Dom dzienny, dom nocny. Olga Tokarczuk

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dom dzienny, dom nocny - Olga Tokarczuk страница 17

Dom dzienny, dom nocny - Olga Tokarczuk

Скачать книгу

to był, podniosła ręce, jakby ich wszystkich chciała przytulić do piersi. Rzekła cichym głosem: „Pan mój mnie wybawił od siebie samej i obdarzył swą twarzą”.

      Jeszcze tej samej nocy baron kazał zamurować potwora w komnacie. Wolfram wsiadł na konia i nie żegnając się z nikim, odjechał.

      Powtórne przyjście diabła

      i jego trzy kuszenia

      XVIII. Pierwszej nocy przyszedł do Kummernis diabeł pod postacią niemowlęcia. Gdy na chwilę przestała się modlić, znalazła pod ścianą kołyskę, a w niej dziecko maleńkie i bezradnie kwilące.

      Zdziwiła się Kummernis widokiem dziecka, przerwała modlitwę, wzięła dziecko na ręce i przytuliła do piersi. Roześmiał się diabeł grubym głosem i rzekł z tryumfem: „Tu cię mam”. A ona odrzekła mu na to: „Nie, to ja ciebie mam”. I jeszcze bardziej przycisnęła go do piersi. Diabeł chciał się wyrwać, ale nie mógł, więc postanowił znowu zmienić postać. Lecz moc bijąca z piersi świętej tak była potężna, że odurzała Diabła, aż tracił siły. Zrozumiał, że mierzy się z kimś równie potężnym jak on, a może nawet jeszcze potężniejszym siłą zjednoczenia z Panem. Nie zrezygnował jednak z powziętego zamiaru, lecz tylko zmienił sposób postępowania.

      „Mogłabyś kochać i być kochaną”, powiedział.

      „Mogłabym”, odpowiedziała.

      „Mogłabyś nosić w swoim łonie dziecko, słyszeć je od wewnątrz, a potem wydać na świat”, powiedział.

      „Wydać światu”, rzekła.

      „Mogłabyś je kąpać, karmić, przewijać i pieścić.

      Mogłabyś patrzeć, jak rośnie, jak podobne w ciele i w duszy do ciebie się staje. Mogłabyś je ofiarować swojemu Bogu i jeszcze inne dzieci, a On jakiś byłby zadowolony”.

      „Mogłabym”.

      „Popatrz na mnie”, rzekł tedy diabeł.

      Przygarnęła go mocniej do swoich piersi. Czule gładziła jego gładką skórę. Potem Kummernis wyciągnęła pierś i ułożyła diabła do ssania. Diabeł szarpnął się i zniknął tak samo, jak się pojawił.

      XIX. Drugiego dnia w przerwie modlitwy pojawił się jej jako biskup i wygłosił do niej mowę, jaką biskupi mają w zwyczaju wygłaszać. Rzekł jej:

      „Co chcesz im pokazać? Że Bóg dosłownie spełnił twoją prośbę i zamienił cię w potwora? Powinnaś znać Go już trochę. Nie takie rzeczy wyczyniał.

      Nie pojmą tego, co się stało. Zapomną cię ze wstydem. Będą ci złorzeczyć i naśmiewać się z ciebie. Ten cud napełni ich grozą. Nie uwierzą, że pochodzi od Niego. Cuda powinny być piękne i wzniosłe. Roztaczać miłe zapachy i świecić niebiańskim blaskiem, w ich tle winna brzmieć anielska muzyka. A ty kim się stałaś? Kobietą z brodą. Nadajesz się teraz bardziej do komediantów na rynku.

      Twój upór tutaj, w samotności, z cudzą twarzą zamiast twojego pięknego oblicza nie ma sensu. Nie jesteś Nim. Zrobił ci żart i już Go nie obchodzisz. Zapomniał o tobie, poszedł tworzyć światy. Myślisz, że masz w Jego myślach dość miejsca? Zostawił cię wobec głupiej gawiedzi, która równie dobrze domagać się będzie twego uświęcenia, jak i spalenia na stosie.

      Nikt o tobie pamiętał nie będzie. Jesteś tu daremnie i cierpisz daremnie. Ty chcesz miłości uczyć Boga? Chcesz Mu swą marną osobą zawracać głowę?”.

