12 dni świąt Dasha i Lily. Rachel Cohn
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу 12 dni świąt Dasha i Lily - Rachel Cohn страница 7
– Jaki film? – zapytałam. Jeśli Dash szedł na ten, który ja bardzo chciałam zobaczyć, i mnie nie zabierał, to był ostatni znak, jakiego potrzebowałam, by wiedzieć, że już nic nas nie łączy i może potrzebujemy oficjalnej separacji. Liczyłam już dni do ferii, żeby obejrzeć Corgi & Bess, i pewnie już widziałabym go z pięć razy, gdybym znalazła czas. Helen Mirren jako stuletnia królowa Elżbieta z podobno genialnym animatronikiem corgiego zawsze przy balkoniku swojej pani, aż do pewnego fatalnego w skutkach pokazu ogni sztucznych, przez który przestraszony corgi ucieka. Biedna stara Bess i jej balkonik muszą znaleźć psa na terenie zaczarowanego zamku Balmoral, a w międzyczasie królowej i szczeniakowi przydarzają się niezliczone przygody. Tak! Zostanę wierną klientką IMAX-a i trójwymiaru! Widziałam trailer już tyle razy, że mam pewność, iż to będzie mój ulubiony film tego roku, ale i tak miałam nadzieję, że Dash w ramach prezentu bożonarodzeniowego zabierze mnie na nocną premierę. Nie chodziło tylko o film, ale o czas spędzony razem.
– Idziemy na Niegrzecznych i Myszy! – oznajmił Bumer dziadkowi, swoim zwyczajem przekazując nawet najbardziej podstawowe informacje podekscytowanym tonem.
Do mnie zwrócił się Dash:
– Nie sądziłem, że będziesz chciała pójść, dlatego nie pytałem, czy kupić ci bilet. – Miał rację. Nie chciałabym iść na ten film, bo już go widziałam. Moim zdaniem Niegrzeczni i Myszy jest wtórny, ale Edgar Thibaud uwielbiał ten obraz Pixara o mieszkającej na strychu myszy-demonie prędkości, która startuje w równoległych wyścigach resoraków, kiedy cały dom pogrążony jest we śnie.
Nie powiedziałam Dashowi, że widziałam już Niegrzecznych i Myszy, bo obejrzałam go z Edgarem Thibaudem. Nie, żeby było tajemnicą, że się widujemy – Dash wiedział, że Edgar (z nakazu sądu) tak jak ja pomaga w ośrodku rehabilitacyjnym, do którego uczęszcza dziadek – ale nie wspomniałam, że od czasu do czasu spotykam się z Thibaudem również po godzinach. Zwykle tylko na kawę, ale wtedy pierwszy raz wyszliśmy poza kawiarnię. Sama nie wiem, dlaczego się zgodziłam. Niespecjalnie lubiłam Edgara. No, lubiłam go na tyle, na ile mogłam lubić drania odpowiedzialnego za śmierć mojego przedszkolnego myszoskoczka. Po prostu mu nie ufałam. Może Edgar stał się częścią mojego projektu rehabilitacji, którego głównym i jedynym naprawdę ważnym bohaterem był dziadek. Chciałam wbrew wszystkiemu pomóc w tworzeniu Thibauda Dobrego Człowieka, a jeśli pójście do kina z dziewczyną w pełni świadomą, że nie będzie z tego nic oprócz platonicznego zainteresowania, mogło pomóc w przemianie, postanowiłam się wysilić. Powtarzałam sobie, że od kilku miesięcy byłam tak zajęta, że potrzebowałam odpoczynku w zaciemnionym kinie, nawet jeśli oglądałam film, który mnie nie interesował, z osobą, która niespecjalnie mnie interesowała. Gdybym poszła do kina z Dashem, przez cały czas zastanawiałabym się: czy teraz mnie pocałuje? A jeśli nie, to dlaczego? Z Edgarem zastanawiałam się tylko: czy będzie chciał, żebym to ja zapłaciła za popcorn?
