Królowa nocy. Izabela Zawis

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królowa nocy - Izabela Zawis страница 9

Автор:
Серия:
Издательство:
Królowa nocy - Izabela Zawis

Скачать книгу

się! – Z trudem się powstrzymała, żeby nie dać mu w twarz.

      – Z przyjemnością, ale tylko z tobą – odparł spokojnie, niewzruszony jej wybuchem. – Wsiądź do auta. Wytłumaczę ci co i jak…

      – Jesteś niepoważny – stwierdziła sucho. – Dajesz, och, przepraszam, pożyczasz dopiero co poznanej dziewczynie auto warte grubo ponad trzysta tysięcy złotych, licząc na to, że ci je grzecznie oddam?! – próbowała mówić spokojnie, ale aż się trzęsła ze złości. – Często tak kupujesz dziewczyny? – wypluła z jadem.

      – Nie chcę cię kupić, to po pierwsze. Po drugie jesteś oprócz mnie jedyną osobą, która zasiądzie za jego kierownicą – ruchem głowy wskazał na samochód, o który się sprzeczali. – Po trzecie chwytam się każdej możliwości, bo nie ukrywam, że chcę cię w swoim łóżku i jestem w stanie zapłacić każdą wymienioną przez ciebie kwotę, żeby tylko osiągnąć swój cel – przyznał szczerze. – A po czwarte auto jest wyposażone w nadajnik GPS, więc nie ukryjesz go przede mną – puścił do niej oczko.

      – Wystarczyło poprosić – stwierdziła sarkastycznie.

      Leon krótko się roześmiał.

      – To nie jest w moim stylu – oznajmił. – Nie oczekuj ode mnie romantycznej relacji, bo się rozczarujesz. Między nami będzie tylko seks. Dodam, że bardzo przyjemny. Podaj cenę – powiedział miękko.

      Zaszokowana otworzyła usta, ale żaden dźwięk nie wydobył się z jej ściśniętego gardła.

      – Moje dziewczyny liczą sobie trzysta za godzinę… Co powiesz na pięćset? – zaproponował zwyczajnym głosem, jakby nigdy nic, a ich rozmowa dotyczyła kupna rzeczy, a nie omawiania warunków umowy usług, jakie miałaby świadczyć.

      Była w szoku. Ze świstem wciągnęła powietrze.

      – Sześćset? – podwyższył stawkę.

      – Ja chyba śnię – odparowała, po chwili odzyskując głos. – I na pewno nie jest to przyjemny sen – stwierdziła zimno. – Czy prostytucja w naszym kraju nie jest czasem karalna?

      – Owszem – potwierdził miękko. – W moim klubie się tym nie zajmujemy – odparł z naciskiem. – Zatrudniam dziewczyny, żeby tańczyły, a panowie dzięki patrzeniu na ich piękne ciała mogli się rozluźnić i odetchnąć po ciężkim dniu. Oczywiście na specjalne życzenie klienta dziewczyny mogą miło spędzić z nimi czas, ale to, co robią za zamkniętymi drzwiami pokoju, jest wyłącznie ich sprawą.

      Na twarzy Leona dostrzegła powagę. Naprawdę mu na tym zależało.

      Nadal milczała.

      – Widzę, że przy tobie trzeba się trochę wykazać elastycznością. Zróbmy tak. Weźmiesz auto i zastanowisz się nad moją propozycją, a za parę dni zadzwonisz i powiesz mi, co postanowiłaś. Zgadzasz się?

      Oliwia po chwili niepewnie skinęła głową. Na to była skłonna przystać. Przynajmniej będzie miała okazję pojeździć tą pięknością. Kciukiem pogłaskała klucz, który nadal trzymała w dłoni.

      Ten gest nie umknął uwadze Leona. Kiedy wpadł mu do głowy ten pomysł, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakiego Oliwia dokona wyboru. To auto było i jego marzeniem, więc świetnie ją rozumiał. Zanim nazbierał potrzebną sumę na jego kupno, musiał jeszcze odczekać kilka miesięcy, zanim dealer zadzwonił do niego z informacją, że auto jest już do odebrania. Nie pozwalał go nikomu dotykać, a co dopiero usiąść za kierownicą. Ale czuł, że Oliwia zadba o nie jak o własne. Poza tym miał porządne ubezpieczenie, więc było to niewielkie ustępstwo z jego strony w drodze do osiągnięcia celu.

