Historia Polski. Stanisław Cat-Mackiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Historia Polski - Stanisław Cat-Mackiewicz страница 7
Stańczyków zgubiła orientacja austriacka, którą przekreśliła historia, posiadanie przez dłuższy czas władzy, blok namiestnikowski.
Bobrzyński był największą indywidualnością szkoły krakowskiej. W porównaniu z nim Leon Biliński był zaledwie zręcznym politykiem biurokratyczno-parlamentarnym. Bilińskiego w parlamencie wiedeńskim nazywano „białym lisem”, Freycineta, wielokrotnego ministra i premiera francuskiego, nazywano w Paryżu „białą myszą”. Biliński był politykiem podobnym do takich Freycinetów, którzy tylko zręcznością rządzili państwem. Bobrzyński był czymś więcej, był twórcą ideologii i mężem stanu. Jaworski, prezes NKN3 i następca Bobrzyńskiego na stanowisku lidera stańczyków, był umysłem wielkim i subtelnym. Lewicowiec za młodu, później jako konserwatysta targany był sceptycyzmem, który próbował subtylizować na mistycyzm. Jaworski był kunsztownym znawcą prawa cywilnego, ale jego ruchliwy umysł potrzebował ciągle nowych pożywek, stąd jego zainteresowania konstytucyjne, próby rewolucjonizowania prawa administracyjnego, odchylenia ku filozofii. Jako mąż stanu był zbyt gładki, zbyt liberalny, nie miał w sobie ani chropowatości Wielopolskiego, ani wybuchów Piłsudskiego, nie mając też zręczności Talleyranda. Estreicher był o wiele więcej liberałem prawego centrum niż polskim konserwatystą, i o wiele bardziej uczciwym i prawym z gruntu człowiekiem niż dalekowzrocznym politykiem. Ale wszystko to byli ludzie wielkiej kultury i wielkiej skali. Ich wpływ ideologiczny na niepodległą Polskę był prawie żaden – a szkoda.
Przypisy
1 Bobrzyński był namiestnikiem Galicji od 1908.
2 Chodzi o Ottona Habsburga (1912–2011), syna ostatniego cesarza Austro-Węgier Karola I.
3 NKN – działający w latach 1914–1917 organ polityczny utworzony przez galicyjskich polityków orientacji proaustriackiej. Stanowił najwyższą instancję w zakresie wojskowej, skarbowej i politycznej organizacji Legionów Polskich.
Roman Dmowski
Wychowawcą społeczeństwa polskiego, które zobaczyło niepodległą Polskę, nie była więc szkoła krakowska. Nie był nim także komendant Piłsudski. Przez cały czas istnienia niepodległej Polski Piłsudski decydował o polityce polskiej, nawet z trumny oddziaływał na wydarzenia polityczne. Dmowski społeczeństwo to wychowywał, kształtował jego poglądy. Zwycięstwo Dmowskiego nad Piłsudskim to Ozon, ta organizacja piłsudczyków, Rydzów i Koców, która przyjęła program ideowy nie Piłsudskiego, lecz Dmowskiego. Nie znaczy to wcale, bym Dmowskiego uczynił odpowiedzialnym za Ozon, albo choćby za program Ozonu.
Myśląc o Piłsudskim i Dmowskim, myślę czasami, że instytucja ostracyzmu ma swoje uzasadnienie i że nieszczęściem dla ula pszczół jest, gdy zamiast jednej, ma dwie matki. Piłsudski był człowiekiem genialnym i Dmowski był człowiekiem genialnym. Gdybyż można było ich rozsunąć w czasie! Współżycie tych ludzi w jednej epoce było elementem osłabiającym Polskę. Historia, którą piszę, mogłaby się nazywać Piłsudski i Dmowski. Dzieje mego pokolenia to walka tych dwóch ludzi. Gdybyż mogli iść razem! Piłsudski proponował to w 1919 roku „kochanemu panu Romanowi” – Dmowski odrzucił, bo tak byli obaj stworzeni, że żaden z nich nie mógł być zastępcą drugiego. Nie to, że każdy chciał – jak mówią dzieci – lecz każdy musiał być pierwszy w narodzie.
Dmowski – król naszych pojęć.
Stronnictwo wszechpolaków występuje we wszystkich trzech dzielnicach już w roku 1900. Jak szkoła krakowska jest głównie odpowiedzialna za rządy w Galicji, tak odpowiedzialność za politykę polską w Królestwie od chwili wprowadzenia instytucji konstytucyjnych ponosi prezes Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego (wszechpolaków), Dmowski.
