Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2. Laurelin Paige

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2 - Laurelin Paige страница 1

Автор:
Серия:
Издательство:
Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2 - Laurelin Paige

Скачать книгу

e43-57e2-ae84-b6b2266572f9.jpg" alt="Okładka"/>

      1

       Elizabeth

      – Jesteś mężatką! – wykrzyknęła moja babcia Nana, gdy weszłam do lobby hotelu. Przytulając mnie, pękała ze szczęścia, tak samo jak jej córka Becky, która już czekała, by również mnie wyściskać.

      Zamrugałam szybko, próbując powstrzymać łzy frustracji. Część z nich mogłaby znaleźć ujście jako wyraz emocji, jednak czułam, że tama w każdej chwili może pęknąć. Moja rodzina na pewno zorientowałaby się, że coś jest nie tak.

      Musiałam się wziąć w garść.

      Skupiłam się na głosie Nany i jej zapachu – ciepłym, znajomym i dobrym – i próbowałam zapomnieć o wojnie toczonej z nowym mężem.

      Gorzej było z matką, która od razu domyśliła się, że jest źle.

      – Co się dzieje? – wyszeptała mi do ucha, biorąc mnie w objęcia.

      Od odpowiedzi uratowała mnie Lee Ann Gregori, specjalistka od organizacji ślubów.

      – Elizabeth! – zawołała. – Czekamy na ciebie!

      Spojrzałam ponad ramieniem matki. Czekali na mnie fotograf i mój mąż, Weston King. Stali nieopodal, choć równie dobrze mogli się znajdować na innym kontynencie.

      W teorii ceremonia, która odbyła się niecałe pół godziny wcześniej, zbliżyła nas do siebie, lecz słowa, które wypowiedział przed chwilą – „Nie mogę jechać z tobą” – stworzyły między nami przepaść.

      Starłam zabłąkaną łzę z policzka i uściskałam mamę.

      – Wszystko w porządku – skłamałam. Po pięciu miesiącach udawania powinnam być mistrzynią kłamstwa, jednak dziś było to trudniejsze niż kiedykolwiek. Może dlatego, że sama już nie wiedziałam, co udaję, a czego nie. Ślub był w końcu prawdziwy. Dla nas obojga, jak się okazało.

      Ale związek? Z tym było gorzej.

      Jednak jeśli chciałam przekonać mojego kuzyna Darrella, że to wszystko nie było szaradą, musiałam udawać, że w związku też jest dobrze.

      Ruszyłam przed siebie z uniesioną głową i uśmiechem na ustach. Nikt oprócz mamy nie mógł się zorientować w sytuacji.

      – Zdjęcie z choinką w tle byłoby super – zasugerowała Lee Ann, a fotograf przyklasnął jej pomysłowi i ustawił mnie i Westona w odpowiednim miejscu. Zrobił kilka ujęć w różnych pozach. Nie byłam w stanie spojrzeć Westonowi w oczy, więc zmusiłam się, by skupić wzrok na jego nosie i brwiach. Wiedziałam, że to, co ujrzę w jego oczach, mi się nie spodoba.

      On również wydawał się skrępowany.

      – Są jacyś sztywni, nie uważasz? – wyszeptał fotograf do Lee Ann.

      – Po prostu starają się, żeby było uroczyście – usprawiedliwiła nas Lee Ann. Biedaczka pewnie nie wiedziała, co o nas myśleć, ponieważ ciągle się sprzeczaliśmy.

      Może Weston także go usłyszał, bo nagle się wyluzował i do następnego zdjęcia przytulił mnie i pocałował. Frustracja i złość na niego za traktowanie mnie jak emocjonalne jojo sprawiły, że chciałam go odepchnąć. Nie potrafiłam jednak mu się oprzeć. Nigdy. Zarzuciłam mu ramiona na szyję i zatraciłam się w pocałunku. Powtarzałam sobie, że na pewno później mi wszystko wyjaśni. Przecież chce ze mną być, a ja chcę być z nim. Coś wymyślimy.

