Krew Imperium. Brian McClellan

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krew Imperium - Brian McClellan страница 42

Krew Imperium - Brian McClellan Bogowie Krwi i Prochu

Скачать книгу

wyznaczonego terenu.

      Michel kazał Ichtracii iść tuż za nim, żeby mogła patrzeć, jak on pracuje, i przywołał na twarz łagodny uśmiech.

      Zaczynał od jednego końca ulicy i szedł ku drugiemu leniwym krokiem. Klepał mężczyzn po ramionach, jakby byli jego starymi przyjaciółmi, delikatnie ujmował kobiety za łokcie, każdemu zaglądał w oczy z miłym uśmiechem i cichym pytaniem.

      – Dzień dobry, szukam kogoś – mówił, wsuwając im w dłonie dwukranowe banknoty. – Ten ktoś nazywa się Mamą Palo. Gdzie mógłbym ją znaleźć?

      „Nie wiem” – słyszał w odpowiedzi. Albo: „Ponoć jest martwa”. I: „Tu jej pan nie znajdzie, wyjechała na północ”. Od czasu do czasu trafiał się ktoś, kto się od niego odwracał albo oddalał pospiesznie, gdy Michel go minął. Bravis zapamiętywał tych ludzi, ale szedł dalej.

      Mijały godziny. Zaczęli właśnie pracować po drugiej stronie ulicy, gdy Michel zobaczył znajomą twarz. Couhila. Sunął przez tłum i machał do Bravisa, cały rozpromieniony.

      – Znaleźliśmy ją! – wyrzucił z siebie, zanim jeszcze znalazł się przy Michelu. – Dahre zwołał zebranie. Musimy wracać.

      Michel przywołał na usta zdumiony uśmiech i subtelnym gestem polecił Ichtracii zapanować nad swoją miną.

      – Szlag, szlag, szlag – mruknął cicho pod nosem.

      Już? Co to miało być za parchate szczęście? Serce biło mu coraz mocniej, w miarę jak niepokój i zmartwienia wypełniały jego myśli. A co, jeśli już ją pojmali? Na otchłań, co, jeśli ją zabili?

      Uśmiechnął się szerzej, gdy Couhila się zbliżył.

      – To wspaniale – oznajmił nieszczerze i ruchem dłoni przywołał Ichtracię. – Wracajmy zatem jak najszybciej.

      Ruszyli za Couhilą z powrotem do kamieniołomu Meln-Duna i biura Dahrego, gdzie zebrała się już cała grupa. W pomieszczeniu panowała nerwowa atmosfera. Dahre uśmiechał się tym zasłużonym uśmieszkiem pełnym wyższości. Michel prawdopodobnie uśmiechałby się tak samo, gdyby był na miejscu brygadzisty. Przez moment zapomniał, gdzie się znajduje, przez kilka chwil to byli dobrzy ludzie, jego sojusznicy, świętujący bliskie zwycięstwo. Michel uchwycił się tego wrażenia, zaakceptował poczucie braterstwa, panując w ten sposób nad kąsającym go strachem.

      – Dobrze, dobrze. – Dahre zamachał rękoma, próbując ich uciszyć. – Jeszcze jej nie złapaliśmy.

      Michel zdławił westchnienie ulgi.

      – Ale nasze przeczesywanie dało nam najlepszy trop, jaki dotąd mieliśmy – kontynuował Dahre. Zdjął ze ściany jeden ze szkiców przedstawiających znanych współpracowników Mamy Palo i uniósł go nad głowę. – Ten człowiek, Kelinar, jest jednym z niższych poruczników Mamy Palo. Devin-Mezi znalazła go w trakcie dzisiejszych poszukiwań, udało jej się go przekonać, wręczyć trochę gotówki i zaoferować sowitą nagrodę za informację. Chwycił przynętę.

      Devin-Mezi miała tak zadowoloną, tak pełną wyższości minę, jakby już złapała Mamę Palo. Michel naprawdę musiał się wysilić, by nie wywrócić oczami, skupił się więc na szkicu. Imię Kelinar brzmiało znajomo, twarz też wydawała mu się nieobca w pewien nieokreślony sposób. Może kiedyś ich ścieżki na moment się skrzyżowały? Albo zobaczył go na liście ściganych przez Czarne Kapelusze? Z tego, co Michel wiedział, ten człowiek nie był nikim ważnym w organizacji Mamy Palo, ale to mogło się zmienić. Mógł też być na właściwym miejscu, by wydać swego pracodawcę.

      – Co on wie? – spytał Michel.

      – Wie, gdzie jest Mama Palo, ilu ma strażników i nawet w którym pokoju nocuje. – Dahre uśmiechnął się szeroko. – Mówi, że Mama Palo zmieni niedługo kryjówkę, a on będzie mógł nam wskazać nową lokalizację. Jeśli istotnie to zrobi… to tak, jakbyśmy już ją mieli.