– Bawcie się dobrze – powiedziałam w końcu, i udało mi się to zrobić wesoło, żeby nie psuć im zabawy. Nigdy nie potrafię zbyt długo być obojętna wobec Dasha. Ale jego wyjście zabolało, jakby dał mi cudowny prezent i za chwilę go odebrał.
– Będziemy! – obiecał zniecierpliwiony Bumer i pospiesznie ruszył w stronę drzwi, przez co wpadł na stolik tak gwałtownie, że stojąca na nim lampa spadła na podłogę. Pękła tylko żarówka, ale ten hałas wystarczył, by obudzić bestię, która drzemała w pokoju.
Do salonu wpadł Borys, mój pies, i natychmiast przyszpilił Bumera do podłogi.
– Noga! – przywołałam psa. Bulmastify mimo swoich gabarytów zaskakująco dobrze adaptują się do mieszkania, ponieważ nie są bardzo aktywne. Ale nawet jeśli bywają uczuciowe, to jednak psy obrończe – tyle że nie robią krzywdy intruzom, tylko ich unieruchamiają. Bumer raczej tego nie wiedział. Pewnie byłabym równie przerażona jak on teraz, gdyby sześćdziesięciokilogramowy zwierzak przygniótł mnie do podłogi. – Noga! – powtórzyłam.
Borys zszedł z Bumera, podszedł do mnie i usiadł, zadowolony, że jestem bezpieczna. Ale zamieszanie obudziło również i zwabiło najmniejszego futrzastego członka naszej rodziny, który jak zawsze rozleniwiony pojawił się w salonie, by ocenić sytuację i zabezpieczyć teren. Dziadek nie może już mieszkać sam, dlatego wprowadził się do nas razem ze swoim kotem Gburem. Ten zaś, nazwany tak nie od parady, prychnął teraz na Borysa, który na dwóch łapach jest wzrostu dorosłej kobiety, ale najwyraźniej boi się pięciokilogramowego kota. Biedny Borys zerwał się z podłogi i oparł o moje ramiona przednimi łapami, skamląc, i swoją pomarszczoną twarzą błagał: „Obroń mnie, mamo!”. Pocałowałam go w mokry nos i powiedziałam:
– Leżeć, nic ci nie będzie.
Nasze mieszkanie jest naprawdę za małe dla tylu ludzi i zwierząt. Zrobiło się tu prawdziwe zoo. Ale nie chciałabym tego zmieniać. To znaczy chciałabym, dla dziadka, który zawsze był energiczny i towarzyski, a teraz jest przykuty do mieszkania na trzecim piętrze, bo nie da rady wejść po schodach więcej niż raz dziennie, a czasami ani razu. Ale jeśli kolejni członkowie rodziny i pielęgniarki odwiedzający dziadka koją jego największy strach – ewentualną przeprowadzkę do domu starców – to chętnie zaakceptuję i zoo. Alternatywny scenariusz jest marny. Dziadek często powtarza, że na leżąco wyjedzie z domu tylko raz, w drewnianym pudełku.
Langston przyszedł z kuchni do salonu i zapytał:
– Co tu się wydarzyło?
I to ostatecznie sprowokowało Dasha do wyjścia.
– Dzięki za herbatę i ciasteczka, których nie zaproponowałeś – zwrócił się do mojego brata.
– Nie ma za co. Już wychodzisz? Cudownie! – Langston podszedł do frontowych drzwi, by je otworzyć. Zdezorientowany Bumer podniósł się, by wyjść, ale Dash przez chwilę się wahał. Wyglądał, jakby chciał mnie pocałować na do widzenia, ale zrezygnował i zamiast tego poklepał Borysa po głowie. A zdrajca Borys polizał jego dłoń.
Bolało, ale to nie znaczyło, że nie wymięknę, kiedy ten nieziemsko przystojny chłopak w wełnianej dwurzędówce okaże czułość mojemu psu.