      A tym celem była Oliwia.

      – Przemyślę twoją propozycję, ale nie oczekuj mojej zgody – odbiła piłeczkę, odzierając go z złudzeń. – Postąpiłabym wbrew sobie.

      Leon skinął ze zrozumieniem głową, choć był rozczarowany, bo oczekiwał innej odpowiedzi. Nie spodziewał się, że Oliwia będzie tak trudnym graczem.

      Odblokował drzwi.

      – Usiądź w fotelu i zapal zapłon. Wystarczy wcisnąć guzik z napisem start – polecił jej, zmieniając temat. Uważał, że jeśli chce się osiągnąć odpowiedni skutek, czasami trzeba odpuścić. – Dobrze – pochwalił, kiedy silnik cicho zamruczał. – W siedzeniu są czujniki, które według twojej wagi i wzrostu ustawią odpowiednio dla ciebie ustawienie fotela, lusterek – zanim dokończył, komputer pokładowy dostosował się do Oliwii. – Świetnie. Teraz kilka rzeczy, które powinnaś wiedzieć. Tylna klapa bagażnika sterowana jest gestem, wystarczy, że zrobisz tak – Leon przesunął nogą w bok, demonstrując Oliwii konieczny ruch. – Tak samo się go zamyka. Tu na wyświetlaczu znajdziesz funkcje, które ułatwiają życie kierowcy, czyli monitorowanie martwego pola widzenia, czujniki parkowana oraz rozpoznawania znaków drogowych. System multimedialny bezpiecznie łączy się z telefonem przez wi-fi, a system audio zapewni ci fajne doznania akustyczne podczas jazdy. Fotele oczywiście są podgrzewane i chyba najfajniejsze, czujniki podwozia automatycznie dostosują wszystkie parametry, żebyś mogła bezpiecznie dojechać do domu. Kluczyk możesz nosić w torebce lub kieszeni.

      – Jesteś pewny? – zapytała cicho.

      Posłał jej uspokajający uśmiech.

      – Jedź ostrożnie. I napisz, jak dojedziesz do domu – polecił ostrzej, niż zamierzał – Zero siedem jeden dwa to kod do bramy – powiedział już znacznie łagodniej.

      – Będziesz znał mój adres zamieszkania? – zapytała z obawą w głosie.

      Nie odpowiedział na jej pytanie, ale cień, który przemknął przez jego twarz, potwierdził jej przypuszczenia.

      – Na szczęście mieszkam na dużym osiedlu, a przynależny nam parking znajduje się pięćset metrów dalej. Sąsiedzi raczej się nie znają – podkreśliła z wyższością w głosie. – Dam ci znać, gdzie będziesz mógł go odebrać.

      Zamknęła drzwi, wrzuciła wsteczny bieg. Jeszcze na moment ich spojrzenia się skrzyżowały, a potem wolno wyjechała z posesji Leona.

      Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Że tak trudno będzie przekonać Oliwię do jego pomysłu, a ostatnie jej zdanie w ogóle wyprowadziło go z równowagi. Najwyraźniej wpadł we własne sidła, a ona i tak nie miała zamiaru przyjąć jego propozycji. Była uparta, krnąbrna i się stawiała. Jeszcze żadna dziewczyna nie traktowała go w taki sposób. Może dlatego tak go pociągała. Bo była inna niż wszystkie, które zdążył zaliczyć w swoim dwudziestoośmioletnim życiu.

      5.

      – Cześć. Krystian, potrzebuję przysługi – oznajmił bez ogródek.

      – Zamieniam się w słuch.

      – Oczywiście w zamian przez cały miesiąc wejściówki masz za free.

      – Okej. Taki układ jak najbardziej mi pasuje – ucieszył się. – To w czym mogę ci pomóc? – zaciekawił się.

      – Wszystkie potrzebne informacje prześlę ci e-mailem – powiedział krótko i zakończył połączenie.

Скачать книгу