Historia Polski. Stanisław Cat-Mackiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Historia Polski - Stanisław Cat-Mackiewicz страница 9
Przypisy
1 Myśli nowoczesnego Polaka ukazały się (w częściach) na łamach „Przeglądu Wszechpolskiego” już w 1902.
2 Autor porównuje odezwę Naczelnej Komendy C. K. wojsk austriackich z 9 sierpnia 1914, zapowiadającą wyzwolenie ziem polskich spod jarzma rosyjskiego, z odezwą Naczelnego Wodza armii rosyjskiej w. ks. Mikołaja Mikołajewicza do Polaków z 14 sierpnia 1914, zapowiadającą zjednoczenie ziem polskich pod berłem cara.
3 Pol. „Jak burzliwy potok rozrywa kamienie, tak naród rosyjski rwie się ku zjednoczeniu” – fragment odezwy w. ks. Mikołaja Mikołajewicza do Rusinów małopolskich.
4 Komitet Narodowy Polski w Paryżu – organizacja polityczna (1917–1919) założona w Lozannie przez działaczy ND, dążąca do odbudowy państwa polskiego z pomocą Ententy, uznana za przedstawicielstwo Polski na Zachodzie.
5 Pakt lanckoroński – układ polityczny zawarty 17 maja 1923 między ZLN, PSChD i PSL „Piast” (przygotowany m.in. w Lanckoronie), który zapoczątkował koalicję rządową zwaną Chjeno-Piast.
Klamry
Stosunek dziecka do religii kształtuje się na pacierzu, stosunek dziecka do Polski – na Sienkiewiczu.
Popularność powieści Sienkiewicza u dzieci, u ludu, u żołnierzy była tak duża, że można go nazwać wielkim polonizatorem.
Sienkiewicz był siłą ogromną: gdyby umiał, gdyby chciał działać politycznie, na pewno nikt by nie dał rady tej popularności stworzonej piórem. Byli pisarze wielcy, ogromni, których wpływ ograniczał się do szczupłych warstw. O żadnej książce nie można słuszniej powiedzieć, że trafia pod strzechy, niż właśnie o książce Sienkiewicza. Narodowa Demokracja zapisała Sienkiewicza na swoje dobro, szła z jego książką pod strzechę. Robiła to z całą dobrą wiarą, bo przecież przeciętny narodowiec kochał to, co kochał Sienkiewicz, i odruchy Sienkiewicza były jego odruchami. Wielki powieściopisarz sam zresztą poparł Narodową Demokrację w roku 1905 i 1906, a działalność rewolucyjno-socjalistyczną w Królestwie napiętnował słowami: „Rewolucja ta, właśnie dlatego, że nie była narodowa, musiała przeistoczyć się w zwykły bandytyzm”. Ale przecież Sienkiewicz nie był i nie mógł być tłumaczem idei Dmowskiego na powieściową kolorowość. To przeciwieństwo pomiędzy Dmowskim a Sienkiewiczem nie przychodziło nigdy narodowcom do głowy. Każdy przywykł uważać, że powieść i poezja to co innego, a polityka co innego. A jednak Sienkiewicz i jego działalność pisarska, która się właściwie kończy na Krzyżakach w roku 1900, na tym ostatnim dziele napisanym z talentem, tylko w połowie mogła być zużytkowana dla propagandy politycznej ideologii Dmowskiego i szkoły narodowych pisarzy: Bartek Zwycięzca, Z pamiętników poznańskiego nauczyciela, wreszcie Krzyżacy – oto propaganda walki z Niemcami, która odpowiadała polityce Dmowskiego w latach 1905–1915. Największa rzecz Sienkiewicza – Trylogia, dzieło, które właśnie spopularyzowało i zawlokło pod strzechy szlachecką oryginalność Polski i przez to właśnie było dziełem wielkim, nie miała nic wspólnego z nowoczesnymi konstrukcjami Dmowskiego. W Trylogii Polska nie była bynajmniej narodowościowo, etnicznie jednolita – akcja toczy się cały czas na kresach, wśród Kozaków, Tatarów, Ormian, na dzikich polach i szerokich stepach. Polska sienkiewiczowska to polskie imperium różnonarodowościowe; to raczej barwna koronacja króla angielskiego z obrzędami szkockimi i turbanami radżów hinduskich niż jednolity narodowy zlot gimnastycznej organizacji „Sokół” w Pradze czeskiej. Sienkiewicz nie był nacjonalistą polskim w tym pojęciu, które się zrodziło z narodowościowej polityki Napoleona III, a uzyskało swój zenit w tezach prezydenta Wilsona w okresie wersalskim, Sienkiewicz był raczej imperialistą polskim. Jego Polska musiała mieć obok biskupów katolickich – biskupów unickich i prawosławnych, miała mułłów i Ormian obok Mazurów, Żmudzinów i Kozaków. Żydów Sienkiewicz nie kochał, lecz Żydami się nie zajmował, antyżydowskich nowel nie pisał.
