Racer. Katy Evans
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Racer - Katy Evans страница 19
Wieczorem po zaliczonym teście moi bracia zostają, by pracować nad bolidem, tata udaje się do swojego pokoju, aby odpocząć, a ja wałęsam się z Racerem na dole, prezentując mu atrakcje hotelu.
Gdy wychodzę na zewnątrz, żeby pokazać mu basen – zbliża się północ, więc nikogo już tam nie ma – widzę, że cała jego twarz rozjaśnia się w wyrazie bezecnego zainteresowania.
– Chętnie zanurzyłbym się w tej zajebiście błękitnej wodzie – mruczy.
W kombinezonie rajdowym wygląda jak prawdziwy facet, ale w dżinsach i granatowej koszulce, z włosami w typowym dla niego kontrolowanym nieładzie również prezentuje się bardzo surowo i męsko. A kiedy jego spojrzenie spotyka się z moim, żołądek zaciska mi się w supeł.
– Chętnie zanurzyłbym się w tej zajebiście błękitnej wodzie z tobą, Lano.
Jego wzrok skupia się na mojej twarzy, a potem powoli wędruje po moim ciele, aż w końcu zatrzymuje się na kremowej skórze odsłoniętego przez kusy top brzucha. Muszę zaczerpnąć głęboko powietrza.
Muszę walczyć z wszechogarniającą potrzebą przysunięcia się do niego.
Uśmiecha się i w jego policzku pojawia się dołeczek, a ja odrobinę nerwowo obciągam top.
Podchodzi do mnie, podnosi swoją koszulkę i zanim zdążę się zorientować, stoi przede mną nagi od pasa w górę, z torsem jak pieprzony bóg. Z torsem jak pieprzony bóg i ręką na suwaku spodni.
– Co robisz?
Podnosi głowę.
– A jak myślisz?
– Rozbierasz się.
– Tak robi człowiek, który chce się ochłodzić. – Zaczyna rozpinać suwak.
– Ja idę do środka – oznajmiam i odwracam się pospiesznie, żeby odejść.
Jego silna ręka łapie mnie za łokieć i zawraca.
– Ochłódź się ze mną – proponuje.
Potem ujmuje mnie za brodę i patrzy na mnie tymi niebieskimi oczami, które zaglądają prosto w moją duszę. Nie potrafię nad sobą zapanować i w środku cała drżę.
– Aż tak bardzo się nie zgrzałam – stwierdzam.
– Daj spokój, przecież jesteś naprawdę gorącą dziewczyną – mruczy szatańsko zmysłowym głosem, a w jego oczach pojawia się szelmowski błysk. – Ale jesteś też bardzo spięta, Lano. – Cmoka cicho, patrząc roziskrzonym wzrokiem.
Ściągam z siebie dżinsy, po czym łapię za koszulkę i słowa „odwróć się” jakoś utykają mi w gardle.
A on po prostu stoi i patrzy. Nie jak zboczeniec, tylko jak… facet. Wielki, ciemnowłosy, seksowny młody mężczyzna.
Z poczuciem beztroski ściągam koszulkę przez głowę, on zaś uważnie przesuwa spojrzeniem po moim rozebranym do bielizny ciele.
Wkurza mnie, że moje sutki niemal natychmiast reagują. Zaciskam usta i w samych majtkach oraz staniku kroczę w stronę basenu świadoma każdego ruchu mojego cholernego tyłka. Pod koniec przyspieszam, podskakuję, obejmuję podwinięte nogi rękoma i wpadam do wody jak piłka.
Kiedy wynurzam się na powierzchnię, widzę, jak Racer w idealnej, wręcz olimpijskiej pozycji przecina wodę i wypływa kilka metrów dalej z mokrymi włosami, które odgarnia do tyłu ręką, patrząc na mnie.
– Stylowy sposób na wejście do wody – komentuje mój skok. Światła basenu pokazują, jak bardzo jest opalony.
I że nie ma na sobie bielizny.
Rumienię się, brodząc w wodzie, a on zbliża się do mnie. Nie wiem, dlaczego świadomość, że jest nagi i płynie w moją stronę, sprawia, iż wydaje mi się bardziej niebezpieczny niż rekin ze Szczęk. Bo chciałabym, żeby wgryzł się w moje ciało, a nie mogę dopuścić, by mój tata stracił jedynego utalentowanego kierowcę, jakiego kiedykolwiek miał. To byłby przepis na katastrofę.
Lubię też, gdy mężczyzna jest trochę mniej obeznany w sprawach łóżkowych – bo może sama nie wiem o nich zbyt wiele – i nie aż tak seksowny, abym przy każdym jego wyjściu musiała szaleć z zazdrości. Poza tym obracam się w środowisku kierowców dostatecznie długo, by doskonale zdawać sobie sprawę, że zawsze otacza ich tak liczny tłum kobiet, iż sama próba konkurowania z nimi byłaby dla mnie wyczerpująca.
Nie mam na to siły. Całą energię muszę włożyć w doprowadzenie nas do zwycięstwa.
– Odpręż się. Nie wciągnę cię pod wodę – mruczy Racer.
– Nie sądzę, abyś był w stanie – szepczę, czując, że brakuje mi powietrza.
– A jak myślisz, co zrobię?
Wzruszam ramionami.
– A czego ty byś ode mnie chciała? – Uśmiecha się szelmowsko i patrzy na mnie roziskrzonymi oczami.
– Chciałabym, żebyś… – „Znów mnie pocałował. Dotknął mojego ciała. Dokończył to, co zaczęliśmy”. To wszystko jest takim wariactwem, że trudno mi cokolwiek odpowiedzieć. – Przyniósł mi coś do przekąszenia.
Racer unosi brwi, a potem się rozgląda.
– Kawiarnia chyba jeszcze jest otwarta. Zaraz wracam – odpowiada.
– Żartowałam.
– Nie, nie żartowałaś. Nigdzie się nie ruszaj. – Wychodzi z basenu, a mnie szczęka opada na widok jego idealnego tyłka. Idealnego tyłka z wytatuowanymi literami RT na pośladku. „O mój Boże”. Po chwili poszukiwań udaje mu się znaleźć jeden z ręczników udostępnianych gościom w ciągu dnia i owija go sobie wokół bioder. Niedługo później przynosi dwie kawy oraz babeczkę dla mnie.
– Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś. Dziękuję – mówię.
Słyszę, jak zrzuca ręcznik i powoli zanurza się w wodzie. Sama świadomość, że jesteśmy razem w jednym basenie, sprawia, że każdy atom mojego ciała jest jak naelektryzowany.
– Można odnieść wrażenie, że ciągle mnie karmisz.
– Z czysto egoistycznych powodów. Robię się twardy, gdy twoje usta poruszają się w jakikolwiek sposób.
Jestem bliska zadławienia.
– Racer! – strofuję go.
Chichocze, a jego pociemniałe oczy migoczą w świetle księżyca, odbijając światła basenu.
– Jak się dziś czułeś na torze? – pytam.
– Dobrze. Jestem