Miłosny kontrakt. Кейт Хьюит

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Miłosny kontrakt - Кейт Хьюит страница 6

Miłosny kontrakt - Кейт Хьюит Światowe życie

Скачать книгу

nie miał wielu przyjaciół, a teraz miał ich jeszcze mniej. A co do kochanek – bez żartów. Podsumowując, wiódł samotne życie, ale innego nie mógłby teraz znieść. A jednak wiedział, że w końcu nadejdzie chwila, gdy kobieta, która miałaby zostać jego żoną, spojrzy na jego twarz i wzdrygnie się. Ta chwila nadeszła i z trudem się powstrzymał, by nie zacisnąć dłoni w pięści. Nie, nie miał zamiaru stać się takim człowiekiem, jakim był jego ojciec.

      – Muszę... muszę się zastanowić – wyjąkała Milly, wciąż wpatrując się w blizny pokrywające jego prawy policzek. Zaczynały się tuż przy włosach i schodziły aż do kącika ust, podciągając go w rodzaj upiornego uśmiechu. Były jeszcze inne blizny, których dotychczas nie zauważyła, na szyi i ramieniu. – To bardzo poważna decyzja…

      – No cóż, nie zastanawiaj się zbyt długo – powiedział, przytrzymując jej spojrzenie. – Bo jeśli odmówisz, będę musiał jak najszybciej poszukać kogoś innego.

      – Czy masz jakąś alternatywę? – zapytała z zaciekawieniem.

      Nie miał, ale tylko wzruszył ramionami.

      – Są pewne możliwości.

      Żadna z kobiet, które znał, nie zgodziłaby się wyjść za niego z tą twarzą. Zresztą wcale by ich nie chciał. Były płytkie, nienasycone, interesowały je tylko pozory i pieniądze, a jemu pozostały już tylko pieniądze. Uświadomił sobie, że chce się ożenić z Milly, bo wydawała się rozsądna i godna zaufania. Miał wrażenie, że udałoby im się dogadać. Nie chciał niczego więcej i nie śmiałby prosić o nic więcej.

      – Ale dlaczego ja? – powtórzyła znów Milly.

      Popatrzył na nią i przyszło mu do głowy, że ta dziewczyna mu się podoba i wzbudza w nim pożądanie. Ale pożądanie było niebezpiecznym stanem.

      – Jesteś tutaj, nadajesz się i potrzebujesz pieniędzy. – Wzruszył ramionami.

      Skrzywiła się, ale zaraz skinęła głową.

      – Doceniam twoją szczerość. – Odwróciła się i z westchnieniem spojrzała na basen. –– Bardzo mi się tu podoba – dodała cicho.

      – To dobry początek.

      – Ale to z pewnością nie wystarczy.

      – Dlaczego nie, skoro nie oczekujesz miłości w małżeństwie?

      – Bo mam wrażenie, jakbym sprzedawała własne życie.

      – Będziesz miała wiele wolności.

      – Oprócz wolności, by poślubić kogoś innego.

      – To prawda. Nie biorę pod uwagę rozwodu. Dziecko potrzebuje obojga rodziców.

      – Ja też nie biorę tego pod uwagę – odpowiedziała ostro. – Moi rodzice są teraz odpowiednio w trzecim i czwartym małżeństwie. Ja bym się nigdy nie rozwiodła.

      Alex pochylił głowę.

      – To kolejna sprawa, w której się zgadzamy.

      – Ale nadal cię nie znam. Nie wiem, czy jesteś dobry, godny zaufania. – Głos jej drżał. – A chyba powinnam to wiedzieć?

      Oczywiście powinna, ale nie mógł jej obiecać żadnej z tych rzeczy. Nie był dobry ani godny zaufania.

      – Chyba będziesz musiała uwierzyć mi na słowo.

      – A jeśli po ślubie okaże się, że twoje słowo jest nic niewarte? Jeśli będziesz mnie źle traktował albo gdzieś zamkniesz…

      – Miałbym cię źle traktować? – Nie potrafił powstrzymać urazy. Miał wrażenie, że ta dziewczyna zagląda w głąb jego duszy, ale nic nie widzi. – Nigdy nie skrzywdziłbym kobiety.

      – Oczywiście nie chciałabym myśleć, że byłbyś do tego zdolny, ale, Alex, po prostu cię nie znam.

      – W takim razie pytaj mnie, o co tylko chcesz – warknął. Stał nieruchomo, przygotowany na przesłuchanie, ale ona milczała, patrząc na niego z ukosa.

      – To brzmi jak rozmowa o pracę.

      – Swego rodzaju.

      Znów westchnęła i przygryzła wargę. Czuł, że zaczyna mu się wymykać. Blizny przeważyły szalę.

      – Po prostu nie wiem, czy mogłabym... czy byłabym w stanie to zrobić – powiedziała cicho, odwracając wzrok. – Moja matka wielokrotnie wychodziła za mąż dla pieniędzy i rezultaty były katastrofalne dla mnie i dla mojej siostry. Nie mogę zrobić tego samego. Nie pozwolę sobie na to. – Przygarbiła ramiona. – Bardzo mi przykro.

      – Naprawdę nie musisz przepraszać – odpowiedział sztywno. Nie miał zamiaru jej przekonywać ani tym bardziej błagać. – Możesz uznać sprawę za zamkniętą.

      Odwrócił się i poszedł do willi, patrząc prosto przed siebie.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAAAAAQABAAD//gBBSlBFRyBFbmNvZGVyIENvcHlyaWdodCAxOTk4LCBKYW1l cyBSLiBXZWVrcyBhbmQgQmlvRWxlY3Ryb01lY2gu/9sAhAACAQEBAQECAQEBAgICAgIEAwICAgIF BAQDBAYFBgYGBQYGBgcJCAYHCQcGBggLCAkKCgoKCgYICwwLCgwJCgoKAQICAgICAgUDAwUKBwYH CgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgr/wAARCAP5 AoADASIAAhEBAxEB/8QBogAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoLEAACAQMDAgQDBQUE BAAAAX0BAgMABBEFEiExQQYTUWEHInEUMoGRoQgjQrHBFVLR8CQzYnKCCQoWFxgZGiUmJygpKjQ1 Njc4OTpDREVGR0hJSlNUVVZXWFlaY2RlZmdoaWpzdHV2d3h5eoOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOk paanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4eLj5OXm5+jp6vHy8/T19vf4+foBAAMB AQEBAQEBAQEAAAAAAAABAgMEBQYHCAkKCxEAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdh cRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldY WVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPE xcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD4FjzzTuaj5p/z +1fMH87ip1FPqNPv1JQSPj706mR/epU/uYoM5RHVJUdSJ2pGQ5fel4pE6Gl4oMZbkifcpU7U2LO2 loWpG4vOKlTtTfn9qSPHNJkNXJ6KRPuUGkZT2JOadHnmo4881IlDIHcVInUVHxT4+9ZkSV7Ekf3q kj71HH96np3oMeg/ml+/7YpOaRO1AmTW/wDhTjUcb81LUS0ZLEPWpKjp0fekT1JPv+2Ke+eaZH1N P5pAthE7VJ2qM9akpmclqLSrTUxxT/MNSzPYKfD92mfc9sU6LvUlPYlj706o6kpEAnapOajp9Jq5 SJeaSkiztpaTIdrD/n9qPn9qSPvS/P7VJmPj71Lb/wCFRR

Скачать книгу