      Na te słowa Kummernis uczyniła przed biskupem znak krzyża i odrzekła:

      „Cała twoja siła bierze się z wątpienia. Obyś kiedyś zaznał łaski ufności”.

      Na te słowa diabeł znikł.

      XX. Trzeciego dnia w celi Kummernis pojawił się święty Krucyfiks, a na nim ciało Zbawiciela, lecz pozbawione twarzy. Wtedy w sercu Kummernis rozlał się smutek i straszna wina, że to za jej przyczyną On pozbawił siebie twarzy. Lecz dusza Kummernis była czujna – tam gdzie pojawia się wina, tam Go nie ma. Poznała więc, że diabeł przyszedł do niej po raz trzeci, i przeżegnała krzyż trzykrotnie. Pojął diabeł, iż został rozpoznany, i zadrżał.

      „Czego chcesz ode mnie?”, zapytał przestraszony, bo dawno już nikt taki, jak ta kobieta, nie chodził w ludzkim ciele.

      Odrzekła mu: „Wyspowiadaj się mnie. Wyznaj mi swoje grzechy”.

      Krzyknął diabeł z rozpaczą: „Jakże to? Mam ludzkiej istocie się spowiadać?”.

      Ale widział już, że nie ma dla niego innego wyjścia, dlatego jął mówić, najpierw ze złością, potem z coraz większą pokorą. I spowiadał się jej trzy dni i trzy noce, a na koniec prosił przez nią cały rodzaj ludzki o wybaczenie wszelkiego zła, które mu uczynił.

      Rzekła mu Kummernis: „Czyż nie jesteś także dzieckiem Bożym, jako i ja, i wszyscy ludzie?”.

      A gdy jej odpowiedział, poznała tajemnicę Boga i wypuściła ledwie żywego diabła ze swego uścisku.

      Męczeństwo i śmierć Kummernis

      XXI. Z pomieszania swego baron począł jeszcze więcej pić, a kiedy wrócił do siebie, znalazł przed drzwiami zamurowanej komnaty świeże kwiaty i zapalone świece. Znalazł takoż rozmodlony tłumek kobiet, które natychmiast czmychnęły przed nim, obawiając się jego gniewu. To jeszcze bardziej go rozwścieczyło.

      Krzyknął donośnym głosem: „Kim jesteś, żeby sprzeciwiać się mojej woli?”.

      Odpowiedziała mu: „We mnie jest Bóg”.

      Barona ogarnęła wściekłość, jakiej nigdy do tej pory nie zaznał. Nie doświadczył jej ani wtedy, gdy jako noworodek przepychał się na świat, ani wtedy, gdy w pień wycinał armie niewiernych. To była furia, która swe źródło mogła mieć tylko w Bogu lub w diable. Jednym kopnięciem rozwalił świeży mur i znalazł się na wprost istoty, która wymknęła się jego woli. Oślepiony gniewem, rzucił się na nią i wykrzykując przekleństwa, przebił ją sztyletem. Ale i tego było mu mało, więc uniósł jej ciało i przygwoździł rozkrzyżowane do belek powały, wołając przy tym: „Skoro jest w tobie Bóg, to umrzyj jak Bóg”.

      Nawet po śmierci nie dał jej spokoju i przed złożeniem do grobu kazał obciąć z jej twarzy brodę, lecz ona cudownie odrastała.

      Potem zaś, przez resztę swojego grzesznego życia, wymazywał tę brodę z wizerunków świętej, bo było tak, jakby świat podzielił się na połowę: jedni tworzyli je, inni zaś niszczyli. Lecz pamięć o świętej przetrwała i wiele nadziei wzbudziła w ludzkich sercach, rozprzestrzeniając się poprzez lądy i obce krainy. Nadano tam jej wiele imion, bo każda ziemia rodzi inne imiona.

      Zakończenie

      XXII. Wszystko, co tu opowiedziałem, wziąłem z natchnienia Ducha Świętego, z pism Kummernis, a także z ksiąg klasztoru Benedyktynek w Kloster oraz z opowieści, jakie o niej usłyszałem.

      Proszę

Скачать книгу