12 dni świąt Dasha i Lily. Rachel Cohn
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу 12 dni świąt Dasha i Lily - Rachel Cohn страница 9
Nie ogarniam.
Dziecinny Liliowy Miś to odległe wspomnienie. Mam wrażenie, że w ciągu roku z młodziutkiej szesnastki zmieniłam się w bardzo starą siedemnastkę.
Byłam tak zajęta, że po królewsku zmarnowałam pospiesznie szykowany prezent, który chciałam dać Dashowi na małym przyjęciu z okazji zapalenia lampek. Pracowałam nad nim od początku roku, ale odłożyłam, kiedy zaczęły się kłopoty dziadka. Westchnęłam, patrząc na jego zmartwychwstanie tyle miesięcy później. Mój brat się zaśmiał.
– Nie jest aż tak źle, prawda? – zapytałam.
– Jest… – Zbyt długo się wahał. – Uroczy. – Włożył szmaragdowy sweter przez głowę i pociągnął za zwisający materiał. – Tyle że Dash nosi taki rozmiar jak ja, a sweter jest dużo za duży. Chyba że zamierzasz wrócić do naszego dorocznego ciasteczkowego maratonu, żeby szybko go podtuczyć?
Kilka lat temu sweter miał być świątecznym prezentem dla naszego taty, kupiliśmy go w Big&Tall. Nienoszony, wciąż leżał w pudełku. Chciałam go wykorzystać ponownie, ale czerwona naszywka z płatkami śniegu, którą przyszyłam z przodu, była nowa. Wyhaftowałam na niej dwie turkawki przycupnięte na gałęzi drzewa. Na brzuchu lewej wyszyłam napis DASH, a na prawej LILY.
Kiedy mój brat włożył sweter, dostrzegłam, jaki popełniłam błąd. Musiałam odpruć naszywkę z turkawkami i przymocować ją na czymś innym, czapce albo szaliku. Tak naprawdę to turkawki nie zasługują wcale na wyszycie ich na swetrze, mimo tak uroczej i fałszywej nazwy. Byłam bardzo rozczarowana, gdy się dowiedziałam, że turkawki to tak naprawdę przyjemnie gruchające gołębie. Wolałabym myśleć, że to urocze, bo kocham wszystkie zwierzęta, ale mieszkam w Nowym Jorku i wiem: gołębie nie są urocze. Są upierdliwe.
Zdecydowanie nie czuję świątecznej atmosfery, skoro irytuję się na hałaśliwe ptaki symbolizujące ten okres roku.
– Masz rację – powiedziałam Langstonowi. – Wygląda okropnie. Nie mogę go dać Dashowi.
– Proszę, daj go Dashowi – odparł Langston.
Rozległ się dzwonek do drzwi.
– Zdejmuj sweter – poleciłam. – Goście przyszli.
Przejrzałam się w lustrze w przedpokoju i przygładziłam włosy z nadzieją, że wyglądam przyzwoicie. Miałam na sobie ulubiony bożonarodzeniowy strój – zieloną filcową spódnicę z wyszytymi z przodu reniferami i czerwoną koszulkę z napisem NIE TRAĆ WIARY dokoła Świętego Mikołaja. Mieliśmy jedzenie, lampki oplatały gęste gałęzie Oscara, zwierzęta siedziały w moim pokoju – ze względu na gości. Święta mogły się zacząć. Czas na magię.
Zastanawiałam się, czy za drzwiami stoi ojciec Dasha. Naprawdę sądziłam, że jeśli zaczną ze sobą spędzać więcej czasu, bardziej się polubią, a niewielkie, niezobowiązujące przyjęcie na rozpoczęcie świat to dobra okazja, by im w tym pomóc. Najpierw zaprosiłam wczoraj wieczorem mamę Dasha, ale odmówiła, bo miała spotkanie z klientem. Dlatego rano pomyślałam, że zaproszę tatę Dasha.
Dlatego zdziwiłam się, gdy po otwarciu drzwi zobaczyłam Dasha stojącego między matką i ojcem.
– Zgadnij, kogo spotkałem? – zapytał.
Wydaje mi się, że jego rodzice nie przebywali w tym samym pokoju, odkąd Dash był dzieckiem i musieli zeznawać w sądzie w trakcie rozwodu.
Dash nie miał imprezowej miny. Jego rodzice też nie.
W końcu zrobiło się zimno na święta.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.