      Kiedy się odsunął, popatrzyłam na niego, szukając w jego twarzy potwierdzenia, jednak w jego oczach było coś obcego, odległego.

      – Westonie? Nadal możemy coś wymyślić…

      – Nie teraz. – Pokręcił głową.

      – A my gdzie mamy stanąć? – zapytał znajomy głos zza pleców fotografa.

      Oderwałam wzrok od Westona i zorientowałam się, że do naszych rodzin dołączył kuzyn Darrell. Zebrali się do zdjęć grupowych.

      To dla niego zorganizowaliśmy tę całą farsę. Gdyby nie obawa, że podważy ważność małżeństwa, pobralibyśmy się z Westonem potajemnie w urzędzie miasta.

      Co oznaczało, że zapewne Weston znów odgrywał rolę. Na pewno zobaczył Darrella i zaimprowizował ten pocałunek na jego użytek.

      Cóż, przynajmniej w tym aspekcie mogłam na niego liczyć.

      A jeśli chodzi o to, co go trzymało w Nowym Jorku i nie pozwalało mu wyjechać ze mną do Francji – liczyłam na to, że powie mi o tym później. Mogła to jednak być złudna nadzieja – w końcu nigdy wcześniej się przede mną nie otwierał. Nawet nie wyjaśnił mi, o co chodziło w jego napiętych stosunkach rodzinnych.

      Lepiej było nie liczyć na zbyt wiele.

      Zdjęcia grupowe łatwiej dało się znieść. Choć nadal stałam z Westonem i czułam ciepło jego ciała, obecność mojej rodziny pomogła mi szczerze się uśmiechnąć.

      Wkrótce sesja zdjęciowa dobiegła końca.

      – Idziemy! – wykrzyknęła Lee Ann, wciąż w roli sierżanta. – Według planu pora na przyjęcie weselne.

      Weston podążył za nią, pragnąc oderwać się od swoich namolnych rodziców. Darrell chwycił mnie za łokieć, nim zdążyłam uciec. Włosy stanęły mi dęba na karku. Ostatnim razem, gdy ze mną rozmawiał, był bardzo niemiły. Nie spodziewałam się, że dziś będzie inaczej. Zaskoczył mnie jednak, mówiąc:

      – Elizabeth, muszę powiedzieć, że niespodzianką dla mnie jest wasza szczerość. Ty i King wydajecie się naprawdę kochać. Na waszym filmiku porno z klubu ciężko było to stwierdzić.

      Okazało się, że nie byłam w nastroju na to, tak samo jak na jego wyżywanie się na mnie. Poczułam się jak oszustka bardziej niż wtedy, gdy oskarżył mnie o rozstawianie nóg na filmiku, który określił jako porno. Zresztą wtedy to było udawane.

      Dziś jednak Darrell był moim najważniejszym gościem. Jeśli nie uda mi się go oszukać, reszta się nie liczyła.

      Westchnęłam i spojrzałam na niego.

      – Co muszę zrobić, by cię przekonać, że jestem naprawdę szczęśliwa z Westonem? – Mój ton nie świadczył o tym, że byłam szczęśliwą panną młodą, ale na swoje usprawiedliwienie miałam fakt, że kuzyn nagabywał mnie nawet w dzień mojego ślubu.

      – Poczekajmy, aż się urządzicie i dojdzie do skutku przekazanie firmy w twoje ręce – odparł Darrell. – Dziś daliście niezły popis.

      Zemdliło mnie. Ostatnia rozmowa z Westonem rozwiała moje nadzieje na urządzenie się razem.

      Ale przecież nigdy tego nie zakładałam. Wszystko szło zgodnie z planem, choć czułam się jak ofiara wypadku komunikacyjnego.

      – Nie masz powodu do zmartwień – odrzekłam ze sztucznym uśmiechem. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam na poszukiwanie mojego męża.

      Po wejściu na salę zmusiłam się, by zapomnieć o stawce, o jaką toczyła się gra, i dręczących mnie pytaniach.

Скачать книгу