Historia Polski. Stanisław Cat-Mackiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Historia Polski - Stanisław Cat-Mackiewicz страница 17
Ludendorff poszedł inną drogą. Chciał uzyskać wojskowe rozstrzygnięcie na zachodzie. Wykrwawił Niemcy w czterech ofensywach i runął. Zwycięskie wojska francusko-angielsko-amerykańskie poszły naprzód, z tyłu za okopami niemieckimi ukazały się czerwone płachty rewolucji.
W roku 1918 dzięki polemice Czernin–Clemenceau ujawniona została oferta odrębnego pokoju, z którą wobec Francji i Anglii wystąpił cesarz Karol austriacki za pośrednictwem swego szwagra, księcia Sykstusa Burbona Parmeńskiego, liniowego oficera belgijskiego. W listopadzie 1916 roku umiera Franciszek Józef, na tron wstępuje jego wnuk stryjeczny, Karol. Propaganda wojenna robiła z niego pijaka i wszyscy w Galicji byli przekonani, że cesarz jest stale pijany. W rzeczywistości cesarz Karol był człowiekiem bardzo dobrej woli i bardzo rozsądnym, aczkolwiek nieco naiwnym w swej taktyce politycznej, nie mając ani doskonałej znajomości ludzi swojego poprzednika, ani też jego pedantyzmu przy pracy. Gdyby oferta pokoju cesarza Karola była przyjęta przez Francję i Anglię, wojna musiałaby się skończyć już w roku 1917, oszczędziłoby się życie milionom ludzi, Niemcy wyszłyby z tej wojny zwyciężone, natomiast Austria by się ostała, co by było dla Francji i Anglii ogromnym plusem, albowiem Niemcy miałyby przeciwwagę w Europie Środkowej. Francja odrzuciła tę ofertę rzekomo ze względu na… Włochów, ale naprawdę nie można zrozumieć, z jakich przyczyn. Odrzucenie oferty cesarza Karola, a następnie skompromitowanie samego cesarza przez ogłoszenie faktu tajnych rokowań, wzmocniły ogromnie obu bezpośrednich antagonistów Francji, tj. Niemcy i Włochy. Studiowałem tę kwestię swego czasu możliwie dokładnie i ze wszystkich stron i doprawdy nie mogę dojść właściwych przyczyn odrzucenia oferty. Argumenty, które przytacza pan Ribot, premier francuski odpowiedzialny za odrzucenie oferty, w swej książce pod sympatycznym tytułem Listy do przyjaciela, są tak niemądre, że się na serio liczyć z nimi nie można.
Wróćmy jednak na Wschód.
Bolszewicy, doszedłszy do władzy w Rosji, proponują Niemcom pokój. W Brześciu Litewskim zjeżdżają się pełnomocnicy obu stron. Delegacja polska rządu pana Kucharzewskiego dopuszczona nie zostaje. Jest to spotkanie starego i nowego świata. Ze strony austriacko-niemieckiej występują dyplomaci starego typu: von Kühlmann, niemiecki minister spraw zagranicznych, hrabia Czernin – minister austriacki, występują osiwiali generałowie z księciem krwi Leopoldem Bawarskim na czele, ze strony rosyjskiej – wczorajsi więźniowie i włóczędzy. Na czele delegacji stoi dwóch Żydów: Trocki i Joffe; wbrew dotychczasowym zwyczajom w skład delegacji wchodzi także kobieta, pani Kołłontaj; znajduje się tam, oczywiście, także przedstawiciel żołnierzy, przedstawiciel robotników i przedstawiciel chłopów. Przedstawiciela chłopów brakowało w delegacji, ale jadąc wieczorem w Petersburgu na dworzec kolejowy, zatrzymano jakiegoś chłopa, który w wieśniaczym ubraniu i z tobołem w ręku dokądś podążał, i tak z tej ulicy zawieziono go wprost na układy do Brześcia jako członka delegacji dyplomatycznej. W Brześciu Niemcy wprowadzili pierwotnie całą delegację do wagonu towarowego – bolszewickie towarzystwo już się obraziło, bo myślało, że ma tak jechać, podczas gdy naokoło stały wagony osobowe, ale okazało się, że w wagonie towarowym ordynansi niemieccy mają tylko wyczyścić bolszewickim posłom zabłocone obuwie. Potem każdy z delegatów otrzymał cały przedział w wagonie sypialnym i specjalnego oficera na opiekuna, lecz oficer opiekujący się „przedstawicielem włościaństwa” zabawiał się pojeniem nowokreowanego dyplomaty wódką, skutkiem czego ten się upijał i wyrabiał brewerie pomimo upomnień szefa delegacji. Wobec czego na dalsze obrady Trocki przedstawiciela włościańskiego ludu już nie zabrał.
