Asystentka. S.K. Tremayne
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Asystentka - S.K. Tremayne страница 19
– Jezu, dziewczyny – powiedział. – Ale się dobrze bawicie. Co macie?
– Cydr – powiedziała Tabitha, krztusząc się ze śmiechu. – Serio, jest naprawdę dobry.
– Bo uwierzę! – zaśmiał się Jamie. – Wzięłyście E czy co? Macie jeszcze trochę? Nie mogę znaleźć n i ko g o.
Popatrzyłyśmy po sobie z Tabithą. Chichotałyśmy wyszczerzone, ale ewidentnie każda pomyślała w tamtej chwili o tym samym. Czemu nie? Obie go lubiłyśmy, był miłym, fajnym gościem; same byłyśmy już w połowie drogi do chemicznego raju i nie potrzebowałyśmy dokładki.
– Tak – powiedziałam do niej. – No dawaj, Tabs, nie weźmiemy ich i tak, prawda? Spójrz na nas!
Roześmiałam się, ona też. Sięgnęła do swojej hippisowskiej haftowanej torby i podała mu limonkowe pigułki, które dał nam Fioletowy.
– To lepsze niż E – powiedziała konspiracyjnym szeptem. – Lepsze niż E, jak, no wiesz, w ogóle, w historii. Czy coś. Bierz za darmo.
I znowu zaczęłyśmy się śmiać. Jamie wziął tabletki z onieśmielającym uśmiechem wdzięczności i mrugnął.
– Jesteście najlepsze. Idziecie na imprezę trance?
Przytaknęłyśmy gorączkowo, a on zniknął. Zaraz potem wieczór rozmył się jeszcze bardziej – przynajmniej na pewien czas. W którymś momencie spotkałyśmy jakichś przyjaciół Tabithy i udawałyśmy, że jesteśmy owcami i owczarkami albo lwami i tygrysami. Czołgałyśmy się między namiotami, zdziecinniałe z wesołości, aż wreszcie trafiłyśmy do wielkiego, świecącego na pomarańczowo namiotu z dudniącą perkusją i basem, gdzie tańczyłyśmy z żonglerami o gołych klatach i kolesiami w dredach z fluorescencyjnymi hula-hoopami na szyjach, a potem relaksowałyśmy się, słuchając długowłosych dziewcząt grających na skrzypcach. W końcu wpadłyśmy na Jamiego, tańczącego euforycznie do trance’owej muzyki, tak jak zapowiadał. Miał rozbiegane oczy, był szczęśliwy.
– Hej, dziewczyny! – zawył. – Moje dziewczyny. Chcecie iść do mojego namiotu? Trochę wyluzować? Mam rewelacyjne nowozelandzkie wino! – Uśmiechnął się do nas w chłopięcy, choć jednocześnie męski sposób. – Namiot jest ogromny, tam przy bramie, a wszyscy kumple są gdzieś z laskami. Mamy go dla siebie na całą noc.
To było to – fatalny moment, fatalny wybór.
Wspominając tamtą chwilę, zerkam na stojącą na regale Electrę. Milczy, obserwuje.
Osądza.
Dlaczego zgodziłyśmy się pójść do jego namiotu? Czy chodziło po prostu o seks?
Niezależnie od przyczyny rzuciłam chętne „Pewnie!”. Tabitha uśmiechnęła się znacząco i dodała:
– Pewnie, czemu nie.
I tak przedzierałyśmy się przez tłum do odległego, opustoszałego zakątka pola. Faktycznie – namiot Jamiego był ogromny, a nad nim dumnie powiewała flaga Nowej Zelandii. W środku, schłodzone w termosach, czekało na nas niezłe sauvignon blanc. Kiedy kołysząc się i chichocząc, nalewał nam wina, wyjąkał:
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.