Nostromo. Джозеф Конрад

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nostromo - Джозеф Конрад страница 7

Nostromo - Джозеф Конрад

Скачать книгу

target="_blank" rel="nofollow" href="#n41" type="note">41

      – Niedługo przebywał z nami. Nie ma tu cudzoziemców, żeby go chwalili – zawołała tragicznie signora Teresa. – Avanti! Oto wszystko, co go obchodzi. Byle być pierwszym, mniejsza o to gdzie, jak, być pierwszym wśród tych Anglików. Będą go pokazywali wszystkim: „Oto nasz Nostromo!” – Zaśmiała się złowieszczo. – Cóż to za imię? Co to znaczy Nostromo?42 Przybrał miano, które nie ma nic wspólnego z ich językiem.

      Tymczasem Giorgio spokojnymi ruchami otwierał drzwi. Fala światła trysnęła na signorę Teresę z dwojgiem przytulonych do niej dziewczątek. Wyglądała malowniczo w tej postawie szczytnego macierzyństwa. Za nią na olśniewająco białej ścianie blakły w słońcu jaskrawe barwy litografii przedstawiającej Garibaldiego.

      Stary Viola, stojąc koło drzwi, podniósł ramię w górę, jak gdyby zdawał sprawę ze swych śpiesznych, pierzchliwych myśli wizerunkowi dawnego swego wodza, zawieszonemu na ścianie. Nawet gdy gotował dla inżynierów, signori Inglesi43, jak ich nazywał (był słynnym kucharzem, chociaż kuchnię miał ciemną), pozostawał, jak zawsze, pod okiem tego wielkiego człowieka, który wiódł go do chlubnych bojów hen, pod mury Gaety44, gdzie tyrania byłaby sczezła raz na zawsze, gdyby nie przeklęty, piemoncki pomiot królów i ministrów. Kiedy czasem przypaliło się coś na patelni podczas jakiejś misternej czynności z krajaną cebulą i kiedy starzec wybiegał na korytarz, klnąc i kaszląc w obłoku gryzącego dymu, wówczas rozlegało się niejednokrotnie nazwisko Cavoura45 – tego arcykrętacza, zaprzedanego królom i tyranom – obok wymyślań na chińskie dziewczęta, na zawód kucharski w ogóle i na ten podły kraj, do którego zagnała go miłość wolności, zadławionej przez zdrajcę.

      Tymczasem signora Teresa, cała w czerni, wychodziła innymi drzwiami i stąpała przed siebie, okazała i stroskana, pochylając głowę o subtelnych rysach czarnobrewki, rozkładając ramiona i zawodząc posępnie:

      – Giorgio! Co to za narwaniec! Misericordia divina!46 I to w takim słońcu! Jeszcze się rozchoruje.

      Kury pierzchały jej spod nóg we wszystkich kierunkach ogromnymi podskokami. Gdyby akurat byli tam inżynierowie z linii kolejowej przecinającej Sulaco, to na pewno ukazałaby się jakaś młoda angielska twarz z sali bilardowej, która znajdowała się na jednym krańcu domu. Na drugim końcu, w kawiarni, Mulat Luis dokładał starań, żeby go nie dostrzeżono. Dziewczęta indiańskie, których włosy miały wygląd rozwianych, czarnych końskich grzyw, przyodziane tylko w koszulki i krótkie spódniczki, wodziły ospałym wzrokiem spod grzywek przyciętych równo nad czołem. Przenikliwe wyziewy tłuszczu ustały; dym wzbijał się w słoneczne przestworza; mocny zapach smażonej cebuli zawisł w sennym skwarze spowijającym domostwo. Oko gubiło się na niezmierzonej, pokrytej trawą płaszczyźnie rozpościerającej się ku zachodowi, jak gdyby równina pomiędzy Sierrą, wznoszącą się nad Sulaco, a skrajem wybrzeża, widniejącym od strony Esmeraldy, była tak wielka jak pół świata.