Nie poszedł on na bojkot wyborów do Dumy, który propagowały stronnictwa skrajne, który doradzał Studnicki. Niewątpliwie gotów był odegrać rolę Agenora Gołuchowskiego w zaborze rosyjskim i jeśli mu się to nie udało, to z innych przyczyn niż Wielopolskiemu. Ten miał rząd rosyjski za sobą, odepchnął go naród polski. Dmowski miał za sobą Polaków Królestwa; z wrogiem, z zaborcą rosyjskim, chciał ich pogodzić za pomocą demagogii antyniemieckiej i antyżydowskiej. Ale teraz zgody nie chciał rząd rosyjski. Do władzy dochodzi Stołypin, właściciel majątku na Kowieńszczyźnie, jak najdalszy od powtarzania wobec Polaków polityki: Aleksander I–Czartoryski. I tutaj jednak, właśnie z punktu widzenia narodowo-państwowych interesów rosyjskich, Dmowski, a nie Stołypin miał rację. Pojednanie Polaków z Rosjanami leży przede wszystkim w interesie Rosjan, bo pojednanie dwóch narodów to zawsze żniwo korzyści dla silniejszego z tych dwóch narodów. Ba! – gdyby Mikołaj II miał duszę wielkiego monarchy, lub choćby rozmach Mikołaja Mikołajewicza, gdyby zjechał w roku 1896 do Warszawy, kazał zagrać „Jeszcze Polska nie zginęła”, gdyby obiecał restaurację państwa polskiego, może by istotnie zbudował imperium słowiańskie, bo idea panslawizmu bez pogodzenia się z Polakami będzie zawsze hipokryzją. Na szczęście tak się nie stało. Ale dajmy spokój spekulacjom historycznym.
W Dmowskim uderza jego nowoczesność. Krakowską szkołę historyczną można nazwać gotycką. W tych czasach nie tylko Kraków, ale cała Austria była gotycka, a raczej neogotycka. To próby unowocześnienia form średniowiecznych, rozwiązywania zagadnienia współżycia różnych narodowości, zbudzonych do życia przez wiek XIX, przez wspólnotę dynastii. Ta austriacka neogotyckość odbijała się na polityce galicyjskiej i na szkole krakowskiej.
Kemal-Pasza w wieku XX wyrzekł się kalifatu, to znaczy wpływu na cały świat muzułmański, wyrzekł się wspaniałości Konstantynopola, by silnie i zwarcie ugruntować się wyłącznie na plemieniu tureckim.
Pisząc w roku 1904 Myśli nowoczesnego Polaka1, Dmowski także zrzekał się wielu rzeczy ze wspaniałego dziedzictwa Polski.
Zresztą nie chcę Dmowskiego czynić odpowiedzialnym za wszelkie przejaskrawienia, które były później wypowiadane w imieniu jego i jego doktryny. Przeciwnie, chcę podnieść, że Dmowski w Myślach nowoczesnego Polaka wypowiedział wielkie zdanie, o którym zapomnieli jego adepci, widać więcej oddani kultowi Dmowskiego aniżeli lekturze jego dzieł. Zdanie to brzmi: „Nie naród tworzy państwo, lecz państwo tworzy naród”.
Dmowski niewątpliwie nie chciał wyrzekać się ziem polskich z ludnością niepolską lub mieszaną, chciał tylko tę ludność zasymilować, nie chciał jej od narodu odtrącać, jak to czynił Kemal z nie-Turkami lub Hitler z nie-Niemcami, chciał, aby tak jak spolonizowała się cała szlachta litewsko-ruska, która przecież jeszcze w wieku XVI nie mówiła w domu po polsku, tak samo spolonizowały się wszystkie ludy zamieszkałe na terytorium państwa polskiego.
Z tej asymilacji wyłączał jednak Dmowski Żydów. Dmowski chciał asymilować Rusinów czy Litwinów, bronił się przed asymilacją Żydów. Stosunek jego do Żydów był nowoczesny, to znaczy nie chciał kwestii żydowskiej załatwiać ani przez chrzest, jak o tym w Polsce marzyli poczciwi księża w wieku XVIII, ani też przez masową asymilację, jak tego chcieli jeszcze poczciwsi liberałowie z wieku XIX. Ochrzczony czy nieochrzczony