Jednocześnie z układami z bolszewikami Niemcy i Austriacy toczyli układy w tymże Brześciu z nowopowstałym rządem ukraińskim, posiadającym dość złudną władzę w swoim kraju; dnia 9 lutego 1918 roku podpisali z nim pokój, oddający Ukrainie Chełmszczyznę, która od traktatu wiedeńskiego wchodziła w skład Królestwa Polskiego; tajna klauzula pokoju zawierała obietnicę podziału Galicji na część polską i ruską.
Wywołało to olbrzymie wrażenie w całym narodzie polskim. Rewolucyjne, antyaustriackie artykuły zamieszcza na miejscu wstępnym „Czas” krakowski, zrywając z kilkudziesięcioletnią tradycją lojalności wobec Austrii i wierności dynastii. Austriackiemu premierowi oświadcza baron Goetz, prezes Koła Polskiego: „Deklaruję Waszej Ekscelencji, że z dniem dzisiejszym, cały naród polski od pierwszego członka izby panów do ostatniego robociarza stoi w opozycji wobec monarchii”. W Galicji nie ustają manifestacje, strajki, w których przodują urzędnicy państwowi–Polacy, koleje i poczta. Mnóstwo ludzi odsyła ordery cesarzowi Karolowi. Arystokracja polska odsyła klucze szambelańskie, wstęgi dam dworu. Były minister Długosz pisze do cesarza, że odsyła tylko jeden order z posiadanych trzech, bo tamte dwa ukradli mu honwedzi.
W Warszawie gabinet Kucharzewskiego podaje się do dymisji. Rada Regencyjna wydaje płomienną odezwę z protestem, książę Lubomirski chodzi po Warszawie na czele demonstracji ulicznej, przerywając kordon policji niemieckiej.
Każda jednak burza ma swój koniec: w Wiedniu cesarz Karol robi różne posunięcia celem odzyskania sympatii Polaków. Ale w Marmaros Sziget zaczyna się proces tej części legionistów, którzy chcieli wraz z generałem Hallerem przejść do Rosji, lecz zostali przytrzymani przez Austriaków. W tym procesie o zdradę stanu odważnie w obronie legionistów występuje w charakterze adwokata socjalista i poseł do parlamentu wiedeńskiego Lieberman. Cesarz Karol amnestionuje wszystkich legionistów. W Warszawie Rada Regencyjna także nie mogła zaniechać wszystkiego, co zdziałała dotychczas. W kilka dni po dymisji Kucharzewskiego objął rządy Antoni Ponikowski, jako gabinet prowizoryczny, dnia 5 kwietnia 1918 roku mianowany został gabinet Steczkowskiego1, dyrektora banku z Galicji, w którym dyrektorem departamentu stanu został książę Janusz Radziwiłł, niewątpliwie najwybitniejsza głowa wśród członków tego rządu. Przyjechał on z Rosji, po drodze w Berlinie proponowali mu Niemcy koronę litewską; książę Radziwiłł odmówił, wobec czego królem litewskim miał zostać pochodzący z królewskiej rodziny wirtemberskiej książę Urach, który miał przybrać imię Mindowe II. W Wilnie bowiem urzędowała litewska Rada Stanu, tak zwana Taryba, ku oburzeniu ludności tego miasta, prawie wyłącznie (jeśli nie liczyć Żydów) polskiej i nader patriotycznej. Radziwiłłowi, już jako dyrektorowi departamentu stanu, czyni cesarz Wilhelm propozycję wyjaśnienia sprawy polskiej przez proklamowanie króla. „Moim kandydatem jest Karol Stefan” – powiedział wtedy. Karol Stefan Habsburg był to arcyksiążę austriacki, właściciel Żywca, który mówił po polsku w domu, córki powydawał za Polaków, wreszcie w czasie prześladowań pruskich ostentacyjnie zamieszkiwał w Poznaniu w hotelu polskim. Ale Radziwiłł nie chciał nic przesądzać w sprawie polskiej, nie wierząc już w zwycięstwo Niemiec.
Jako wojsko posiada Rada Regencyjna tylko oddziały „Wehrmachtu”2, tak zwane bataliony polskie pod komendą niemiecką. Służy w tym „Wehrmachcie” Marian Żegota-Januszajtis, oficer legionowy, lecz antagonista Piłsudskiego, niegdyś komendant Drużyn Strzeleckich, organizacji, która istniała w Krakowie przed wojną obok Związku Strzeleckiego i była politycznie kierowana przez „Zarzewie” – organizację młodzieżową, będącą secesją z Młodzieży Narodowej.
Zwycięstwo dla sprzymierzonych przychodzi od półwyspu bałkańskiego. Pierwsza pada Bułgaria.
Rada Regencyjna udzieliła dymisji rządowi Steczkowskiego i poleciła formowanie nowego rządu księciu Radziwiłłowi. Ale wypadki szły szybko, zwycięstwo Ententy było zbyt widoczne. Rada Regencyjna uważała, że rządy powinny przejść do tych, którzy się za sprzymierzeńców Ententy cały czas uważali.