      Signora Teresa po chwili znaczącego milczenia odezwała się z wymówką:

      – Ej, Giorgio, pozostaw ty Cavoura w spokoju i pomyśl, że zaprzepaściliśmy się w tym kraju z dwojgiem dzieci, ponieważ nie możesz pogodzić się z rządami królewskimi.

      Patrząc na niego, podnosiła chwilami śpiesznie rękę ku sercu, lekkie drżenie pojawiało się na wdzięcznych ustach i marszczyły się proste, czarne brwi, jak gdyby mgnienie cierpkiej męki czy cierpkiej myśli przebiegało po jej regularnych, pięknych rysach.

      Była to męka; zdołała jednak powściągnąć drżenie ust. Pojawiło się ono u niej po raz pierwszy w parę lat po wyjeździe z Włoch, kiedy wyemigrowali do Ameryki i osiedlili się ostatecznie w Sulaco. Tułali się przedtem po różnych miastach, próbowali zakładać sklepiki, a raz chwycili się nawet rybołówstwa – było to w Maldonaldo – bowiem Giorgio, podobnie jak wielki Garibaldi, był niegdyś marynarzem.

      Niekiedy niecierpliwiła ją ta męka. Trawiła ją całymi latami, weszła w skład krajobrazu, utworzonego z migotania portu i okalających go lesistych zboczy. Nawet blask słoneczny był ciężki i posępny – ciężki od męki – niepodobny do słońca jej lat dziewczęcych, kiedy Giorgio, który był podówczas w średnim wieku, poprzysiągł jej statecznie i namiętnie miłość na wybrzeżach zatoki w Spezzii.

      – Wracaj zaraz do domu, Giorgio! – rzekła rozkazująco. – Mogliby sobie ludzie pomyśleć, że nie masz litości nade mną. Pamiętaj, że mamy w domu czterech signori Inglesi.

      – Va bene, va bene47 – zamamrotał Giorgio.

      Usłuchał. Niechaj signori Inglesi przychodzą upominać się o obiad. On należał kiedyś do tego nieśmiertelnego i niezwyciężonego zastępu wyzwolicieli, przed którym najemnicy tyranii pierzchali niby plewa przed huraganem, un uragano terribile48. Co prawda, nie był wtedy żonaty i nie miał dzieci, a tyrania nie zdążyła jeszcze podnieść na nowo głowy wśród zdrajców, którzy uwięzili Garibaldiego49, jego bohatera.

      Dom miał troje drzwi od frontu. Po południu Garibaldino zwykł był stawać na którymś z swych progów; widywano biel jego gęstej czupryny; ramiona miał założone, nogi skrzyżowane, lwią głowę opartą o futrynę, a wzrok utkwiony w lesiste upłazy, staczające się od podnóży śnieżnego tumu50 Higueroty. Od domu padał czarny, długi prostokąt cienia, roztaczający się z wolna na nikłe koleiny, wyżłobione przez zaprzęgnięte w woły wozy. Poprzez otwory, wyrąbane w zaroślach oleandrowych, bocznica kolejowa, położona tymczasowo na poziomie równiny, wiła się ku portowi połyskliwą krzywizną swych równoległych wstęg, przebiegających o jakieś sześćdziesiąt jardów od narożnika domu. Wieczorem pociągi pustych, płaskich wagonów kolejowych okrążały ciemnozielone gaje Sulaco; toczyły się po równinie, kołysząc się z lekka i wyrzucając białe kłęby pary, mijały Casa Viola i podążały dalej do bocznicy kolejowej w pobliżu portu. Maszyniści włoscy pozdrawiali Georgia z platform skinieniem ręki, natomiast palacze murzyńscy siedzieli niedbale na tendrach, patrząc wprost przed siebie, a ronda ich wielkich kapeluszy trzepotały na wietrze. Giorgio odwzajemniał się lekkim kiwnięciem głowy, lecz nie rozplatał skrzyżowanych ramion.

