Zamiana. Beth O'leary
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zamiana - Beth O'leary страница 22
– Z tego, co wiem, prawie nigdy nie ma jej w domu, a kiedy jest, to ze swoim facetem. Tym z błyszczącymi włosami. On mi się nie podoba. Wygląda mi… – Macha ręką, potrącając wiszący nad jej głową łapacz snów, a on z kolei zahacza o srebrno-fioletowe wietrzne dzwonki, które cicho pobrzękują. – Wygląda mi na mięczaka.
Och, ta kobieta naprawdę mi się podoba.
Zagląda do mojej filiżanki. Pijemy czarną herbatę, liściastą; na dnie mojej filiżanki unosi się warstwa fusów.
– Chcesz, żebym ci powróżyła? – proponuje.
– Umiesz wróżyć z fusów?
– Byłam wróżką – informuje mnie Letitia. – Kiedyś siedziałam na Trafalgar Square i zajmowałam się chiromancją.
Niewykluczone, że to najbardziej interesująca kobieta, jaką w życiu poznałam. I pomyśleć, że tkwi tutaj dzień w dzień i nie ma do kogo otworzyć ust! Ciekawe, ilu jeszcze intrygujących ludzi chowa się w takich mieszkankach po całym mieście.
– Ależ cudownie! Bardzo proszę, zobacz, co tam widzisz. – Podsuwam jej filiżankę.
Przecząco macha dłonią.
– Weź do lewej ręki i zakręć co najmniej trzy razy – instruuje mnie.
Spełniam to polecenie, przyglądając się, jak fusy wirują w ostatnim łyku herbaty na dnie.
– W ten sposób?
– Tak, bardzo dobrze. – Sięga po filiżankę, a potem ostrożnie wylewa resztę płynu na spodek, tak by wewnątrz zostały same liście. Bardzo wolno obraca ją w lewo i w prawo, oddychając głęboko, pochłonięta studiowaniem fusów, a ja zdaję sobie sprawę, że wstrzymuję oddech.
Nie jestem pewna, czy wierzę w przepowiadanie przyszłości z filiżanki, ale cóż mogę o tym wiedzieć? Zastanawiam się przelotnie, co powiedziałby Wade – na pewno coś pogardliwego – ale zaraz odsuwam od siebie tę myśl. Guzik mnie obchodzi, co sądziłby o tym ten stary dureń.
– Hm… – odzywa się Letitia.
– Tak? – pytam z nadzieją.
Zaciska usta, częstuje mnie następnym „Hm”, po czym spogląda na mnie z pewną skruchą w oczach.
– Czyżbyś… niczego nie zobaczyła? – Próbuję zajrzeć do filiżanki.
– Och, wyraźnie coś widzę. – Letitia pociera sobie brodę. – To całkiem… czytelne.
Podsuwa mi filiżankę, obracając ją uszkiem w moją stronę.
Przyglądam się fusom. Zanim zdążyłam zobaczyć to, co ona, widzę, jak dygoczą ramiona Letitii; kiedy sama parskam śmiechem, ona już się zanosi, nie potrafi się opanować, w kącikach jej oczu błyszczą łzy, poplamiona sukienka trzęsie się z każdym paroksyzmem wesołości.
Liście herbaty wyglądają jak… genitalia. Męskie genitalia. Gdybym próbowała celowo ułożyć fusy w taki kształt, nie zrobiłabym tego lepiej.
– I cóż to może oznaczać? – pytam, gdy wreszcie odzyskuję oddech.
– Moim zdaniem to znaczy, że czeka cię coś dobrego – orzeka Letitia, ocierając oczy. – Bo jeżeli nie, to wniosek z tego, że fusy robią mnie w chuja.
Przysłaniam dłonią usta, zszokowana takim wyrażeniem, a potem znowu wybucham śmiechem. Nie czułam się tak dobrze od… właściwie nie pamiętam od kiedy.
– Zajrzysz jeszcze do mnie? – pyta Letitia.
Wyciągam do niej rękę przez stół, starając się nie potrącić żadnego wazonika.
– Będę wpadać tak często, jak zechcesz. – Wskazuję na filiżankę. – Przypuszczam, że będziesz chciała się dowiedzieć, co wyjdzie z tej małej wróżby.
– Nie ma w niej nic małego – mówi i znowu zaczynamy się skręcać ze śmiechu.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.