Krzyżacy. Henryk Sienkiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Krzyżacy - Henryk Sienkiewicz страница 61
– Święceń nie mam, ale głowę mam ogoloną1207, gdyż na to pozwoleństwo otrzymałem, prócz tego odpusty i relikwie wożę.
– W tych łubach1208? – zapytał Czech.
– W tych łubach. A gdybyście wszystko ujrzeli, co mam, padlibyście na twarze nie tylko wy, ale i wszystkie sosny w boru razem z dzikimi zwierzęty.
Lecz Czech, który był pachołek roztropny i doświadczony, spojrzał podejrzliwie na przekupnia odpustów i rzekł:
– A wilcy konie zjedli?
– Zjedli, gdyż są diabłom pokrewni, ale popękali. Jednegom ci rozpukniętego na własne oczy widział. Jeśli masz wino, to daj, bo choć wiatr ustał, alem przemarzł, siedząc przy drodze.
Czech wina jednak nie dał i znów jechali w milczeniu, aż przekupień relikwij sam począł pytać:
– Dokąd jedziecie?
– Daleko. Ale tymczasem do Sieradza. Pojedziesz z nami?
– Bo muszę. Prześpię się w stajni, a jutro może mi ten pobożny rycerz konia podaruje – i ruszę dalej.
– Skądże jesteś?
– Spod pruskich panów, spod Malborga.
Usłyszawszy to, Zbyszko zwrócił głowę i kiwnął na nieznajomego, aby się przybliżył.
– Spod Malborga jesteś? – rzekł. – Stamtąd jedziesz?
– Spod Malborga.
– Ale chyba nie Niemiec, ile że naszą mową dobrze mówisz. Jako cię wołają?
– Niemiec jestem, a wołają mnie Sanderus; waszą mową mówię, gdyż się w Toruniu urodziłem, gdzie wszystek naród tak mówi. Później mieszkałem w Malborgu, ale i tam to samo! Ba! nawet i bracia zakonni waszą mowę rozumieją.
– A dawnoś z Malborga?
– Byłem, panie, w Ziemi Św., potem zaś w Konstantynopolu i w Rzymie, skąd przez Francję wróciłem do Malborga, a z Malborga jechałem na Mazowsze, obwożąc relikwie święte, które pobożni chrześcijanie radzi dla zbawienia duszy kupują.
– Byłeś w Płocku czyli też w Warszawie?
– Byłem i tu, i tu. Niech Bóg da zdrowie obum księżnom! Nie próżno księżnę Aleksandrę1209 nawet panowie pruscy miłują, bo to świątobliwa pani – chociaż i księżna Anna1210 Januszowa nie gorsza.
– Widziałeś w Warszawie dwór?
– Nie napotkałem go w Warszawie, jeno w Ciechanowie, gdzie mnie oboje księstwo jako sługę Bożego gościnnie przyjęli i hojnie na drogę obdarowali. Ale i ja też zostawiłem im relikwie, które błogosławieństwo boskie muszą na nich ściągnąć.
Zbyszko chciał zapytać o Danusię, ale naraz zdjęła go jakby pewna nieśmiałość i pewien wstyd, zrozumiał bowiem, że byłoby to samo, co zwierzyć się z miłości przed nieznajomym, gminnego pochodzenia człekiem, który przy tym wyglądał podejrzanie i mógł być prostym oszustem. Więc po chwili milczenia spytał:
– Jakież to relikwie po świecie wozisz?
– Wożę i odpusty1211, i relikwie, które to odpusty są różne: są całkowite i na pięćset lat, i na trzysta, i na dwieście, i na mniej, tańsze, aby i ubodzy ludzie mogli je nabywać i tym sposobem czyśćcowe męki sobie skracać. Mam odpusty na przeszłe grzechy i na przyszłe, ale nie myślcie, panie, abym pieniądze, za które je kupują, sobie chował… Kawałek czarnego chleba i łyk wody – ot, co dla mnie – a resztę, co zbieram, do Rzymu odwożę, aby się z czasem na nową wyprawę krzyżową1212 zebrało. Jeździ ci wprawdzie po świecie wielu wydrwigroszów, którzy wszystko mają fałszywe: i odpusty, i relikwie, i pieczęcie, i świadectwa – i takich słusznie Ojciec Święty listami ściga, ale mnie przeor1213 sieradzki krzywdę i niesprawiedliwość wyrządził – gdyż moje pieczęcie są prawdziwe. Obejrzyjcie, panie, wosk i sami powiecie.