      Owego pamiętnego dnia rozruchów ramiona jego nie spoczywały na piersiach. Dzierżył w dłoni lufę strzelby opartej na progu. Nie spojrzał nawet na biały tum Higueroty, której chłodna czystość zdawała się unikać zetknięcia z rozpaloną ziemią. Rozglądał się z ciekawością po równinie. Długie pasma oparów słaniały się tu i ówdzie. Na niepokalanym niebie widniało słońce, jasne i olśniewające. Gromadki ludzi biegły pośpiesznie, inne stały w miejscu; łoskot broni palnej docierał rozedrgany do jego uszu przez pałające, ciche powietrza. Niektóre postacie piechurów uciekały rozpaczliwie. Jeźdźcy uderzali na siebie, kłębili się i rozpierzchali w okamgnieniu. Giorgio widział, jak ktoś upadł; jeździec i koń zniknęli, niby pochłonięci przez jakąś czeluść, a mgnienia tej burzliwej sceny były jakby szczegółami zapamiętałego turnieju, który odbywał się na równinie między karłami pieszymi i konnymi, dobywającymi ze swych wątłych krtani wrzaskliwych głosów u podnóża góry, wyglądającej niby olbrzymie wcielenie milczenia. Giorgio nigdy dotąd nie widział na tym spłachciu równiny takiego

Скачать книгу


<p>42</p>

Co to znaczy Nostromo? – po włosku nostromo oznacza bosmana, a chociaż pochodzi od katalońskiego nostramo, nostre amo: nasz pan, to przypomina wł. nostro uomo: nasz człowiek. [przypis edytorski]

<p>43</p>

signori Inglesi (wł.) – panowie Anglicy. [przypis edytorski]

<p>44</p>

Gaeta, gdzie tyrania byłaby sczezła raz na zawsze, gdyby nie przeklęty, piemoncki pomiot… – Gaeta to niewielkie portowe miasto we Włoszech; w XIX w. było silnie umocnioną twierdzą, ostatnią placówką Franciszka II, władcy Królestwa Obojga Sycylii, broniącą się przeciwko wojskom Królestwa Piemontu i Sardynii walczącym o zjednoczenie Włoch. Oblężenie (XI 1860 – II 1861) zakończyło się kapitulacją twierdzy, przy czym Franciszkowi II i jego żonie pozwolono udać się na wygnanie do Rzymu, gdzie zostali gośćmi papieża. [przypis edytorski]

<p>45</p>

Cavour, Camillo Benso di (1810–1861) – włoski polityk, premier królestwa Piemontu i Sardynii, pierwszy premier królestwa Włoch, przyczynił się do zjednoczenia Włoch. Podczas oblężenia Gaety prowadził rokowania i ustalał warunki kapitulacji. [przypis edytorski]

<p>46</p>

Misericordia divina! (wł.) – Boże miłosierny! [przypis edytorski]

<p>47</p>

Va bene, va bene (wł.) – dobrze, dobrze. [przypis edytorski]

<p>48</p>

un uragano terribile (wł.) – straszliwy huragan. [przypis edytorski]

<p>49</p>

zdrajców, co uwięzili Garibaldiego – w 1862 Garibaldi wyruszył z 2000 ochotników na Rzym, żeby zdobyć jedyny, prócz Wenecji, region, którego brakowało do zjednoczenia całości Włoch. Król Włoch, Wiktor Emanuel II, obawiając się politycznych konsekwencji starcia z garnizonem francuskim strzegącym Państwa Papieskiego, zakazał podobnych działań: pod Aspromonte drogę oddziałowi Garibaldiego zastąpiła dywizja wojsk rządowych. Rannego podczas strzelaniny Garibaldiego przetransportowano do twierdzy, gdzie leczył się, pozostając pod strażą jako więzień. [przypis edytorski]

<p>50</p>

tum – średniowieczna katedra. [przypis edytorski]