Ekspozycja. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ekspozycja - Remigiusz Mróz страница 11

Ekspozycja - Remigiusz Mróz Komisarz Forst

Скачать книгу

nie stwierdzę, kto jest za niego odpowiedzialny.

      – W tej chwili to niemożliwe – odparła Szrebska.

      – Dlaczegóż to?

      – Bo ten bilon trafił do policyjnego schowka – włączył się Forst.

      – W takim razie nie pomogę, pomimo najszczerszych chęci.

      – Pomoże pan, pomoże – zapewnił go Wiktor. – Niech pan powie, co to za moneta?

      – Tetradrachma.

      Oldze nic to nie mówiło. Ponagliła starca wzrokiem, starając się uraczyć go przy tym jednym z firmowych, telewizyjnych uśmiechów.

      – To równowartość czterech drachm – oznajmił profesor.

      – Mniejsza z przelicznikami – odparł Forst. – Niech pan powie, co…

      Naukowiec cmoknął głośno i spojrzał na Wiktora spode łba.

      – Nie będę tolerować takiego zachowania – zapowiedział, jakby komisarz był jednym z jego studentów.

      – Nie musi pan niczego tolerować, wystarczy, że powie nam pan to, co chcemy wiedzieć.

      – Ma pan tupet.

      – Nie większy, niż pana ego.

      – Panowie… – zaapelowała Olga, rozkładając ręce. Spojrzała na nich jak na dwóch chłopców w piaskownicy i miała nadzieję, że tyle wystarczy. Forst pokręcił głową, a profesor westchnął ostentacyjnie.

      – Mój kolega ma pewne problemy – powiedziała koncyliacyjnie do starca.

      – Widzę.

      Wiktor skrzywił się, ale się nie odezwał.

      – A teraz proszę, panie profesorze, opowiedzieć nam o tej monecie.

      W jego oczach pojawił się błysk. Zauważyła go bez trudu – widziała go już, gdy perorował na antenie NSI. Pamiętała, że tamten program dotyczył wyłącznie kultury antycznej. Przez większość czasu niemal przysypiała, podczas gdy rozmówca rozpływał się w uwielbieniu dla samego siebie.

      – Nie wiem, co mogę państwu powiedzieć – zastrzegł z pozorowaną skromnością.

      – Cokolwiek – odparła z uśmiechem Olga. – Zacznijmy od awersu. Co to za kolumny?

      – Nie uważała pani w liceum?

      – Wtedy skupiałam się na tym, by nie zawalić roku przez chemię.

      Uczony spojrzał na nią spode łba.

      – Cóż… – zaczął. – Ewidentnie widzimy kolumny porządku doryckiego. Wyraźnie widoczne są echinusy.

      – W rzeczy samej – burknął Forst.

      – Jak państwo wiedzą, styl ten był obecny w architekturze już w siódmym wieku przed naszą erą. Nie znaczy to jednak, że moneta pochodzi z tamtych czasów.

      Szrebska skinęła głową z pietyzmem i rozchyliła lekko usta. Oparła się łokciami o blat, po czym splotła dłonie pod brodą. Wpatrując się w naukowca, zapytała:

      – A zatem z jakiego okresu pochodzi?

      – Nie sposób jednoznacznie przesądzić. Zdjęcie jest małe, a poza tym muszę mieć numizmat w ręku. Bez tego mogę jedynie spekulować, że w grę wchodzi okres od około pięćsetnego roku przed naszą erą w górę. Do mniej więcej czterdziestego tetradrachma była w powszechnym obrocie, choć pojawiała się także później. Szczególnie na rubieżach cywilizowanego świata.

      Dwójka ludzi spojrzała po sobie. Olga miała nadzieję, że uda się z numizmatu wyciągnąć nieco więcej. Z drugiej strony, jeśli morderca sam zostawił ten obol w ustach zmarłego, nie powinna spodziewać się cudów. Ktoś, kto zdołał zainscenizować całe to przedstawienie na niemal dwóch tysiącach metrów, nie zostawiłby po sobie istotnego śladu.

      Szrebska przeniosła wzrok na profesora.

      – To wszystko? – zapytała.

      – A co więcej mogę powiedzieć bez monety?

      Zastanawiała się przez moment, po czym nagle wyciągnęła otwartą dłoń do Forsta. Ten spojrzał na nią skołowany i dopiero po chwili zrozumiał, o co chodzi. Wyciągnął komórkę z kieszeni i podał ją dziennikarce.

      – Niech pan spojrzy, może na tym telefonie będzie lepiej widać – powiedziała.

      Starzec powoli wyjął futerał z okularami i westchnął. Przez chwilę przyglądał się zdjęciu, a potem zsunął okulary na czubek nosa i spojrzał na rozmówców spode łba.

      – Przejście z didrachm na tetradrachmy nastąpiło na początku piątego wieku przed naszą erą – poinformował. – Sama tetradrachma wywodzi się oczywiście z Aten, ale swoje wersje miały także Sparta, Troja, Sycylia… generalnie rzecz ujmując, ateńskiej monety używano powszechnie w hellenistycznym świecie, nawet w miastach wrogich samym Atenom.

      – To fascynujące – wtrącił Wiktor. – Ale…

      – Niechże pan nie przerywa.

      – Chciałem tylko zaproponować, by podkręcił pan tempo.

      Naukowiec obrzucił komisarza pełnym dezaprobaty spojrzeniem.

      – Tradycyjna tetradrachma na awersie miała podobiznę Ateny, na rewersie zaś sowę. Ponieważ jednak jej cyrkulacja była tak powszechna, powstały różne odmiany. Waluta ta dotarła do Azji Mniejszej, Wielkiej Grecji i innych krain w basenie Morza Śródziemnego. Wraz z Aleksandrem Wielkim znalazła się na terenach dzisiejszych Indii i Iranu.

      – A skąd pochodzi nasza? – zapytała Olga, nadal opierając brodę na rękach. – Da się to ustalić? – dopytała, jakby chodziło co najmniej o odkrycie wzoru na wykrywacz ciemnej materii.

      – Odpowiedź można uzyskać bardzo łatwo.

      – Więc niech pan nas oświeci – wtrącił Forst.

      – Wystarczy przeczytać inskrypcję na rewersie.

      – Moja znajomość greki jest nieco przykurzona – odparł Wiktor.

      Starzec przewrócił oczyma.

      – Dla wolności Jerozolimy – powiedział. – Tak głosi napis.

      Zapadło milczenie. Szrebska zastanawiała się przez moment nad tym, jaki związek może mieć Jerozolima z ofiarą na Giewoncie. Nic nie przychodziło jej do głowy.

      – Ponadto na rewersie widnieje palma, co każe nam sądzić, że mamy do czynienia z numizmatem bitym około pierwszego wieku naszej ery. Wcześniej byłoby to niemożliwe z oczywistych względów, a później nie

Скачать книгу