Zwodniczy punkt. Dan Brown
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zwodniczy punkt - Dan Brown страница 16
W zeszłym miesiącu jego grupa wykorzystała latającego mikrobota do spowodowania ataku serca u wyjątkowo groźnego barona narkotykowego z Ameryki Południowej. Kierowane przez Deltę Dwa urządzenie, zaopatrzone w cienką jak włos tytanową igłę z silnym środkiem zwężającym naczynia, wleciało do domu przez otwarte okno na piętrze, znalazło sypialnię, a następnie ukłuło śpiący cel w ramię. Gdy mężczyzna obudził się z bólem w piersi, mikrobot był już na zewnątrz. Zespół Delta ruszył do domu, zanim żona ofiary zadzwoniła po pogotowie.
Bez włamywania się i wchodzenia.
Śmierć z przyczyn naturalnych.
To było piękne.
Niedawno inny mikrobot, umieszczony w gabinecie prominentnego senatora w celu monitorowania jego prywatnych spotkań, zarejestrował sceny ostrego seksu. Zespół Delta żartobliwie nazywał tę misję „wrzuceniem za linie wroga”.
Teraz, po dziesięciodniowej służbie obserwacyjnej w namiocie, Delta Jeden był gotów do zakończenia misji.
Pozostać w ukryciu.
Monitorować strukturę od wewnątrz i z zewnątrz.
Meldować kontrolerowi o wszystkich niespodziewanych zdarzeniach.
W trakcie szkolenia Delta Jeden nauczył się podchodzić do zadań bez emocji, ale tym razem jego puls przyspieszył, kiedy wraz z partnerami został zapoznany z sytuacją. Odprawa miała charakter „bezosobowy” – kolejne fazy zostały omówione przez bezpieczne kanały elektroniczne. Delta Jeden nie znał kontrolera odpowiedzialnego za tę misję.
Delta Jeden przygotowywał liofilizowany proteinowy posiłek, kiedy jego zegarek zapiszczał jednocześnie z innymi. Po paru sekundach szyfrujące urządzenie komunikacyjne CrypTalk zamrugało, sygnalizując rozmowę. Delta Jeden przerwał dotychczasowe zajęcie i podniósł komunikator. Jego partnerzy patrzyli na niego w milczeniu.
– Delta Jeden – powiedział do nadajnika.
Dwa słowa natychmiast zostały zidentyfikowane przez system rozpoznawania głosu. Każdemu słowu zostały przyporządkowane numery odniesienia, zaszyfrowane i przesłane drogą satelitarną do dzwoniącego. Tam, w podobnym urządzeniu, liczby zostały zdekodowane i przełożone z powrotem na słowa za pomocą wcześniej ustalonego, losowo wygenerowanego słownika. Następnie słowa zostały wypowiedziane przez syntezator mowy. Opóźnienie w przekazie wynosiło osiemdziesiąt milisekund.
– Tu kontroler – odezwała się osoba nadzorująca operację. Przetworzony głos brzmiał dziwnie, mechaniczny i bezpłciowy. – Jaki jest status operacji?
– Wszystko przebiega zgodnie z planem – odparł Delta Jeden.
– Doskonale. Mam aktualizację ram czasowych. Informacja zostanie podana do wiadomości publicznej dziś wieczorem o ósmej czasu wschodniego.
Delta Jeden spojrzał na zegarek. Jeszcze tylko osiem godzin. Jego praca niebawem dobiegnie końca. Ta myśl podnosiła na duchu.
– Jeszcze jedno – powiedział kontroler. – Na scenie pojawił się nowy aktor.
– Kto?
Delta Jeden wysłuchał odpowiedzi. Interesująca gra. Ktoś idzie na całość.
– Można jej zaufać?
– Należy obserwować ją bardzo uważnie.
– A jeśli będą kłopoty?
Kontroler odparł bez wahania:
– Rozkazy obowiązują.
Rozdział 16
Rachel Sexton leciała prosto na północ prawie przez godzinę. Poza ujrzaną w przelocie Nową Fundlandią, przez całą drogę pod F-14 rozciągał się ocean.
Dlaczego to musi być woda? – pomyślała z niezadowoleniem. W wieku siedmiu lat, gdy jeździła na łyżwach po zamarzniętym stawie, załamał się lód i wpadła do wody. Uwięziona pod powierzchnią, była pewna, że umrze. W końcu silna ręka matki wyciągnęła ją na lód. Od czasu tego strasznego przeżycia Rachel walczyła z hydrofobią – strachem przed otwartą wodą, szczególnie zimną. Dziś, gdy jak okiem sięgnąć widziała tylko północny Atlantyk, stare lęki powróciły.
Dopiero kiedy pilot nawiązał łączność z bazą lotniczą Thule w północnej Grenlandii, żeby potwierdzić swoje położenie, Rachel uświadomiła sobie, jak daleką drogę przebyli. Jestem za kręgiem polarnym? To powiększyło jej niepokój. Dokąd mnie zabierają? Co znalazła NASA? Wkrótce niebieskoszarą przestrzeń upstrzyły tysiące białych plamek.
Góry lodowe.
Rachel widziała górę lodową tylko raz w życiu, sześć lat temu, kiedy matka namówiła ją na wspólny rejs na Alaskę. Rachel proponowała wakacje na lądzie, ale matka nie chciała ustąpić.
– Rachel, kochanie, woda pokrywa dwie trzecie tej planety – mówiła. – Prędzej czy później będziesz musiała nauczyć się radzić sobie z tym faktem. – Pochodząca z Nowej Anglii pani Sexton była twardą kobietą, zdecydowaną wychować równie silną córkę.
Rejs był ich ostatnią wspólną wyprawą.
Katherine Wentworth Sexton. Rachel poczuła daleki ból samotności. Wspomnienia wróciły z rykiem wiatru dmącego na zewnątrz samolotu i rozdzierając jej serce. Ostatnią rozmowę odbyły przez telefon, w poranek Święta Dziękczynienia.
– Przykro mi, mamo – powiedziała Rachel, dzwoniąc do domu ze sparaliżowanego przez śnieg lotniska O’Hare. – Wiem, że nasza rodzina zawsze wspólnie spędza Święto Dziękczynienia. Wygląda na to, że dziś będzie ten pierwszy raz.
Mama sprawiała wrażenie załamanej.
– Tak bardzo się za tobą stęskniłam.
– Ja też, mamo. Gdy będziecie z tatą kroili indyka, pomyśl, że ja jem na lotnisku.
Po chwili ciszy matka powiedziała:
– Rachel, nie zamierzałam mówić ci tego przed przyjazdem, ale twój ojciec stwierdził, że ma za dużo pracy, by w tym roku być w domu. Zostanie na długi weekend w swoim mieszkaniu w Waszyngtonie.
– Co? – Zaskoczenie Rachel natychmiast ustąpiło złości. – Przecież to Święto Dziękczynienia. Senat nie obraduje! Ojciec ma niespełna dwie godziny drogi do domu. Powinien być z tobą!
– Wiem. Mówi, że jest zmęczony… za bardzo zmęczony, żeby prowadzić. Uznał, że ten weekend spędzi, pracując.
Pracując? Rachel miała co do tego poważne wątpliwości. Senator Sexton spędzi raczej ten czas z jakąś kobietą. Zdradzał matkę, choć dyskretnie, od wielu lat. Pani Sexton nie była głupia, ale jej mąż zawsze miał w pogotowiu przekonujące alibi i repertuar min urażonej niewinności. Wreszcie uznała, że