Płomienie. Stanisław Brzozowski

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Płomienie - Stanisław Brzozowski страница 29

Płomienie - Stanisław Brzozowski

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Ale Żemczużnikow podszedł już do okna.

      – Słuchaj, Jaszka – rzekł. – Czy ty wiesz, co z tego będzie, gdybyśmy nawet przed Zimowy Pałac222 poszli wołać: oddaj go nam!

      – To i co – rzekł Jaszka. – Zabiliby, niechby zabili.

      – Bardzo mądrze, powiedziałby Czernyszewski. Bardzo, bardzo sprytnie to pomyślałeś: zabiliście mojego przyjaciela, to i mnie zabijcie. Nieprawdaż.

      – Ale milczeć, kiedy twojego przyjaciela, nie przyjaciela, ale świętego, mędrca, zabiją – to hańba.

      – Tak, pozwalać na to, co zrobiono z Czernyszewskim, co zrobiono z Michajłowem223, z dziesiątkami tysięcy Polaków, to hańba – odpowiedział Żemczużnikow.

      – My tu sobie filozofujemy, rozprawiamy, a naokoło krew płynie. Człowieka nieustannie mordują – unosił się Jaszka. I stuknąwszy pięścią w stół, krzyknął: – Nie zniosę dłużej, nie mogę.

      W pokoiku milczano.

      Gromadka nasza ujrzała w myśli prawdziwe swoje położenie, spotkała się twarz w twarz z potworem dziejów rosyjskich.

      I od razu uwydatniła się czarna rysa.

      Orłow, prawnik z zawodu, chemik z upodobania, zaczął mówić swoim spokojnym, mądrym głosem. „Nie mówi – perły wyszywa” – określała jego dykcję Waria.

      – Ja myślę – prawił – że to, o czym mówi Jaszka, jest nam wszystkim znane. Wszyscy przemyśleliśmy już to. Człowiek nowoczesny nie powinien się łudzić. Życie cywilizowanych społeczeństw jest taką samą walką, jak i życie zwierząt. I nie przekonamy ludzi, że się nie powinni pożerać. Idzie po prostu o to, aby to zrozumieć i aby w tej walce zwyciężyć. Ludzie rozumni powinni dbać o to, aby nie być pożartymi przez zwierzęta. Bo lew, który zje Arystotelesa224, nie jest mędrszy od lwa, który zje cielę. Niechaj więc lew żywi się już lepiej cielęciną. A Arystoteles niechaj sam siebie uchroni i myśli, aby albo wytępić lwy, albo też je oduczyć od zjadania nawet cielęciny.

      – Innymi słowami? – rzekła Waria, zaciskając usta. – Co? Zamknąć uszy i oczy, a w razie potrzeby pochwalić lwa i życzyć mu dobrego apetytu?

      Orłow też pobladł i rzekł:

      – Ja także czczę wysoko Czernyszewskiego, ale my, którzy rozumiemy jego myśl, powinniśmy dlatego właśnie starać się przeżyć, zyskać stanowiska i wpływy.

      – I kiedy zostaniesz już oberprokuratorem Świętego Synodu225, każesz mojemu ojcu, aby zamiast Czetji Mineji226 i psałterza czytał stadku Czto diełat'227. Jemu to istotnie żadnej różnicy nie zrobi, zwłaszcza po śniadaniu – roześmiał się Jaszka.

      Ale od tego czasu Orłow rzadko już pojawiał się u nas i rozmowa w jego obecności szła opieszalej. Tymczasem zapanował nad wszystkimi innymi tematami ten jeden – Czernyszewski. I w końcu wszystkie nasze myśli i gawędy przybrały całkiem określony kierunek: oswobodzić Czernyszewskiego.

      2

      Mało znałem tego pisarza.

      Teraz długie godziny opowiadał mi o nim Brenneisen.

      – To wszystko, co on napisał, jest niczym w porównaniu z nim samym. On wszystko wiedział, co go spotka, wszystko rozumiał. Pojmował, że się za nim nikt nie ujmie. Pojmował, że gubi sam siebie każdym wierszem, jaki pisze. I pisał. Nie było w nim żadnej pozy. On nie stawał na żadnym piedestale, na żadnych szczudłach, nie mówił, że jest bohaterstwem myśleć w kraju niewoli i milczenia, tylko to bohaterstwo wykonywał.

      I czytał mi ustępy z listów bez adresu, pisanych przez Czernyszewskiego, właściwie pod adresem Aleksandra II228.

      „Szanowny Panie! – pisał on do cesarza Wszechrosji – jest Pan z nas niezadowolony. To nie ma wielkiego znaczenia. Ważniejsze jest to, co myśli o nas szara, milionowa masa. Pana ona zna z imienia, chociaż postępowania pańskiego nie rozumie i nie jest w stanie go rozumieć… O mnie, o nas, to jest o ludziach takich, jak ja, nie wie ona nic”.

      Gdym tego słuchał, przypominały mi się opowiadania ojca o Wielopolskim229 w Petersburgu.

      Ojciec mój miał dla margrabiego szczególniejsze uczucie gorzkiego żalu, połączonego z uwielbieniem, którego się mógł się pozbyć.

      Rysował mi go dumnym, nieprzystępnym wśród pełzającego petersburskiego dworactwa.

      Car nie miał naokoło siebie człowieka, nikt nie śmiał być człowiekiem wobec niego, myśleć, kiedy on mówił.

