Luz que fue sombra. Varios autores

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Luz que fue sombra - Varios autores страница 11

Автор:
Серия:
Издательство:
Luz que fue sombra - Varios autores Poesia

Скачать книгу

       Telefon

      paliłeś suche gałęzie w ognisku, i chwasty –

      słyszałam szelest ognia w słuchawce, twój gwizd, gdy psy

      znowu dobrały się do kretowisk, tam, gdzie wczoraj

      wybieraliśmy śliwki z wybujałej trawy;

      robił się wieczór – wiatr wdmuchiwał oddech

      w jego szczenięcy pysk.

      Lepkie węgierki – jedliśmy je na kolację;

      przeglądałam książkę o wodnych ogrodach, fotografie

      błotnych roślin – chciałam zapamiętać ich nazwy: knieć,

      turzyce, rdestnica pływająca –

      gdy nagle powiedziałeś: «chciałbym umrzeć

      przed tobą».

      W twoim domu na wsi, wczoraj, patrzyłam jak zasypiasz

      czytając – sen jak fala spływowa

      obszywał wiosło ciała.

      Wyjęłam ci książkę z rąk, zgasiłam światło.

      Żebro nocy

      świeciło w gałęziach

       Llamada telefónica

      quemabas ramas secas y arbustos en una hoguera,

      pude oír el crepitar del fuego en el auricular, tu silbido cuando los perros

      volvieron a arremeter contra las toperas, ahí donde ayer

      sacábamos ciruelas de entre la hierba crecida;

      se hacía de noche, el viento insuflaba aliento

      en su hocico de cachorro.

      Pegajosas ciruelas negras, nos las comimos para cenar;

      estuve hojeando un libro sobre los jardines flotantes, fotografías

      de plantas acuáticas. Quería memorizar sus nombres: carex,

      calta palustre, espiga de agua,

      cuando de repente dijiste: «me gustaría morirme

      antes que tú».

      En tu casa de campo, ayer, estuve mirando cómo te quedabas dormido

      mientras leías, el sueño como una ola menguante

      iba ciñéndose alrededor del remo del cuerpo.

      Te quité el libro de las manos, apagué la luz.

      La costilla de la noche

      brillaba entre las ramas.

      De Materia prima (Obserwator, 1999).

       Szadź

      Miłość nie ma już ust, ma tylko nasze usta.

      I słowa jak suchy szeleszczący wiatr w zamarzającym ogrodzie.

      Jak przechłodzone, pędzone wiatrem kropelki mgły

      krzepną na antenach i słupach telegraficznych,

      na odsłoniętej powierzchni

      naszych nierównych serc, gdy fala nocy

      każdym napinanym mięśniem, najpłytszym załomem

      zdradza siłę nieobjętej ciemności.

       Cencellada

      El amor ya no tiene labios, sólo tiene nuestros labios.

      Y palabras como un viento sibilante y seco en un jardín que se congela.

      Como esas pequeñas gotas de niebla enfriadas y arrastradas por el viento

      se solidifican en las antenas y en los postes del telégrafo,

      en los espacios abiertos

      de nuestros desiguales corazones cuando la ola de la noche

      con todos sus músculos tensos, con el más superficial de sus pliegues

      muestra la fuerza de una oscuridad inabarcable.

      De Monodia (Znak, 2006).

       Ciemna materia

      Ułożona w pajęcze nici przechodzi przez nasze ciała, niewidoczne

      stamtąd. Przenika kamienną formację miasta, niebo

      w zimowym bezruchu, rozświetlające

      grudniowe godziny, kiedy wybierasz mnie jak zimowy miód

      z plastra pościeli.

      Jej ukryta sieć, w której rozbłyskują galaktyki

      jest jak szkielet bezlistnego klonu, gdzie zmrożone szronem

      odbijają słońce

      kuliste gniazda srok

       Materia oscura

      Dispuesta en hilos de araña traspasa nuestros cuerpos, invisibles

      desde allí. Penetra la pétrea formación de la ciudad, el cielo

      en la inmovilidad invernal, ilumina

      las horas de diciembre en las que me extraes como miel de invierno

      del panal de la sábana.

      Su red escondida en la que resplandecen las galaxias

      es como el esqueleto de un arce sin hojas en el que escarchados

      reflejan el sol

      esféricos nidos de urracas

      Świetliste świty śmierci,

      kiedyś

Скачать книгу