Nie wie, jak będzie czuł się następnego dnia. Scedowanie procesu decyzyjnego na świetną asystentkę z pewnością pomoże mu się zrelaksować, a to w każdej chorobie jest bardzo ważne.

      Może to właśnie ona uratuje Tarleton Shipping dla przyszłych pokoleń? Zależy jej na firmie, jest mądra, dobrze radzi sobie w relacjach z ludźmi.

      I nie będzie musiał już teraz zawiadamiać rodziny o swojej chorobie. Ojca taka wieść prawie na pewno by zabiła. Mazie i J.B. nie bez trudności starają się o dziecko. Po co im dodatkowe zmartwienie?

      Lekarz mówił, że przy zdrowym odżywianiu i aktywnym wypoczynku obiecane mu pół roku życia może się znacznie wydłużyć. A on chciał walczyć. Potrzebował czasu, by zapewnić firmie przyszłość. I zatrudnienie Lisette na stanowisku szefa może tu być kluczem do sukcesu.

      Wstał, przeczesał włosy palcami, obmył twarz i spojrzał w lustro. Nie wolno mu się nad sobą użalać, musi stawić czoło wyzwaniu.

      Przedstawi jej swoją propozycję. Oczywiście będzie miała prawo odmówić. Jeśli to zrobi, trudno, trzeba będzie poszukać innego rozwiązania.

      Zszedł na dół i zastał Lisette gawędzącą z leżącym w fotelu ojcem. Nigdy nie zapominała o konieczności dopieszczenia starszego pana.

      Gerald Tarleton późno został ojcem, dlatego będąc zaledwie trzydziestolatkiem, Jonathan musiał opiekować się wiekowym starcem.

      – Drzemka w środku dnia, synu? – powitał go ojciec. – Od tego to jestem ja!

      – Cholernie rozbolała mnie głowa, ale już jest lepiej – wyjaśnił Jonathan.

      – Naprawdę? – Lisette patrzyła na niego zatroskana.

      – Naprawdę. Przepraszam cię, tato, ale muszę jeszcze omówić z Lisette parę spraw.

      – Jasne. A ja muszę sprawdzić, czy gosposia przygotowała wszystko na wieczór. O szóstej chłopaki przychodzą na pokera.

      „Chłopaki” to rówieśnicy Geralda. Jonathan cieszył się, że ojciec utrzymuje kontakty towarzyskie. Razem z Mazie zachęcał go do jak najczęstszego wychodzenia z domu. Zimą starszego pana dopadała depresja, ale teraz było już dużo lepiej.

      – Załatwiłam sprawy, które mi zleciłeś – mówiła Lisette, gdy razem szli do jej gabinetu. – Jeśli to wszystko, widzimy się jutro rano w mieście.

      Jonathan wpatrywał się w nią przenikliwie. Miała w sobie wszystko, co cenił w kobietach. Była ładna, dowcipna, uważna. Seksowna w nienarzucający się sposób. Co nim w tej chwili kieruje? Chęć uratowania rodzinnej firmy czy libido?

      Zaraz się okaże.

      Musiał jakoś zacząć, choć nie wiedział, jak ona zareaguje.

      Ale cóż. Ona jest jedyną osobą spoza rodziny, której można zaufać. On musi więc tchnąć w nią wiarę, że da sobie radę na nowym stanowisku.

      A może ten kiełkujący mu w głowie plan wcale nie jest taki mądry?

      Lisette patrzyła na niego zaciekawiona.

      – Muszę z tobą porozmawiać – zaczął ostrożnie. – Ale nie tu. I nie chodzi o pracę, przynajmniej nie wyłącznie.

      – Nie rozumiem. – Była zdezorientowana. – Chcesz mnie zwolnić?

      – Skądże! Zwariowałaś? Jak mógłbym zwolnić najlepszego pracownika, jakiego kiedykolwiek miałem?

      – To o co chodzi?

      Jonathan z trudem przełknął ślinę.

      – Zgodzisz się zjeść ze mną kolację? Pojechalibyśmy gdzieś dalej, nie chcę, żeby ktoś nas widział. Sprawa jest dość delikatna. Nie chciałbym też, żebyś decyzję podjęła pod jakąkolwiek presją. Wiedz, że możesz odmówić.

      Lisette ze zdziwieniem pokręciła głową.

      – Jonathan, znam cię od dawna i chyba mogę zjeść z tobą kolację bez przyzwoitki. Chętnie wysłucham, co masz mi do powiedzenia. Domyślam się, że to coś ważnego.

      – Dzięki.

      – Mogę być tak ubrana? – spytała, omiatając wzrokiem swoją spódnice w kolorze khaki i bluzkę na ramiączkach.

      Powoli pokiwał głową.

      – Zamiast iść do restauracji, możemy urządzić sobie piknik w plenerze – stwierdził.

      Przynajmniej nikt nas nie podsłucha, pomyślał.

      – Mnie jest wszystko jedno – odparła. – Mam prowadzić? Bo ty jesteś po lekach.

      – Nie trzeba, dam radę.

      Szybko pożegnali się z Geraldem i wyszli z domu. Jonathan wrzucił do bagażnika SUV-a dwa leżaki. Dziwnie było jechać tak razem samochodem. Mowa ciała Lisette świadczyła, że dziewczyna nie czuje się pewnie.

      A jemu jakoś nigdy nie szły pogawędki o niczym.

      Po pół godzinie wjechali do rybackiej wioski i zaparkowali w pobliżu pomostu obok wiaty, gdzie posilali się miejscowi. Wzięli na wynos kosz krewetek, butlę lemoniady i pieszo udali się dalej.

      – Obstawiałabym, że jesteś raczej fanem piwa, a nie lemoniady – ironizowała Lisette.

      – Nie wolno popijać lekarstw alkoholem.

      – Przepraszam, zapomniałam. – Skrzywiła się lekko.

      Jonathan pamiętał, że niedaleko znajduje się niemal całkowicie wyludniona plaża. I nie pomylił się. Zresztą o tej porze dnia ludzie zazwyczaj wracali już do domów.

      Przypływ właśnie

Скачать книгу