Wypalenie. Emily Nagoski
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Wypalenie - Emily Nagoski страница 9
– Okej – odparła Sophie z pewnym entuzjazmem.
– Tylko musisz wyobrażać to sobie naprawdę mocno, to najważniejsze. Powinnaś zauważyć reakcje ciała, szybsze bicie serca, zaciskanie pięści, dopóki nie poczujesz satysfakcji ze…
– Zwycięstwa – dopowiedziała Sophie. – Załapałam.
Rzeczywiście. Zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Czasami podczas wykonywania ćwiczenia zalewały ją niewytłumaczalne fale frustracji i gniewu. Zdarzało jej się nawet płakać. Czasem zdawało jej się, że ciało przejmuje kontrolę, trzęsie się i rzuca, jakby coś ją opętało.
Napisała o tym do Emily.
„To całkowicie normalne” – uspokoiła ją Emily. „To rozpakowywanie bagażu. Wszystkie niedokończone cykle reakcji stresowej, które się w tobie nagromadziły, wreszcie odpuszczają. Zaufaj swojemu ciału”.
Istnieje tak wiele sposobów przejścia do końca cyklu reakcji stresowej, że nie sposób ich tu wszystkich wymienić. Aktywność fizyczna, czułość, śmiech, ekspresja twórcza, a nawet oddychanie – wszystkie te strategie mają jednak pewien element wspólny: trzeba coś zrobić.
Wiemy za to, co na pewno nie działa: wmawianie sobie, że teraz już wszystko jest w porządku. Domknięcie cyklu nie jest decyzją intelektualną, to kwestia przestawienia psychiki. Tak jak nie można nakazać sercu, żeby biło, albo układowi pokarmowemu, żeby trawił, tak i tego cyklu nie można zakończyć racjonalnym wyborem. Musisz dać organizmowi to, czego potrzebuje, i pozwolić mu zrobić swoje w takim czasie, jaki jest mu niezbędny.
Skąd wiedzieć, że przeszłaś cykl do końca?
To tak jak wiesz, że jesteś pełna po posiłku albo że miałaś orgazm. Ciało ci to mówi, choć niektórym łatwiej to rozpoznać niż innym. Możesz doświadczyć zmiany nastroju czy stanu psychicznego, spadku napięcia. Oddychasz głębiej, ustaje gonitwa myśli.
Dla niektórych to tak oczywiste jak świadomość, że oddychają. Dotyczy to na przykład Emily. Na długo zanim poznała fakty naukowe, wiedziała, że kiedy czuła stres, napięcie i ogólną beznadzieję, wystarczyło jej się przebiec albo przejechać na rowerze, żeby poczuć się lepiej. Nawet w takie dni, kiedy ze zwieszoną głową myślała: „Ble, nic mi się nie chce”, wiedziała, że na końcu przebieżki czy przejażdżki czeka na nią spokój. Kiedyś rozpłakała się na szczycie pagórka wśród pól południowo-wschodniej Pensylwanii, dysząc ciężko i zachwycając się zapachem krów oraz światłem słońca odbijającym się od drogi, przy akompaniamencie zgrzytu przerzutek rowerowych. Od zawsze potrafiła instynktownie wyczuć tę zmianę w organizmie.
Jakie to uczucie?
To jak zmiana biegu – łańcuch przeskakuje na mniejszą zębatkę i nagle koła kręcą się swobodniej. To odprężenie mięśni i pogłębienie oddechu.
Im regularniej Emily ćwiczy, tym łatwiej jej osiągnąć ten stan. Jeśli pozwala stresowi kumulować się przez długie dni czy tygodnie, jedna sesja ćwiczeń nie wystarczy. Po biegu poczuje się lepiej, ale nie będzie spełnienia. Jeśli długo kumulowałaś w sobie niedokończone cykle reakcji stresowej, też możesz tego doświadczyć. Kiedy zaczniesz wdrażać w życie strategie domknięcia cyklu, na początku poczujesz tylko częściową ulgę, niekoniecznie całkowity relaks. Nie ma w tym nic nieprawidłowego.
