Odwet Wysokiej Gwiazdy. Erin Hunter
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Odwet Wysokiej Gwiazdy - Erin Hunter страница 17
Osikowy Zachód zamruczał, stając obok Świtającej Pręgi.
– Założę się, że wstajesz wcześnie, jeśli wdałeś się w ojca. – Spojrzał na Piaszczystego Kolca. Bladorudy podkopek siedział zwrócony tyłem ku jarowi.
Wysoka Łapa poczuł ukłucie w sercu. Skłonił się wrzosowym sprinterom zgromadzonym dookoła i wymamrotał:
– Dziękuję wam wszystkim. Muszę pójść porozmawiać z ojcem.
Przecisnął się między kotami i wyskoczył z Jaru Spotkań. Skierował się ku starszemu kocurowi.
– Piaszczysty Kolcu? – Stanął przed ojcem. Sierść podkopka wyglądała na matową i niejednolitą z powodu licznych księżyców spędzonych pod ziemią. – Czy chcesz, bym powiedział Wrzosowej Gwieździe, że wolę zostać podkopkiem?
Kocur uniósł wzrok.
– A ty tego chcesz? – spytał, a Wysoka Łapa przełknął nerwowo ślinę. Spojrzenie ojca stwardniało. – No powiedz, chcesz?
Jego syn poruszył się niespokojnie.
– Nie – miauknął cicho.
– A więc tego nie rób.
– Przykro mi. Wiedz jednak, że gdyby Wrzosowa Gwiazda uczyniła mnie podkopkiem, trenowałbym równie ciężko.
– Miałem tyle planów. – Piaszczysty Kolec skierował wzrok ku żłobkowi, gdzie schowała się Blada Ptaszyna.
– Wiem. – Młody kocur próbował zignorować poczucie winy. – Ty, ja i Blada Ptaszyna mieliśmy razem patrolować tunele. Ale obiecuję ci, że choć szkolę się na sprintera, zostanę najlepszym wojownikiem, jak to możliwe.
– Urodziłeś się, by zostać podkopkiem. – Ojciec spojrzał zagniewany na Wrzosową Gwiazdę z pochyloną głową siedzącą w jarze obok Trzcinowego Pióra. – Nie możesz tego zmienić, nieważne, co mówią ci inne koty. – Machnął ogonem i odmaszerował.
Wysoka Łapa odprowadził go wzrokiem, czując, jak żal ściska mu gardło.
– Przepraszam – wyszeptał.
Poczuł na uchu czyjś ciepły oddech. To Świtająca Pręga, rozpoznał jej zapach.
– Nic nie możesz zrobić – miauknęła. – Daj mu czas, przywyknie do tego.
Kocur spojrzał na nią z nadzieją.
– Na pewno?
Nie odpowiedziała. Zamiast tego skinęła głową w stronę wejścia do obozu.
– Chodź, na pewno bardzo chcesz zobaczyć, co jest na zewnątrz. – Popędziła przez trawę, z łatwością przeskakując przez gęste kępy trzęślicy.
Wysoka Łapa pomknął za nią, zygzakując między przeszkodami. Już wkrótce pewnie będzie w stanie pokonywać je jednym susem, wystarczy, że jego nogi wzmocnią się od ćwiczeń.
Ćwiczeń dla wrzosowych sprinterów. Zostanę wrzosowym sprinterem! – radował się w myślach.
Zatrzymał się przy wejściu do obozu i spojrzał na złocisty ogon Świtającej Pręgi znikający w wąskim przesmyku między wrzosami. Po raz pierwszy w życiu miał zobaczyć świat za roślinnymi ścianami.
Przecisnął się. Pędy szeleściły nad jego sierścią i smagały go po pyszczku, więc zmrużył oczy. Gdy tylko przedostał się na drugą stronę, poczuł powiew wiatru. Otworzył szeroko oczy i ujrzał, że stoi na czesanej przez wiatr polanie, a przed nim rozciągał się bezkres.
Szare chmury zgromadziły się na horyzoncie hen za nieskończoną połacią wrzosów. Teren opadał za obozem, zlokalizowanym w najwyższym punkcie okolicy. Tu i ówdzie wschodził janowiec, żółty na tle dominującej zieleni, skupiony w grubych kępach przypominających łaty słonecznego blasku. Teraz, gdy był na zewnątrz, Wysoka Łapa zrozumiał, że obóz Klanu Wiatru usadowił się w naturalnej kotlince, a jego trawiasta polanka osłonięta była grubymi liściastymi ścianami.
– I co o tym myślisz? – Świtająca Pręga stała na trawiastym pagórku o kilka długości ogona od niego i patrzyła z góry.
– Przeogromne to wszystko! – wyszeptał.
Wczepił pazury w trawę, by stać pewniej w porywistym wietrze. Miał ochotę pognać między wrzosy i biec jak najdalej, ale strach jakby go ukorzenił. A gdyby wybiegł poza terytorium i nie potrafił znaleźć drogi powrotnej?
– Spójrz. – Mentorka smagnęła ogonem ku zboczu w oddali. Ptaki latały nisko nad ziemią, a potem wzlatywały, by po chwili znów zanurkować. – Czajki – wyjaśniła. – Bronią swoich młodych. W pobliżu musi grasować łasica.
– Łasica? – Wysoka Łapa zamrugał niepewnie. Nigdy nie widział ani jednej na stercie zdobyczy. Czy były niebezpieczne?
Rozejrzał się zaniepokojony.
– Dopóki nie nauczysz się walczyć, trzymaj się od nich z daleka – pouczyła kotka. – Są szybkie i napastliwe, a ich ugryzienie roznosi zarazę. Do tego smakują ohydnie, więc nie próbuj nawet żadnej upolować i zjeść.
Ryjówcza Łapa wyskoczył z przejścia i spojrzał na nowego ucznia.
– Szukasz króliczych nor, w których mógłbyś się zakopać?
Rogata Łapa przepchnął się obok niego.
– Nie blokuj przejścia, króliczy móżdżku.
Kocur usłuchał i zrobił przejście dla Łaniej Łapy, Zajęczego Lotu, Żytniej Łapy, Osikowego Zachodu i Skowroniego Plusku. Za nimi obóz opuścił Pochmurny Pęd, który zaraz podszedł do Świtającej Pręgi i mruknął:
– Gratulacje z okazji otrzymania ucznia. Dokąd zabierzesz go najpierw?
Wpychając się przed mentora, Rogata Łapa pisnął, nim rudozłota kotka miała szansę odpowiedzieć:
– Ćwiczymy ruchy bitewne!
Pochmurny Pęd spojrzał groźnie na ucznia.
– Zaraz po tym, jak opanujemy nieprzeszkadzanie.
– Przepraszam. – Upomniany młody kocur spuścił wzrok.
Świtająca Pręga, mrucząc, stwierdziła:
– On się po prostu cieszy, że ma w legowisku nowego towarzysza. – Spojrzała na Wysoką Łapę. – Gotów?
Młody kot skinął głową. Za jego mentorką wrzosowisko obniżało się ku skupisku ciemnozielonych drzew. Aż tu słychać było szelest ich liści. Pnie rosły gęsto obok siebie; między nimi musiało być niemal tak ciemno jak w tunelach.