Zaręczyny w Madrycie. Эбби Грин

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zaręczyny w Madrycie - Эбби Грин страница 3

Zaręczyny w Madrycie - Эбби Грин Światowe życie

Скачать книгу

i smukli. Ona w czarnej sukni bez ramion. Idealna kobieca figura i tajemnicza uroda. Ta kobieta emanowała czymś nieuchwytnym. Piękna para, pomyślała Skye.

      Przez chwilę poczuła się słabo. Popełniła błąd, przylatując do Hiszpanii? Próbowała się z nim kontaktować, ale łatwiej byłoby dodzwonić się do papieża. Nie była pewna, czy ma prawo niweczyć moment jego zaręczyn.

      Jesteś w ciąży z jego dzieckiem, a on musi o tym wiedzieć, natychmiast odpowiedziała sobie w myślach.

      Przyszli małżonkowie weszli na podest.

      Byli już razem, gdy kochał się z nią trzy miesiące temu? Wiedział, że się zaręczy? Te pytania nie dawały jej spokoju.

      Rzuciła okiem na kordon groźnie wyglądających ochraniarzy.

      Jedyna szansa, by zwrócił na nią uwagę. Lazaro musi się dowiedzieć, że ta noc zrodziła skutki…

      Jeśli uwodząc Skye, już z był Leonorą, przyszła panna młoda zasługuje na to, by wiedzieć, z kim się zaręcza…

      W tłumie gości dostrzegł ojca i przyrodniego brata. Obaj patrzyli na niego krzywym wzrokiem. Gabriel był nawet bardziej zasępiony niż zwykle.

      – Dziękuję wam wszystkim. – Lazaro z uśmiechem spojrzał na Leonorę.

      Ona jednak nie spojrzała na niego. Patrzyła gdzieś ponad głowami gości. Objął jej kibić. Dopiero wtedy, z widocznym napięciem na twarzy, odwzajemniła mu uśmiech.

      – Pewnie już wiecie z prasy, ale z wielką przyjemnością mam zaszczyt ogłosić, że Leonora Flores de la Vega zgodziła się zostać moją żoną.

      Podniósł do góry kieliszek z szampanem, by wznieść toast, gdy nagle zauważył poruszenie w głębi sali.

      Wszyscy goście spojrzeli w tym kierunku.

      Dwóch ochraniarzy przytrzymywało znajomo wyglądającą kobietę. Zbyt znajomo! To ona. Tutaj. Niemożliwe!

      Rozglądała się wokół wielkimi niebieskimi oczyma, jak schwytane we wnyki zwierzątko. Te same złocisto-rude włosy opadające wokół pociągłej twarzy. Zgrabny mały nosek i zacięta mina. Biała bluzka, przez którą niemal prześwitywał biały biustonosz. Trzymał te piersi w dłoniach. Opuszkami kciuków pieścił nabrzmiałe sutki. Drżała, gdy je dotykał.

      Lazaro otrząsnął się na te wspomnienia. Zdjął dłoń z biodra Leonory i ruszył w kierunku kobiety, jakby z góry wiedział, co się stanie, i chciał ją powstrzymać.

      Nie zdążył. Jej głos zabrzmiał czysto i mocno.

      Nawet nie zauważył, że mówi po hiszpańsku.

      – Musisz coś wiedzieć. Jestem w ciąży. Z twoim dzieckiem.

      Sala ucichła. Goście zamarli w bezruchu.

      Patrzyła mu prosto w oczy.

      – To prawda. Jest twoje – dodała spokojniejszym głosem po angielsku.

      Nie mógł wyjść ze zdumienia.

      Była kelnerką. Zauważył ją od razu, gdy podczas pobytu w Dublinie usiadł do kolacji po serii biznesowych spotkań. Było coś kuszącego w sposobie jej poruszania i w tym, jak łatwo nawiązywała kontakt z ludźmi. Jej obecność odczuwał jak haust świeżego powietrza w dusznym pomieszczeniu.

      Była całkowicie naturalna i otwarta. Żadnej pozy. Zwyczajny – wręcz banalny – strój. Kobieta w takim ubraniu nie pociąga mężczyzn. A jednak jego pociągała tak, że nie mógł się skupić na kolacji. Drobna figura i krągłe kształty.

      Sposób, w jaki wyciągała ołówek wpięty w kok, by przyjąć zamówienie… Wystarczył jeden moment… Drobny gest… Lazaro natychmiast poczuł ogień erotycznego pożądania.

      Przez ułamek sekundy to samo pożądanie dostrzegł w jej nagle rozszerzonych źrenicach.

      Czasem jedna chwila decyduje o całym naszym życiu…

      Teraz w sali balowej znajdowało się mnóstwo dziennikarzy mających opisać później moment jego triumfu. Jeśli każe wyrzucić ją na ulicę, natychmiast zaczną węszyć jak psy gończe. Oczyma wyobraźni już widział tytuły gazet.

      Skye była górą. Lazaro musi wziąć się w garść i opanować sytuację.

      Odstawił kieliszek i zszedł z podwyższenia.

      Położył dłoń na jej ramieniu. Jest tak drobna, pomyślał, ale szybko wrócił do rzeczywistości.

      – Co, u diabła, tu robisz? – zapytał.

      Pobladła.

      – Przyszłam… p-powiedzieć ci… Nie mogłam inaczej się skontaktować… Nie miałam numeru…

      Wizytówkę, którą jej wtedy dał, przypadkiem znalazł później w koszu na śmieci.

      Po wspólnej nocy zaprosił Skye na śniadanie, ale odmówiła. Imponowała mu jej determinacja. Była w dżinsach i luźnym, odsłaniającym jedno ramię swetrze. Wyglądała jak studentka. Znów szaleńczo jej pożądał.

      – Dokąd idziesz? – zapytał.

      Nawet teraz, stojąc obok, na własnym przyjęciu zaręczynowym, pamiętał, jak wtedy na niego patrzyła, sprawiając, że jego męskość szybko twardniała.

      – Powinnam wyjść… Wiem, że to tylko jedna noc… Nie jesteś stąd. – Wygładziła dłonią zmierzwioną kołdrę. – Naprawdę się tego nie spodziewałam…

      – Zostań – powiedział.

      – Nie. Mam pracę.

      Ruszyła do drzwi. Nagle stanęła i odwróciła głowę.

      – Po prostu… dziękuję. Nie spodziewałam się spotkać kogoś takiego jak ty. Ale było pięknie… Wspaniale…

      Od żadnej kobieta nie słyszał takich słów po wspólnie spędzonej nocy.

      Teraz jednak, stojąc obok niej, pomyślał, że wtedy grała, a teraz przyleciała do Madrytu, by wygrać ostanie rozdanie. Jesteś idiotą, pomyślał.

      – Zabierzcie ją. Potem zobaczymy, co dalej – rzucił do ochraniarzy.

      Nie spojrzał na nią i odwrócił się do Leonory, która wpatrywała się w niego szeroko otwartymi ze zdumienia oczyma. Jej twarz zupełnie pobladła. Wrócił na podest.

      Popatrzył na gości.

      Już miał powiedzieć, że zaszło nieporozumienie, ale znów opadły go wspomnienia. Pamiętał, jak pytał, czy jest zabezpieczona.

      – Wszystko w porządku… Proszę nie przerywaj – odpowiedziała szeptem, wstrzymując oddech.

      Teraz w duchu oskarżał sam siebie. Mogła mówić prawdę.

      Odwrócił

Скачать книгу