Są jednak osoby, którym nie jest tak łatwo wyczuć dotarcie do końca cyklu. Amelia po raz pierwszy zdała sobie z tego sprawę podczas wizyty u terapeuty, do którego udała się z powodu odczuwanego niepokoju. Terapeuta poprosił, żeby opisała objawy tego niepokoju, więc Amelia rozgadała się na dobre cztery minuty, opowiadając o napięciu w barkach, uczuciu gorąca na karku, gęsiej skórce na rękach, po czym urwała, żeby nabrać oddechu.
– A jak czuje się pani teraz? – zapytał terapeuta.
– Hm. Sama nie wiem. Już nie czuję tych objawów. Wydaje mi się, że po prostu… się skończyły?
– Zgadza się. Tak to właśnie działa. Skoro niepokój ma początek, to może się też skończyć.
– Tak po prostu się kończy?
– Tak. Jeśli na to pozwolimy.
Zapytałyśmy grupę terapeutów i terapeutek, skąd wiedzą, kiedy udało im się przejść cykl do końca. Jedna terapeutka mówiła nie o sobie, ale o swojej małej córeczce. Kiedy córka przychodziła do niej zapłakana, ona przytulała ją, jak to matka, i obserwowała jej twarz. Napięte mięśnie w całym ciele stopniowo się rozluźniały, dziewczynka wzdychała głęboko, a potem mogła już rozmawiać o tym, co wprawiło ją w taki stan. Westchnienie sygnalizowało, że organizm się przestawił[17].
Nie martw się, jeśli nie jesteś pewna, czy potrafisz rozpoznać, kiedy przeszłaś cykl do końca. Zwłaszcza jeśli przez wiele lat – może nawet przez całe życie – dusiłaś w sobie smutki i gniew, prawdopodobnie nosisz w sobie całą masę skumulowanych cyklów reakcji stresowej, które czekają na swoją kolej, więc nadrobienie zaległości może trochę potrwać. Musisz tylko uświadomić sobie, że czujesz się choć trochę lepiej niż wcześniej. Możesz zauważyć, że coś się w twoim ciele zmieniło, przesunęło w kierunku spokoju.
„Wcześniej oceniałam swój poziom stresu na osiem w skali do dziesięciu, ale teraz to już tylko cztery”. Jeśli możesz tak powiedzieć, to świetny wynik.
Metoda działania jest bardzo prosta.
Przede wszystkim sprawdź, co działa. Wygodnie byłoby, gdybyśmy mogły po prostu ci powiedzieć, która strategia będzie dla ciebie najlepsza, ale pewnie sama się przekonasz, że niektóre z nich sprawdzają się lepiej lub gorzej w zależności od dnia. Najskuteczniejsza strategia może okazać się niepraktyczna na co dzień, więc trzeba mieć w zanadrzu strategie awaryjne. Na pewno już przyszło ci do głowy przynajmniej kilka, które mogą ci pasować, ale poeksperymentuj, a potem rozplanuj je sobie na każdy dzień. Wpisz do kalendarza. Pół godziny tego, co sprawdza się u ciebie najlepiej: ćwiczeń, medytacji, twórczości, czułości lub czegoś podobnego. Ponieważ codziennie doświadczasz stresu, musisz też codziennie przechodzić cykl do końca. Zrób z tego priorytet, jakby zależało od tego twoje życie. W gruncie rzeczy tak jest.
Pamiętaj, że Emily już od wczesnej młodości instynktownie rozumiała dopełnianie cyklu reakcji stresowej, podczas gdy Amelia, identyczna pod względem genetycznym i wychowana w tym samym domu, zaczęła pojmować to zjawisko dopiero po wielu latach terapii, dwóch pobytach w szpitalu z powodu stanu zapalnego wywołanego stresem, szkoleniom z medytacji i wyraźnym instrukcjom od siostry, edukatorki zdrowotnej. Wiemy więc, że każdy jest inny. Dzięki praktyce zaczniesz jednak zauważać, jak twoje ciało odczuwa różne poziomy stresu, i sama się zorientujesz, w które dni potrzebujesz mniej lub bardziej intensywnych zabiegów, żeby przejść cykl reakcji stresowej do końca.
Dla wielu osób najtrudniejszym aspektem domykania cyklu jest fakt, że niemal zawsze wymaga