      W Wielopolskim po raz pierwszy spotkał może Aleksander II człowieka, który go się nie bał.

      Naokoło wszyscy mówili carowi: będzie to, co zechcesz.

      A on nie chciał mocno niczego. Raczej się bał. Więc czuł, że grunt się pod nim chwieje, że opiera się tylko na bezmiarze tchórzostwa i słabości.

      Nazbyt gardził bezwiednie wszystkimi, aby mógł na kogokolwiek bądź liczyć. Liczyć na niewolników niepodobna. Więc właściwie był sam. A gdy samego siebie w sobie szukał, nie znajdował nic: pustkę i strach, nudę i jałowość.

      Miał odwagę fizyczną i sam na sam chodził na niedźwiedzia, ale nie miał wewnętrznego męstwa. Nie wiedział, kim jest i dokąd idzie. I gdy zaczynał rozmyślać, odurzała go mgła myśli ciężkich i niejasnych, dusznych jak zapach ładanu230.

      Kiedy w sali obrad korona polska z trzaskiem padła na posadzkę, Aleksander II widział w tym prognostyk231, a Mikołaj kazałby ochłostać lokaja, do którego należało pilnować porządku w sali.

      Mikołaj czuł się bogiem, a lud uważał za bydło. Czuł się oficerem, który po śmierci pójdzie zdać Przedwiecznemu raport, że wszystko w porządku. Gdy los pomieszał mu szyki, otruł się232, tak jakby to uczynił urzędnik po sprzeniewierzeniu pieniędzy skarbowych.

      W Aleksandrze II nie było stanowczości.

      On czasami marzył jak dobry pan, który robotnikom urządza dożynki.

      Ale pragnął, aby rzeczywistość była zależna od jego kaprysu – jak marzenie.

      On pragnął myśli w swym kraju, ale chciał, aby myśl ta sławiła go dobrowolnie, bez zastrzeżeń.

      Dla Aleksandra II człowiek jak Czernyszewski, człowiek nieubłaganej myśli – musiał być wrogiem.

      Samo istnienie jego było niebezpieczeństwem.

      Zacząłem

Скачать книгу


<p>222</p>

Zimowy Pałac – petersburska rezydencja carów, zbudowana przez Piotra I. [przypis edytorski]

<p>223</p>

Michajłow, Michaił Łarionowicz (1829–1865) – rosyjski pisarz, tłumacz, publicysta; w 1861 zesłany na Syberię. [przypis edytorski]

<p>224</p>

Arystoteles (384–322 p.n.e.) – grecki filozof i przyrodoznawca, najwszechstronniejszy z uczonych staroż., osobisty nauczyciel Aleksandra Wielkiego. [przypis edytorski]

<p>225</p>

Święty Synod, właśc. Świątobliwy Synod Rządzący – kolegialna instytucja zwierzchnia Kościoła prawosławnego w Rosji, istniejąca w czasach Imperium Rosyjskiego zamiast urzędu patriarchy, mająca na celu uzależnienie władz kościelnych od władzy państwowej; z ramienia cara funkcję kontrolną nad Synodem sprawował urzędnik bez święceń, w randze oberprokuratora. [przypis edytorski]

<p>226</p>

Czetji Mineje (scs.) – prawosławne zbiory żywotów świętych, hymnów, modlitw i kanonów, ułożone na każdy dzień kalendarza liturgicznego, przeznaczone do domowej lektury. [przypis edytorski]

<p>227</p>

Czto diełat' (ros.) – pol.: Co robić, tytuł książki N. Czernyszewskiego. [przypis edytorski]

<p>228</p>

Aleksander II Romanow (1818–1881) – cesarz rosyjski; twórca wielu liberalnych reform, m.in. uwłaszczenia chłopów w Rosji i Królestwie Polskim; zginął w zamachu bombowym. [przypis edytorski]

<p>229</p>

Wielopolski, Aleksander, margrabia Gonzaga-Myszkowski (1803–1877) – polski polityk konserwatywny, ziemianin, zwolennik ugody i współpracy z Rosją; podczas powstania listopadowego związany z A. Czartoryskim; w 1861 mianowany dyrektorem Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego; pokłócony z tymczasowym wojskowym namiestnikiem Królestwa Polskiego, złożył dymisję i wyjechał do Petersburga, gdzie zyskał przychylność dworu i wrócił w czerwcu 1862 jako naczelnik rządu cywilnego Królestwa Polskiego; inicjator nadzwyczajnego poboru do wojska (tzw. branki) w styczniu 1863, w celu pozbycia się z kraju radykalnej młodzieży, co stało się bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania styczniowego. [przypis edytorski]

<p>230</p>

ładan a. ladanum (labdanum) – żywica o balsamicznym zapachu otrzymywana z niektórych gatunków roślin należących do rodzaju czystek (Cistus), znana od starożytności, używana jako kadzidło. [przypis edytorski]

<p>231</p>

prognostyk – znak, zapowiedź; przepowiednia. [przypis edytorski]

<p>232</p>

Gdy los pomieszał mu szyki, otruł się – zgodnie z oficjalną wersją chory na grypę Mikołaj I dodatkowo przeziębił się i zmarł na zapalenie płuc, choć od razu zaczęły krążyć pogłoski, że popełnił samobójstwo, zapewne z powodu fatalnego przebiegu wojny krymskiej. [przypis edytorski]