Jaki był stosunek Dmowskiego do Sienkiewicza – nie wiem. Słyszałem kiedyś, że wyrazy Sienkiewicza w Listach z Afryki: „…temu krytykowi zdaje się, że patrzy na mego Płoszowskiego przez subtelną lupę, a naprawdę patrzy na niego przez rurę od barszczu”, stosują się do Dmowskiego – nie mam możności, pisząc tę książkę, tego sprawdzić. W każdym razie Dmowski akceptował Sienkiewicza jako pisarza narodowego i Sienkiewicz akceptował Dmowskiego jako lidera ruchu politycznego w Królestwie w roku 1906. Zresztą inne to były czasy: obecnie ani Hitler, ani Stalin nie zgodziliby się na pisarza, któremu można by było udowodnić tyle odchyleń od „generalnej linii”.
Ale Sienkiewicza akceptował nie tylko Dmowski, chwalił go także Tarnowski, zachwycali się nim stańczycy. Sienkiewicz był redaktorem „Słowa”, organu konserwatystów warszawskich. W tych czasach wydawało się, że nie mogło być nic wspólnego pomiędzy stańczykami a endekami; pomiędzy redakcją „Czasu” a Dmowskim. Otóż łączył ich jednakowo pozytywny stosunek do Sienkiewicza. Nowoczesne Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne Dmowskiego z Sienkiewiczem w ręku szło do chłopskiej chaty, Sienkiewiczem otwierało serca polskich robotników na Śląsku. W tym tkwił wielki znak, że Polska narodowa kochać musi naszą szlachecką przeszłość.
Sienkiewicz był prawdziwą klamrą „między starymi a nowymi laty”.
Otoczenie Piłsudskiego nie lubiło Sienkiewicza. Atakował go Sieroszewski; oczywiście, antysocjalistyczne wystąpienia Sienkiewicza w roku 1906 musiały tu zrobić swoje. Ulubionym pisarzem Piłsudskiego był Słowacki, Marszałek cytował Wyspiańskiego, raz nawet Boya; nie pamiętam, aby zacytował kiedy Zagłobę czy Wołodyjowskiego. To nastawienie wyrugowało koniec końców Sienkiewicza ze szkoły za czasów Janusza Jędrzejewicza, co wywołało spod mego pióra szereg najzajadlejszych na tego premiera napaści. A przecież cóż bardziej sienkiewiczowskiego niż pobyt Marszałka w Nieświeżu w roku 19271. Mój Boże! Kiedy Marszałek wtedy w wielkiej zamkowej sali jadalnej spoza olbrzymich kandelabrów z płonącymi świecami mówił: „…to zamczysko”, „…dom Radziwiłłów, który tak dawno przeszłości naszej służy”, a potem, gdy w małej ośmiokątnej sali hetmańskiej, tak nazwanej od wiszących tam olbrzymich portretów Radziwiłłów–hetmanów, mówił przy kawie do ordynata, swoim specjalnym tonem przez wąsy: „…bo w mojej rodzinie, proszę księcia, działy się zawsze dziwne rzeczy” – pomyślałem sobie, że świece się palą na niebiesko, bo duch Sienkiewicza musi tu być gdzieś blisko.
Teraz stosunek otoczenia Piłsudskiego, całego tego środowiska, z którego wyszedł Związek Strzelecki i Legiony, wytłumaczę za pomocą… historii sztuki. Oto Sienkiewicz jako język to najczystszy renesans, Sienkiewicz jako fabuła, koloryt, konstrukcja to barok. Sienkiewiczowska proza to podniesienie polszczyzny do godności i majestatu łaciny. Tylko rzymskie kolumny, tylko rzymskie atrium z jego kamienną posadzką, ciepłymi kwiatami i chłodzącą fontanną ma tyle godności i prostoty jednocześnie, co Sienkiewiczowskie zdanie: owo proste, zwykłe, dostojne, piękne kładzenie orzeczenia po podmiocie. W konstrukcji swego zdania Sienkiewicz jest renesansem, miłym, pięknym, świeżym renesansem, o znakomitej czystości i prostocie linii. Natomiast Sienkiewiczowska fabuła, mieszanina patosu z rubasznością, sentymentalizmu i tęsknoty za majestatem, Skrzetuskiego z Zagłobą, Wołodyjowskiego z Bohunem, jest barokowa. Odpowiada to zresztą duchowi czasu. Lata twórczości Sienkiewicza, 1875–1900,