Zapomniani. Ellen Sandberg
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zapomniani - Ellen Sandberg страница 24
– Owszem, to właśnie pierwsze objawy demencji. – Nie zabrzmiało to tak żartobliwie, jak chciała.
Tom nie dopuścił do zmiany tematu.
– Od dwóch lat jesteśmy ze sobą i dobrze nam się układa. Logiczną konsekwencją byłoby zamieszkać razem.
W tle usłyszała zapowiedź kolejnego przystanku. Naprawdę chciał to omawiać przy pasażerach podmiejskiego pociągu?
– Może i tak, Tom. Ale nie mówmy o tym teraz.
– Jasne. Widzimy się wieczorem? Zarezerwowałem już stolik w Alfredo.
To naprawdę było niesamowite, jakby czytał jej w myślach. Jednocześnie uświadomiła sobie, że wcale nie ma ochoty go dzisiaj widzieć. Dalej będzie nalegał, a ona będzie się dalej wymigiwać, choć miała gotową odpowiedź. Nie chciała ani zamieszkać razem, ani kłócić się o to i szukać wymówek.
– Właśnie wybieram się do mieszkania cioci Kathrin, żeby tam posprzątać. Chris narobił okropnego bałaganu. Zobaczymy się jutro u Gunnara i Katji.
Wydawał się nieco rozczarowany, gdy się żegnali.
Tuż przed dziewiątą Vera kończyła jeszcze prace nad nową koncepcją i właśnie wyłączała komputer, gdy zadzwoniła do niej ciotka Uschi. Czy to Chris nasłał na nią swoją matkę, żeby ją zmiękczyła?
– Dobry wieczór, ciociu Uschi.
– Cześć, Vero. – Głos jak u Toma Waitsa, efekt palenia gauloises’ów przez ponad czterdzieści lat.
Vera niemal zobaczyła ciotkę przed sobą. Obowiązkowy czarny golf, obcisłe dżinsy i baleriny, które nosiła teraz z ortopedycznymi wkładkami. Żółte od nikotyny opuszki palców, od zawsze ta sama fryzura na pazia, która w trakcie dekad doznała tylko jednej zmiany, a mianowicie posiwiała, i czarne kreski na powiekach, które były znakiem rozpoznawczym ciotki.
– Powiedz no mi… – W tych trzech słowach przebijała jakaś niepewność, zupełnie nietypowa dla Uschi. – Czy Chris kontaktował się jakoś z tobą wczoraj albo dzisiaj?
– Dzwonił do mnie wczoraj. Coś się stało?
– Nie mogę się do niego dodzwonić. Komórkę ma wyłączoną, choć nigdy tego nie robi, i pomału zaczyna mnie to martwić.
– Pewnie mu się rozładowała.
– Powinien się już dawno zorientować.
Vera chciała wyjść.
– Może gdzieś mu się zapodziała. Nie martw się. On zawsze spada na cztery łapy.
– Mówisz to takim tonem… Nigdy go nie lubiłaś. Naprawdę jestem rozczarowana, że w takiej trudnej sytuacji nie chcesz mu pomóc.
Vera policzyła w duchu do trzech. Nie da się sprowokować ciotce Uschi. Nie będzie się też usprawiedliwiać ani nie powie, że jej niewydarzony synalek zwinął książeczkę oszczędnościową cioci Kathrin. Nie miała ochoty wysłuchiwać, jak ciotka Uschi i dla tego wyczynu znajduje słuszne powody, i przygryzła wargę, by nie podsycać tej rozmowy.
– Tak się boję, Vero. Obawiam się, że coś mu zrobili.
– Jego kolesie od pokera? Jak go zabiją, to nigdy nie odzyskają od niego pieniędzy. Tak długo będą na niego naciskać, aż obrabuje bank albo…
– Przestań. Dość! Zawsze się go czepiasz.
Vera z trudem nad sobą zapanowała.
– Skoro martwisz się o Chrisa, to zajrzyj do jego mieszkania, a jeśli tam go nie będzie i nie odezwie się do jutra, idź na policję i zgłoś zaginięcie.
– Jesteś tak samo pozbawiona serca jak twoja matka.
– Pa, ciociu Uschi.
Vera się rozłączyła i obiema dłońmi przesunęła po twarzy. Co za rodzina! Gdyby kiedyś przestała zarabiać na życie jako dziennikarka, mogłaby napisać sagę rodzinną. Materiału by jej nie zabrakło.
Wyświetlacz na komórce pokazywał dziewiątą. Najwyższa pora wybrać się do mieszkania Kathrin.
===bFRiUWJRYld4SX9Nfkt/THtJcF8zRzVqUmtZalNjUGRSch5qGEd/RnRHfk59SX8=
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.