Uparty chłopiec. Janusz Korczak
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Uparty chłopiec - Janusz Korczak страница 2
Tak zapisano w urzędowym papierze.
Urodził się mały chłopiec, a ojciec nie wie, że dziecko będzie uczone; i matka nie wie, że to będzie wielki i sławny uczony, który powie światu całemu nowe prawdy, jakich nikt przed nim nie znał.
Urodził się mały Francuz, któremu kłaniać się będą królowie.
Rośnie Ludwik. Już mówi, już chodzi. Już czyta. Już bawi się z chłopakami i kąpie się w rzece.
Ma dobrego kolegę – Julka.
Jest powolny, cierpliwy. Słucha uważnie, bo chce dobrze rozumieć.
Gdy nie rozumie, pyta się i prosi, żeby mu wytłumaczyć.
Uparty jest. Jeżeli mu się nie uda, robi to samo drugi raz i trzeci, i czwarty raz, i piąty. Nie chwali się, że już wie, może i umie.
Dobry jest. Rozgniewał się, kiedy chłopcy zabili skowronka.
Lubi rysować i malować. Stara się, dużo razy poprawia.
Mówią ludzie:
– Będzie malarzem.
Zrobił Ludwik obraz matki, jak idzie na targ. Taki obraz nazywa się portret.
Gdy mu się podoba jakiś człowiek, bierze ołówek i farby – rysuje, maluje. Gdy kogoś lubi, chce mieć jego portret.
Teraz ludzie fotografują, ale to było dawno, kiedy nie znano fotografii9.
Ojciec jego też lubił rysować.
Takie są portrety, które malował Ludwik:
Sąsiad, bednarz, staruszek Gaidot (po polsku mówi się Gedo).
Cała rodzina Roch (Rosz): pan Roch, jego syn i dwie córki – Zofia i Lidia.
Młoda pani w białej sukni. Portret zakonnicy staruszki. Obraz dziecka.
Mówili ludzie:
– Będzie malarzem.
Bo pan rejent prosił go o portret, i nawet pan burmistrz.
Nauczycielem rysunków w jego szkole był pan Pointurier (Puętirie).
4
Dobrym kolegą Ludwika był Julek.
Kolega pomaga. Poradzi dobrze, nauczy; można z nim rozmawiać wesoło i poważnie.
Trudno wybrać dobrego kolegę, bo i on szuka i długo wybiera.
Chce być sam, jeżeli nie natrafił na takiego, który mu się podoba.
Sam może się bawić, czytać, rysować, rodzicom pomagać albo bawić się w domu z bratem i siostrą.
Ludwik ma dwie siostry, nie ma brata.
Ważne to, bardzo ważne, jakich ma chłopiec kolegów; i ważne, jakich ma ojciec kolegów.
Ktoś powie: życzliwy sąsiad. Ktoś inny powie: miły gość. Jeszcze inny: przyjaciel. Albo: znajomy, dobry znajomy. Albo: towarzysz młodych lat, towarzysz lat dziecinnych.
Trzech takich dobrych znajomych miał ojciec Ludwika. Przychodzili często do ubogiego domu garbarza.
Pierwszym był pan Dumont (mówi się Dimą), dawny lekarz wojskowy.
Przychodził pogwarzyć o Napoleonie. Rozmawiają o wojnie, o bitwach, o krajach, w których byli.
A młody Ludwik słucha i rysuje.
Mówi doktor o ranach, które nie goją się. Co robić? Mała rana, a człowiek umiera.
Chce doktor wyleczyć chorego, ale nie może.
Są uczone książki, ale i w nich nie znajdzie się rada.
Tak mówi lekarz. Tak się żali.
Ludwik rysuje i słucha uważnie.
Drugim znajomym ojca był pan Mairet (Mere). Ten lubił czytać, zawsze miał książkę w kieszeni.
Opowiada o Francji, o całej wielkiej Francji, o bohaterstwie małego kawałka ziemi francuskiej, gdzie urodził się i on, i ojciec Ludwika, i Ludwik Pasteur.
– My jesteśmy zawsze gotowi, zawsze wierni. Kiedy trzeba, to walczymy szablą, kiedy trzeba – to pracą.
Mały jest ten zakątek ziemi francuskiej, ale szanowany.
Ludwik słucha i rysuje.
Ojciec słucha, sam czasem coś powie, chociaż nie lubi dużo mówić.
Trzecim dobrym znajomym ojca był pan Romanet (czyta się Romane).
Ten był najważniejszy.
Pan Romanet powiedział pierwszy, że młody Ludwik powinien się uczyć.
On pierwszy powiedział:
– Wiem, że twój Ludwik niełatwo uczy się w szkole. Są tacy, którzy lepiej się uczą. Ale Ludwik jest uparty w pracy. On dogoni, przegoni kolegów. Jest cierpliwy, chce umieć i wiedzieć. Trzeba go uczyć, bo szkoda chłopaka.
Pan Romanet wiedział. Mówi się: przewidział. Pan Romanet zgadł.
5
Ważne jest to, jakiego kolegę ma chłopiec; ważne jest, jakiego nauczyciela ma w szkole.
Nauczycielem Ludwika w szkole był pan Renaud (mówi się Reno).
Ludwik jest teraz uczniem, a potem będzie sławnym uczonym. Będzie to dla szkoły radość i duma, i sława. Dla ojca, dla szkoły, dla miasta, dla nauczyciela.
Tak sobie uczył się Ludwik. Nie źle i nie dobrze.
Z historii i z geografii miał dostateczne.
Inne to były czasy. Inna była nauka. Książek było mało.
Nie było książek z obrazkami. Trudno było się uczyć. Trudno było pamiętać, bardzo trudno zrozumieć. Nauczyciel mało wykładał. Kazał czytać i pisać, a starszy chłopiec pilnował. Taki chłopak nazywał się „monitor”.
W bogatych szkołach było lepiej, ale Ludwik chodził do ubogiej szkoły powszechnej.
Nie poznał pan Renaud, jakiego ma ucznia w klasie, bo Ludwik był cichy i mało mówił.
Potem uczył go inny nauczyciel, pan Darlay (Darlej). Ten gniewał się nawet, gdy Ludwik pytał, bo dobrze nie rozumiał.
Trzeba umieć to, co jest
9