– A cóż przeor sieradzki?
– Ach, panie! Bogdajbym niesłusznie mniemał, że heretycką nauką Wiklefa1214 zarażon. Ale jeśli, jako mi wasz giermek powiedział, jedziecie do Sieradza, tedy1215 mu się wolę nie pokazować, aby go do grzechu i bluźnierstw przeciw świętościom nie przywodzić.
– To się znaczy, niewiele mówiąc, że cię wziął za oszusta i rzezimieszka1216?
– Żebyż to mnie, panie! odpuściłbym mu dla miłości bliźniego, jak zresztą już uczyniłem, ale on przeciw towarom moim świętym pobluźnił, za co, obawiam się wielce, że potępiony zostanie bez ratunku.
– Jakież to masz towary święte?
– Takie, że się i mówić o nich z nakrytą głową nie godzi, ale tym razem, mając gotowe odpusty, daję wam, panie, pozwolenie nie zrzucać kaptura, gdyż wiatr dmie znowu. Kupicie za to odpuścik na popasie i grzech nie będzie wam policzon. Czego ja nie mam! Mam kopyto osiołka, na którym odbyła się ucieczka do Egiptu, które znalezione było koło piramid. Król aragoński1217 dawał mi za nie pięćdziesiąt dukatów dobrym złotem. Mam pióro ze skrzydeł archanioła Gabriela, które podczas Zwiastowania uronił; mam dwie głowy przepiórek zesłanych Izraelitom na puszczy; mam olej, w którym poganie św. Jana chcieli usmażyć – i szczebel z drabiny, o której się śniło Jakubowi – i łzy Marii Egipcjanki1218, i nieco rdzy z kluczów św. Piotra… Ale wszystkiego wymienić nie zdołam, dlatego żem przemarzł, a twój giermek, panie, nie chciał mi dać wina, a po wtóre dlatego, że do wieczora bym nie skończył.
– Wielkie są te relikwie, jeśli prawdziwe! – rzekł Zbyszko.
– Jeśli prawdziwe? Weź, panie, dzidę z rąk pachołka i nadstaw, bo diabeł jest w pobliżu, który ci takie myśli poddaje. Trzymaj go, panie, na długość kopii. A nie chcesz-li nieszczęścia na się sprowadzić, to kup u mnie odpust za ten grzech – inaczej w trzech niedzielach1219 umrze ci ktoś, kogo najwięcej na świecie miłujesz.
Zbyszko przeląkł się groźby, gdyż przyszła mu na myśl Danusia, i odrzekł:
– Toć nie ja nie wierzę, jeno przeor dominikanów w Sieradzu.
– Obejrzyjcie, panie, sami wosk na pieczęciach; a co do przeora, Bóg wie, zali on jeszcze żyw, albowiem prędka bywa sprawiedliwość boska.
Lecz gdy przyjechali do Sieradza, pokazało się, że przeor był żyw.
Zbyszko udał się nawet do niego, aby dać na dwie msze, z których jedna miała się odprawić na intencję Maćka, druga na intencję owych pawich pióropuszów, po które Zbyszko jechał. Przeor, jak wielu wówczas w Polsce, był cudzoziemcem, rodem z Cylii, ale przez czterdzieści lat życia w Sieradzu wyuczył się dobrze polskiej mowy i był wielkim nieprzyjacielem Krzyżaków.
Za czym, dowiedziawszy się o Zbyszkowym przedsięwzięciu, rzekł:
– Większa