      – Dobrze, dobrze – powiedział Michel głośno, cały czas klnąc w duchu. Ichtracia nie była nawet w połowie tak dobra w ukrywaniu uczuć. Zmuszała się do uśmiechu, ale wyglądała na zaniepokojoną. Rozważał kolejne opcje z desperacją, której, jak niedawno wyjaśniał Ichtracii, szpieg nie powinien się poddawać. Być może będzie musiał znaleźć tego sprzedawczyka i go uciszyć albo samemu znaleźć Mamę Palo i ją ostrzec.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4QAYRXhpZgAASUkqAAgAAAAAAAAAAAAAAP/sABFEdWNreQABAAQAAAA3AAD/7QAsUGhvdG9zaG9wIDMuMAA4QklNBCUAAAAAABAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA/+IMWElDQ19QUk9GSUxFAAEBAAAMSExpbm8CEAAAbW50clJHQiBYWVogB84AAgAJAAYAMQAAYWNzcE1TRlQAAAAASUVDIHNSR0IAAAAAAAAAAAAAAAAAAPbWAAEAAAAA0y1IUCAgAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARY3BydAAAAVAAAAAzZGVzYwAAAYQAAABsd3RwdAAAAfAAAAAUYmtwdAAAAgQAAAAUclhZWgAAAhgAAAAUZ1hZWgAAAiwAAAAUYlhZWgAAAkAAAAAUZG1uZAAAAlQAAABwZG1kZAAAAsQAAACIdnVlZAAAA0wAAACGdmlldwAAA9QAAAAkbHVtaQAAA/gAAAAUbWVhcwAABAwAAAAkdGVjaAAABDAAAAAMclRSQwAABDwAAAgMZ1RSQwAABDwAAAgMYlRSQwAABDwAAAgMdGV4dAAAAABDb3B5cmlnaHQgKGMpIDE5OTggSGV3bGV0dC1QYWNrYXJkIENvbXBhbnkAAGRlc2MAAAAAAAAAEnNSR0IgSUVDNjE5NjYtMi4xAAAAAAAAAAAAAAASc1JHQiBJRUM2MTk2Ni0yLjEAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAFhZWiAAAAAAAADzUQABAAAAARbMWFlaIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAABYWVogAAAAAAAAb6IAADj1AAADkFhZWiAAAAAAAABimQAAt4UAABjaWFlaIAAAAAAAACSgAAAPhAAAts9kZXNjAAAAAAAAABZJRUMgaHR0cDovL3d3dy5pZWMuY2gAAAAAAAAAAAAAABZJRUMgaHR0cDovL3d3dy5pZWMuY2gAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAZGVzYwAAAAAAAAAuSUVDIDYxOTY2LTIuMSBEZWZhdWx0IFJHQiBjb2xvdXIgc3BhY2UgLSBzUkdCAAAAAAAAAAAAAAAuSUVDIDYxOTY2LTIuMSBEZWZhdWx0IFJHQiBjb2xvdXIgc3BhY2UgLSBzUkdCAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAGRlc2MAAAAAAAAALFJlZmVyZW5jZSBWaWV3aW5nIENvbmRpdGlvbiBpbiBJRUM2MTk2Ni0yLjEAAAAAAAAAAAAAACxSZWZlcmVuY2UgVmlld2luZyBDb25kaXRpb24gaW4gSUVDNjE5NjYtMi4xAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAB2aWV3AAAAAAATpP4AFF8uABDPFAAD7cwABBMLAANcngAAAAFYWVogAAAAAABMCVYAUAAAAFcf521lYXMAAAAAAAAAAQAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKPAAAAAnNpZyAAAAAAQ1JUIGN1cnYAAAAAAAAEAAAAAAUACgAPABQAGQAeACMAKAAtADIANwA7AEAARQBKAE8AVABZAF4AYwBoAG0AcgB3AHwAgQCGAIsAkACVAJoAnwCkAKkArgCyALcAvADBAMYAywDQANUA2wDgAOUA6wDwAPYA+wEBAQcBDQETARkBHwElASsBMgE4AT4BRQFMAVIBWQFgAWcBbgF1AXwBgwGLAZIBmgGhAakBsQG5AcEByQHRAdkB4QHpAfIB+gIDAgwCFAIdAiYCLwI4AkECSwJUAl0CZwJxAnoChAKOApgCogKsArYCwQLLAtUC4ALrAvUDAAMLAxYDIQMtAzgDQwNPA1oDZgNyA34DigOWA6IDrgO6A8cD0wPgA+wD+QQGBBMEIAQtBDsESARVBGMEcQR+BIwEmgSoBLYExATTBOEE8AT+BQ0FHAUrBToFSQVYBWcFdwWGBZYFpgW1BcUF1QXlBfYGBgYWBicGNwZIBlkGagZ7BowGnQavBsAG0QbjBvUHBwcZBysHPQdPB2EHdAeGB5kHrAe/B9IH5Qf4CAsIHwgyCEYIWghuCIIIlgiqCL4I0gjnCPsJEAklCToJTwlkCXkJjwmkCboJzwnlCfsKEQonCj0KVApqCoEKmAquCsUK3ArzCwsLIgs5C1ELaQuAC5gLsAvIC+EL+QwSDCoMQwxcDHUMjgynDMAM2QzzDQ0NJg1ADVoNdA2ODakNww3eDfgOEw4uDkkOZA5/DpsOtg7SDu4PCQ8lD0EPXg96D5YPsw/PD+wQCRAmEEMQYRB+EJsQuRDXEPURExExEU8RbRGMEaoRyRHoEgcSJhJFEmQShBKjEsMS4xMDEyMTQxNjE

Скачать книгу